piątek, 15 lipca 2016

Niby to nudny dzionek

Hejo ! Wróciłem ! Tęskniliście ? Mam nadzieje, że tak, bo ja nie miałem się gdzie wypaplać ! Powróciłem więc z nową częścią, a i nie martwić się ten blog nie skończy się szybko, bo ja tu pilnuje !! Groże nożem ^_^



Nie minęło parę minut, a Lockdown otworzył leniwie optyki i przeciągnął się. Nastęnie z zadowoleniem spojrzał na swoje ramie. Energon wypływający z ran zasechł, więc teraz jego jedynym kłopotem była oklejona zaschniętą niebieską substancją ręka. Przekreślony emblemat Autobotów był przez to na tyle niewyraźny, że jedynie ktoś kto wiedział czym był wcześniej mógł go rozpoznać.

Pora wstawać szkoda dnia ! - stwierdził podnosząc się momentalnie na nogi. - Oł...- zatoczył się przy tym momentalnie, że aż musiał szukać oparcia w ścianie. Parsknął śmiechem równocześnie przymrużając optykę by wyostrzyć obraz. - No i nareszcie wszystko gra ! - stwierdził. Następnie spojrzał krytycznie na swoje niebieskie ramie i... wpadł na pomysł ! W try miga wybył z pomieszczenia i stanął na korytarzu oglądając się to w stronę korytarza którym tu wczoraj przyszedł, to w stronę przeciwną. Chwile wyglądało jak by nie mogł się do końca zdecydować, aż w końcu machnął ręką i ruszył po prostu tym nieznanym licząc po drodze mijane drzwi. Jego kryjówka na pozór nie była tak mała jak się wydawała. Nawet Lockdown nie miał pojęcia z kąt taka ukryta i zapomniana sieć korytarzy się wzieła, choć jego i tak mało obchodziło co kolwiek.

Na chybił trafił wparował do jednego z pokoi. Co tam znalazł ? Mnóstwo owalnych puszek. Pytanie tylko co się w nich znajdowało..

- Puk puk.. - Lockdown podszedł do jednej i postukał nasłuchując – Jest tam kto ? - spytał. Odpowiedziała mu cisza, bo co innego?

- Jak tu nudno i cicho ! - jęknął po chwili, a następnie wtoczył sobie mała puszkę na stopę po czym podrzucił ją do góry. Zaczął podbijać sobie ją delikatnie tak jak by grał właśnie piłką. Zadowolony z siebie śledził puszkę wzrokiem po kolei odbijając ją to kolanem, to stopą. Nie zdarzyło się by prowizoryczna piłka dotkneła ziemi. W końcu jednak zabawa musiała się skończyć. Lockodown przerzucając sobie ją nad głową w celu odbicia wierzchem nogi kopnął zbyt mocno. Tak, więc puszka finalnie wylądowała na jego głowie. Owarcie pękło, a ze środka wypłynęła... zielona farba ? Dokładnie jej stróżki zaczęły spływać mu po twarzy.

- Co to takiego ? - spytał sam siebie patrząc na swój palec którym dotknął substancji. Nie dostając odpowiedzi na pytanie włożył go do ust i natychmiast zaragował – BLE !!!!!! - krzyknął aż odskakując przez co więcej farby spłynęło mu w pobliże ust – Ohyyyydna farba ! - zrzucił sobie kubeł z głowy po czym zamilkł na chwile – Farba ! - zorientował się, że odgadł zagadkę – To farba ! - ucieszył się po czym w sekundę spochmurniał – Ochydnie smakująca farba bleeeeeee

Najbliższy czas Lockdown spędził na zmyciu z twarzy zielonej farby jednak robiąc to wpadł na kolejny pomysł. Czy lepszy niż poprzedni ? Zabrał pojemnik z farbą po czym wlał substancje do jakiegoś urządzenia które znalazł i równomiernie rozprowadził na swoim rannym ramieniu przykrywając warstwę zaschniętego energonu. Tak się akurat składało, że farba miała identyczny kolor do jego lakieru, więc po ranie z embrionalem nie było śladu. Zadowolony z siebie Lockdown wrócił do centrum swojej kryjówki.

- Nudyyyyy nuuuudy i jeszcze raz nuuuuuuudyyyyyy ! - jęknął kładąc się na materacu. W następnej sekundzie jednak pojawił się tuż przy manekinie ćwiczebnym którego pozbawił głowy błyskawicznie wyciągniętą kataną.

Wczoraj to było fajnie ! - stwierdził po chwili siadając przy ścianie – Mogłem zabić tamtą trójkę i było fajnieeee.. - westchnął teatralnie – A teraz co ja z sobą poczne ? - spojrzał w stronę odciętej głowy manekina – Poradzisz coś ??? - wziął ją w rękę

- To czemu w tej chwili nie mordujesz ? - odpowiedział sobie za sztuczna głowę

- To jest na prawdę dobre pytanie droga głowko... - stwierdził przekrecajac głowę - Otuz.. - zaczął - Nie za mądre słowo - machnął ręką po czym spojrzał znów na trzymana w ręce odcięta głowę mamekina. Następnie sięgnął wzrokiem dalej w strone stołu na którym leżała sterta broni. Na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech, gdy upatrzal sobie cel rzutu, którym była noga stołu z bronią. Po chwili wyrzucił głowę, a ta idealnie trafiając w zamierzone miejsce wprawila w drżenie stół. W taki oto sposób leżący na szczycie sterty sztylet spadł w dół i wbił się w odcięty łeb mamekina.



- Idealo ! - klasnal w dłonie rozkladajac się na podłodze. Nastała cisza.. jednak nie trwała ona dłużej niż pół minuty. - Ale tu nuuuuudno ! - oświadczył wszem i wobec. Nagle do głowy wpadł mu pewien pomysł. W try miga wyparowal z kryjówki i skierował się do chyba jedynego miejsca jakie kojarzył na planecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz