No nareszcie jakiś porządny tytuł ! Podoba mi się !
Bo sam TY go wymyśliłeś ?
Nie ! Współczesność.. teraźniejszość to czas jaki luuubie ! I będzie mord ! Sam pisałem !
Gdy byś ty to pisał to nie miało by ładu i składu żadnego
Dobra ciiii, ale to jest idealo !
W końcu rozpętała się wojna zgarniając już w swoje pierwsze dni całe rzesze ofiar. Swój nie swój ? Przyjaciel czy wróg ? Autobot czy Deceptikon ? Lepszy czy gorszy ? Winny czy niewinny... wszystkich dosięga śmierć... a jednak nas interesuje ktoś kto w jakiś sposób jej uniknął... Chory Deceptikoński eksperyment... Nikt nigdy nie przeżył, a jemu się udało... Tylko za jaką cenę ?
(Dobra wstęp wstępami ! Ja chce daleeeeeej !)
Środek nocy i jedna z najcenniejszych, najmroczniejszych, a zarazem najniebezpieczniejszych uliczek w całym Kaonie... Jednak można było dostrzec jedna osobę która beztrosko kroczyła jej środkiem mając gdzieś panującą złowroga atmosferę. Był to średniego wzrostu młodo wyglądający mech o lśniącej czerwonej optyce... Deceptikon ? Pozory często mylą. Jego lakier nie przyciągał większej uwagi. Podobnie jak szczupły wygląd. Przeważającym u niego kolorem był czarny, który teoretycznie symbolizował "skórę". Powyżej pasa zaczynały się zielone elementy . Była nim na przykład w zbroja na klatce piersiowej jak i również naramienniki oraz pas. Twarz miał srebrną więc nieco wyróżniającą się z pośród całości jednak nadal największą uwagę zwracał nasunięty na nią zielony kaptur z jednym czarnym pasem przechodzacym po środku. Jego przedłużeniem była tego samego koloru jak by peleryna opadająca mu na plecy jednak tak na prawdę były to zwrócone ku dołu skrzydła od jego drugiej formy. Między nimi na to miast znajdowały się pochewki od dwóch ostrzy których teraz wystawały jedynie rękojeści... Na pierwszy rzut oka wyglądał zwyczajnie. Najnormalniejszy Deceptikon ? Kierując się kolorem optyk. Jednak na jego ramieniu widniał emblemat... Autobotow. W tej sytuacji dopraszać się można o sens... ( Spojler! Sensu ni znajdziecie !)
Mech szedł spokojnym i niezachwianie pewnym krokiem. Czyżby arogancki Autobot w stolicy Deceptikonów? Na to wskazywał embrional, ale optyki ? Straciły swój niewinny błękitny kolor. W takim razie kim jest owy nieznajomy. Identyczne pytanie zadawał sobie między sobą trzy postacie od jakiegoś czasu śledzące mecha. Miały na sobie czarne peleryny dziki czemu idealnie zlewały się z mrokiem uliczek. Byli pewni, że nieznajomy nie zauważył ich obecności, ale byli w błędzie. Mech dokładnie wiedział od samego początku dobrze wiedział, że ktoś go obserwuje jednak zupełnie po sobie nie dawał nic poznać. Szedł nadal spokojnie, aż w którymś momencie na jego nieszczęście wszedł w ślepa uliczkę. Zatrzymał się tuż przed zamykającą go w pułapce ścianą. Postacie na to miast ściągając kaptury peleryn zaszły go od tyłu uniemożliwiając ucieczkę.
- Koniec drogi Autobocie... - na ramienia całej trójki widniał emblemat Deceptikonów. Mech odwrócił się w ich stronę lustrując trójkę czerwoną optyką, a następnie zerknął na swoje ramię.
- A ! Chodzi wam o to ? - pokazał na embrional - A to już nie aktualne.. - machnął ręką. Trójka conów spojrzała po sobie, a jeden odważył się wystąpić na przód lustrując nieznajomego wzrokiem.
- Czekaj ja cie znam...
- Taaak ? - przekręcił głowę śledząc wzrokiem cona. - Może nareszcie, ktoś odpowie prawidłowo na moją zagadkę.. - na jego bezemocjonalnym wyrazie twarzy pojawił się delikatna mroczna nuta. Rozłożył ręce - Wiec kim jestem ?
- Lockdown.. - con podchodził do niego tak długo, aż nie stanął tuż przed jego obliczem. - syn Drifta, jesteś Autobotem ! - krzyknął i natychmiast zamarł. Jego pierś przeszywało na wylot ostrze katany. Jego towarzysze poderwali się jednak nie odważyli się nic zrobić. Nieznajomy, którego prawidłowo nazywano Lockdownem trzymał za jej rękojeść. Trwało to dosłownie parę chwil, ale kończący swój żywot mech patrzył zszokowany w te czerwone optyki oprawcy. Zrozumiał, że z Autobotem na pewno nie ma do czynienia. Lockdown głęboko odwzajemniał spojrzenie chcąc widzieć w nich ten ostatni błysk, tą ostatnią iskra życia, która powoli wygasa by zniknąć na zawsze.
- A właśnie zła odpowiedz.. - uśmiechnął się psychopatycznie i jednym szybkim ruchem wyłożył katane z jego piersi. Ciało deceptikona bezwładnie osunęło się na ziemie. Lockdown utkwił wzrok w srebrnym ostrzu z którego spływała teraz niebieska substancja, która również wpływała z rany zadanej przez broń. Tą chwilę wykorzystała pozostała dwójka. Oboje stransformowali ręce w blastery i wycelowali w niego. Ten jednak nadal nie okazywał zainteresowania nimi. Stał z opuszczoną bronią i utkwionym wzrokiem w ciele. Deceptikony spojrzały po sobie, a następnie rozpoczęły ostrzał jednak każdy wystrzał został zręcznie odbity przez ostrze katany. Lockdown momentalnie spojrzał n nich przekręcając nieco głowę. W tem jeden con spojrzał mu optykę i przyjrzał się dokładniej. Niepozornie wyglądający mech z embrionalem Autobotow na ramieniu, czerwoną optyką i to spojrzenie. Kompletnie puste, choć z jakimiś istnieje szaleńczymi przebłyskami.
- Kurwa to on.. - con zaprzestał ostrzału i cofnął się o krok. Jego towarzysz spojrzał po nim pytająco. Otworzył już usta by coś powiedzieć.. jednak w tym momencie jego głowa została oddzielona od reszty ciała i przetoczyła się pod nogi ostatniego ocalałego Deceptikona. Ten odruchowo cofnął się idealnie znajdując oparcie w ścianie.
- Kim jestem ? - tuż przed nim stanął nagle Lockdown. W jednej chwili schował katane na plecy i spojrzał na niego wyczekująco.
- Eksperymentem Shockwave, który dostał nóg i zwiał.. - warknął z bezsilności przywierając do ściany.
- Hmmm.. - zastanowił się chwilę - Zła odpowiedz ! - oświadczył po czym błyskawicznie wyciągając katane obrócił ją i całą długość ostrza przyłożył Deceptikonowi pod gardło. Ostra broń powoli zaczęła kaleczyć szyję mecha, który na wszystkie sposoby próbował ulżyć sobie w bólu jednak ucisk Lockdowna tylko się zwiększał, a ten z psychicznym uśmiechem patrzył jak z jego szyi powoli zaczyna wypływać energon.
- Jesteś chory... - zdołał wydusić
- Już lepsza odpowiedz... - jego uśmiech jedynie się powiększył. Nagle zupełnie przeniósł na coś innego swój wzrok. Jak by w tej jednej sekundzie zdążył się rozproszyć. - Fajny znaczek.. - stuknął palcami w ramię cona, a dokładnie w jego emblemat. Na jego twarzy pojawił się dziwny wyraz dziecięcej ciekawości. Drugą rękę nadal jednak trzymał katanę, ale wyglądał jak by przełączył się w nim jakiś pstryczek i nagle psychiczny morderca wyglądał jak ciekawski dzieciak. - Pozwolisz, że sobie go wezmę ?? - spojrzał na niego wyczekująco. Deceptikon jedynie syknął z bólu próbując się znów wyrwać. - Oj niegrzeczny chłopiec. - Lockdown pogroził mu palcem, a następnie w jego optyce zabłysły iskierki szaleństwa, a w dłoni znikąd pojawił się poręczny mały, ale zaostrzony niczym brzytwa nóż. Jednak on sam nie patrzył na twarz cona co wskazywało by, że chce go zabić. Zerkał na nią to owszem, ale cała jego uwagę pochłaniał emblemat frakcyjny. Deceptikon wrzasnął z bólu gdy ostrze noża Lockdowna wbiło się w jego ramię, a on zaczął wycinać okrąg wokół symbolu. Echo ciemnych uliczek roznosiło krzyki agonii cona jednak nikt nie zjawił się by mu pomóc.
- Jeden z lepszych krzyków jakie słyszałem.. - stwierdził Lockdown podrzucając sobie w ręce wycięty kawałek zbroi z emblematem. Deceptikon na to miast leżał pod ścianą budynku jęcząc cicho już bez sił, gdyż energon obficie wypływał mu rany na ręce przez którą widać było wnętrze składające się z jakiś poprzerywanych już przewodów i kabli.
- Kim jestem ? - Lockdown błyskawicznie znalazł przykucając przy nim
- Jesteś pojebany.. - wycedził con
- Idziesz w dobrym kierunku ! - klasnął w dłonie wstając i odchodząc parę kroków. Spojrzał na rannego z dalszej perspektywy i przekręcił głowę.
- I co by tu teraz z tobą zrobić? - spytał sam siebie i zaczął chodzić w tam i z powrotem po prostej lini
- Może podać mu rozwiązanie zagadki by nauczył innych ? - odpowiedział na własne pytanie
- Ale w tedy nie będzie mordowania ! A ja się zanudzę ! - załamał ręce
- A od kiedy potrzebujesz powodu by mordować ? - zatrzymał się gwałtownie. - Hmmm... - udał zamyślonego chwytając się ręką za podbródek - A walić ! - machnął ręką po chwili - Nie potrafię myśleć.. - znów w trymiga znalazł się przy conie.
- A więc ! - zatarł ręce - Zdecydujemy teraz czy cię zamordujemy.. - zlustrował go wzrokiem - z szczególnym okrucieństwem - dodał z uśmiechem - Czy zostawimy cię tu na pastwę losu. Patrzaj.. - pokazał dłoń w której teraz trzymał sztylet - Jeśli na to wypadnie to mordowanie, a jeśli na ciebie.. - tyknął go palcem w klatkę piersiową - To los się tobą zajmie. Rozumiesz ? - spojrzał na niego wyczekująco. Niestety con raczej nie zamierzał nic odpowiedzieć, wiec Lockdown chwycił go za głowę i pokiwał nią na tak wręczając go.
- Jej ! - poderwał się radośnie - No to zaczynamy.. - uśmiechnął się psychicznie - Ene dułe rabe.. - zatrzymał się po czym najnormalniej w świecie wbił trzymany sztylet prosto w pierś Deceptikona - Nie znam dalej ! - załamał ręce - A to wszystko przez ciebie ! - skrzyżował ręce na piersi udając oburzonego - Mogłem żyć w błogiej nieświadomości ! - zerknął w stronę mecha, a dokładniej już na bezwładnie leżące martwe ciało z wygaszonymi optykami. - No pięknie ! Jeszcze przegapiłem swój ulubiony moment ! - jęknął. Po chwili jednak przysiadł się obok trupa na ziemi.
- Ejjjjj tyyyyyy ?? - powiedział do niego - Mówiłeś coś o szalonym doktorku wiesz gdzie on jest ?? - spojrzał na martwą twarz cona tak wyczekująco jak by na serio oczekiwał odpowiedzi.
- Jesteś takim debilem, że nie wiesz, że to trup ! - skomentował własne poczynania
- Tak ? - uniósł brew, a następnie wziął bezwładną rękę trupa i uścisnął ją - Miło mi poznać panie Trupie. No i co ?! Więcej dowiaduje się pośmiertnie ! - oświadczył. Nastała chwila ciszy, gdyż z jakiś powodów Lockdown juz sobie sam nie odpowiedział. Mech podniósł otrzepując i stanął na środku uliczki, w której teraz znajdowały się trzy trupy i pełno fluorescencyjnej niebieskiej substancji
- Dobry początek dnia Lockdown ! - skomplementował sam sobie stając dumnie z rękoma opartymi na biodrach i szczerze się jak głupi do sera - A to nie czasem już wieczór ? - zauważył z niemrawą miną jednak machnął na to tylko ręką. Następnie podszedł do jednego z martwych ciał i ściągnął z niego pelerynę. Po czym otrzymując ją z energonu założył na siebie i zniknął.
No i to mi się podoba ! A właśnie... jak by ktoś wiedział gdzie jest pan zły doktorek.. to gadać ! Ja chce sobie z nim kulturalnie pogadać i w cale nie zabiorę paru zabawek. Jestem tylko grzecznym mordercą, a on niegrzecznym naukowcem co ma dostać karę ! Po za tym muszę zniszczyć parę bezużytecznych do niczego nie potrzebnych przedmiotów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz