piątek, 29 lipca 2016

Koleszka z celi

No to zobaczymy jak to Lokuś obejdzie się z nowym kolegą

Ciii za tego chciałem przestraszyć tylkooo. Tak to grzeczny jestem ^_^ 
Po paru godzinach ją odzyskał. Pierwszym impulsem docierającym do jego procesora był bół głowy jednak Lockdown ani drgnął, nie wydobył z siebie żadnego dźwieku. Miał bardzo dziwne przeczucie... Nie chciał nawet otworzyć optyk by przekonać się o prawdzie. Wokół niego kompletna cisza. Jedyne co wiedział to to, że leży. Wiedział, że został gdzieś przeniesiony. Czuł, że nie jest już niczym skrępowany. Chętnie by wstał, rozejrzał się i może spróbował uciec, a jednak coś go ograniczało. Konflikt wewnętrzyny. Pomiedzy tą częścią jego, która utrzymywała stronę tego dziwnego przeczucia, a tą co najnormalniej z czystej ciekawości chciała dowiedzieć się gdzie przebywa i jakie szanse ma na wydostanie się. Pierwsza wygrywała przez nastęne minuty.. może godziny? Jednak w którymś momencie dało się słyszeć kroki... Najzwyklejsze ciche kroki, kogoś kto zbliżał się. Niepewne... Ewidentnie ten ktoś nie chciał tu być. Podchodził powoli, strachliwie. Lockdown na to miast nadal nawet nie drgnął. Znalał sobie zajęcie. Nasłuchiwanie kroków. Jak drapieżca czyhający na ofiarę, choć tak na pawdę on sam nie wiedział co dalej zamierzał. Na razie analizował i nagle zastygł cały dosłownie. Gdy by miał otwarte optyki patrzyły by w tej chwili w jakiś martwy punkt. Znał te kroki.. ten sposób zbliżania się. Nie był to ciężkie, pewne i dumne kroki Megatrona, nie były znacznie cichsze i szybkie kroczki doktorka. To były odgłosy kogoś bojącego się dotrzeć do celu i pragnącego z tąd jak najszybciej uciec i były już naprawdę blisko. Cudze obawy napędzały tego psychopatycznego wariata. Lockdown w jednym momencie wyłączył całe myślenie i okręcił się w strone zbliżającego się kogoś.

- Bu ! - otworzył szybko optykę. Dostrzegł stojącego przed sobą jakiegoś mecha, ale nie zdążył się przyjrzeć gdyż ten w jednej chwili czmychnął gdzieś wystraszony. Roześmiał się szyderczo kładąc się na plecach. - Ale mnie łeb boli ! - oświadczył. Obracając się w końcu przy okazji się rozglądnął. Nie rozumiał samego siebie i tego dziwnego przeczucia bo pomieszczenie wyglądało względnie normalnie, choć nie.. Jedna ściana wydawała się odbiegać wyglądem od pozostałych. Uczucie oberwowania ! To było to przeczucie.. Lockdown na tychmiast poderwał się na nogi i podbiegł do dziwnej ściany

- Kto się taaam chowaaaaaa?? - spytał takim psychicznym głosikiem stukajać w powierzchnie. - Puk puk... - dodał po czym zamilkł na chwile. - Nie umiecie się bawić ! - żechnął się – Bo powinniście zapytać kto tam – odwrócił się na pięcie od ściany zakładając na siebie ręcę w geście obużenia. W tedy zobaczył prawdopodobnego współlokatora celi. Był nim mniej, wiecej jego wzrostu i wieku mech, dokładniej Autobot jak można było wyczytać z emrionalu widniejącego na jego ramieniu jak i niebieskich optykach którymi śledził Lockdowna.

- O ! - zbliżył się do nieznajomego – Mam kumpla w niedoli ! - klasnął w ręcę zadowolony stając tuż przed mechem. Przekręcił nieco głowę bardziej się przyglądając. Ten na to miast nadal lustrował go optyką, zerknął nawet na ramie które jedno było okaleczone jeszcze z tortu, a na drugim kiedyś widniał emblemat. - Niemowa ? - zpytał patrząc po nim wyczekująco

- Nie... - odezwał się w końcu bot podnsząc teraz wzrok by utkwić go w jego optyce - Lockdown ? To ty ?

- Yyyyy... a kto znów pyta ? - zapytał odsuwajać się nieco – Bo jeden pytał i nie był miły, drugi pytał i zgarnąłem w łeb – wałnął się w łeb – Ej to bolało ! - spojrzał ostro na swoją rękę – Niegrzeczna ręka be be – skarcił ją drugą

- Jestem Hotshot – odpowiedział już pewniej mech – Ja jestem prawie pewny, że cię znam. To ty Lockdown ?

- Nie mam zielonego pojęcia o jakiego Lockdowna ci chodzi, ale ja jestem właśnie Lokuś – rozłożył ręce uśmiechajac się głupio. Autobot wydał się zaskoczony

- Czyli jednak... Wszyscy myślą, że zginąłeś, ale co ci się stało ? - spojrzał po Lockdownie niemrawo

- Miiii ??- wskazał na siebie – A co za ktośki ci wszyscy ??

- Jesteś zupełnym przeciwieństwem siebie – stwierdził bot śmiało podchodząc do niego bliżej – Wszyscy to twój ojciec, twoja siostra, twoja rodzina Autoboty... - ostatni wyraz powiedział słabiej oglądajać równocześnie jego ramiona – Gdzie masz emrional ? Co oni ci zrobili ? - spojrzał na niego pytająco

- Ej ej! - Lockdown odgonił go rękoma – Masz po kolei w łepku ? - pokręcił palcem przy głowie – Nie będziesz mnie w coś wkręcać ! E e ! A to na ramieniu sobie wyciąłem. Nie fajne – pokiwał przecząco głową

- Co ci się stało Lockdown ? - mech uparcie przyglądał mu się nie przymrużając optykę – Tak, bardzo się zmieniłeś...

- Ja cię nie pamiętał – Lockdown znalazł się tuż przy nim i teraz on przyglądnął mu się przenikliwie. - A może pamiętam ? - na jego twarz wpełzł tajemniczy uśmiech. Hotshot odrucho cofnął się o krok z niemrawą miną. - A może ja wcale nie jestem tym za kogo mnie uważasz ?

- Wyglądasz jak Lockdown. Nazywasz się tak, ale... - mech najwyraźniej zaczął powątpiewać w swoją teorie odsuwając się od niego.

- Ale się nie zachowuje jak on mam racje ?? - uśmiechnął się tym razem mrocznie – Bo wiesz drogi koleszko... - pojwił się przy bocie i objął go ramieniem – Zaszły we mnie pewne zmiany i chcąc nie chcąc jestem taki – szepnął mu prosto do audioreceptora. Autobot otworzył szerzej optykę po czym szybko odskoczył od niego

- Nie strasz tak mnie – spojrzał na niego widocznie próbując ukryć strach

- Czemu ?? - spojrzał za nim Lockdown – Może ja właśnie lubie strach... Uwielbiam wpatrywać się w optyki kogoś kto się boi, a szczególnie mnie. Jak ty teraz.

- Ale ja się ciebie nie boje ! - wzbronił się Hotshot – Lockdown przecież ty taki nie jesteś... nie byłeś

- A powinieneś... i tak w ogóle nie masz zielonego pojęcia jaki jestem... - zaczął powoli zbliżać do niego z psychopatycznym uśmiechem na twarzy . Autobot na to miast cofał się w miare jak ten podchodził, aż w końcu jego ścieżka zakończyła się i natrafił na ściane. Odwrócił się by upewnić, że faktycznie to o co się oparł było nią. W tym momencie Lockdown przyśpieszył i gdy mech odwrócił się na nowo ujrzał go tuż przed sobą.

- Aaaa! - krzknął odruchowo przywierając do ściany – Lockdown, proszę nie strasz mnie tak

- Już ci mówiłem, że nie potrafie koleszko... - wpatrzył się w jego niebieskie optyki – Ten strach mnie napędza

- Oni coś ci zrobili... nie jesteś sobą! otrząśnij się, proszę..

- Ciii.. - położył boto'wi palec na ustach – Powtarzasz się

- … - Hotshot spróbował coś powiedzieć, ale ten szybko zamknął mu usta dłonią

- Ciiii – powtórzył pokazując tym razem palcem na swoich ustach – Dam ci znać kiedy będziesz mógł krzyczeć.. - uśmiechnął się do mrocznie do mecha. Ten na to miast zamarł i nie kryjąc już strachu wpatrywał się w niego. Lockdown napawał się tą satysfakcjonującą go emocją widzianą jak na dłoni w optykach biednego bota. Po chwili jednak jego wzrok zszedł na embrional znajdujący się na ramieniu. Autobota.

- Hmmmm... - udał zamyślonego – Mam już Deceptikonów... co powiesz koleszko bym miał w swojej kolekcji też taki ? - stuknął w symbol. Mech otworzył szerzej optykę po czym zaczął niepokojnie przeskakiwać wzrokiem to z twarzy oprawcy to na własne ramie, jak by rozkminiając co ten zamierzał. Na koniec utkwił błagalnie wzrok w Lockdownie.

- Tak bardzo chcesz się go pozbyć ? - zapytał z udawany, współczuciem– Z chęcią zrobił bym ci to samo co sobie, ale wole sobie go pożyczyć – uśmiechnął się szyderczo

- Mpfh.. - wymamrotał coś niezrozumiale

- Ciii... poczekaj jeszcze chwilkę – drugą ręką zaczął czegoś szukać w swoim pasie i za zbroją, aż finalnie wyciągnął mały poręczny nóż. Czyżby nie odebrali mu całej broni ? A może specjalnie zostawili jedno ostrze, by przekonać się jak go użyje? W tym momencie było już chyba jasne jak Lockdown go wykorzysta. Powoli przysunął nóż do zbroi Hotshota, a ten w tym momencie spróbował się wyrwać jednak Lockdown zapobiegł temu przybijając go dwoma rękoma do ściany, trymajać nóż nigdzie indziej jak w zębach. W optykach Autobota widać było już jedynie czysty strach, ale oprawca tylko uśmiechał się szaleńczo by go potęgować

- Jesteś potworem! - krzyknął bot

- Nie schlebiaj mi... - wyłożył z ust ostrze, nadal przytrzymując go drugą ręką – Chyba do potwora mi jeszcze brakuje... - zaśmiał się mrocznie, a następnie wbił nóż w ramię Hotshota. Ten zawył głośno z bólu, który dało się pewnie słyszeć nawet poza celą. Nikt jednak na niego nie zaragował, choć czego by się tu spodziewać po Deceptikońskim więzieniu. Lockdown zatracił się całkowicie w przyjemności, którą sprawiała mu ta chwila. Moment w którym nie musi myśleć jedynie audioreceptorami wyłapuje satysfakcjonujące jęki, syki bólu ofiary, optyką śledzi każdy instynktowny ruch ręki którą za pomocą ostrza wycinał dokładne i precyzyjne kreski na zbroi bota, z których powoli zaczynał wypływać energon. Ekscytował się tym, że właśnie dalszy los jednego istnienia zalezy wyłącznie od niego. Mógł by teraz zabić i ostatnim widokiem bota były by ten pełen mrocznego szaleństwa wzrok psychopaty, ale nie zrobił tego. Smakował chwili, którą na razie możliwe jak najdłużej przedlużał.

Nagle jednak została ona brutalnie przerwana. Drzwi do celi zostały wyważone, a do pomieszczenia wdarł się głośny ryk alarmu. Lockdown pogrążony w swoim małym świecie nawet nie zauważył, gdy razem z nim do środka wbiegła jakaś fema.

- Hotshot ! - usłyszał krzyk i zanim zdążył się otrząsnąć został brutalnie odepchnięty od krzywdzonego bota. Stracił równowagę lądując na podłodze jednak nie miał z tym większego problemu. Usiadł się po turecku i zaczął przyglądać całej sytuacji. Teraz przy Hotsho'cie stała owa jakaś nieznajoma feme... czy na pewno nieznajoma? Niebieska optyka, zielony kolor zbroi.

czwartek, 28 lipca 2016

Nieoficjalna rozmowa z Megiem

No ! Meguś wkracza oficjalnie, choć w nieoficjalnej rozmowie. Hihihi..

Lockdown, Lockdown, Lockdown ty kiedyś przez ten swój brak szacunku zginiesz

Niee cii ! Ja jestem nieśmiertelny ! 

Nikt nie jest nieśmiertelny Lokuś

No właśnie ! Dlatego ja jestem taki wyjątkowyyyy ! ^_^
- Ciekawa ta nowa miejscówka... - Lockdown właśnie wylądował w jakimś pomieszczeniu, które przypominało pusty pokój, choć faktycznie było jedną z cel w cytadeli. Była ona dość spora i ciemna jedynym światłem jakie oświetlało jej wnętrze znajdowało się na środku na suficie. Mech zaczął się przechadzać badając wzrokiem otoczenie. Przez co dopiero po jakieś chwili zauważył, że jego nadgarstki skrępowane są przez jakiegoś rodzaju kajdany.

- O branzoletka – stwierdził na pierwszy rzut optyki – Ale nie trzeba byłooo – dodał przyglądając się niebieskiej ”obręczy” związującej mu ręce. Spróbował nimi szarpnąć, ale nic. - No ej ! - jęknął powtarzając czynność znów nic.

- No schoooodź ! - podszedł do sciany i zaczął walić w nią rękami w miejscu którym krępowała je kajdany. Po paru minutach zmienił taktykę i siadając na ziemi zaczepił stopy o obręcz i zaczął pchać – Złaaaaaaaź branzoletko !!

W tym momencie otworzyły się drzwi. Lockdown jednak zignorował to nadal leżąc na podłodze, zawzięcie próbując pozbyć się obręczy. Po paru chwilach energicznie podniósł się z ziemi i przykładając ręce do twarzy spróbował przegryźć kajdanki. Ktoś odchrząknął głośno próbując zwrócić na siebie uwagę. Lockdown trzymajać nadal w buzi branzoletkę odwrócił się w stronę dzwieku.

- Hejo.. - powiedział niewyraźnie na powitanie do samego Megatrona który właśnie przekroczył próg celi, drzwi zamknęły się zaraz za nim. - Pomachał bym do ciebie, ale na łapkach mam śmieszną branzoletkę, której nie umiem zdjąc – odssunął ręce od twarzy unosząc w góre

- Nazywasz się Lockdown, tak ? - zapytał ignorując jego powitanie.

- Nagle wszystkich interesuje moje imię, a to ja zawsze zadawałem zagdkę – opuścił ręcę nie patrząc jak na razie w stronę lorda, który powoli podchodził do niego bliżej. - Uwolnisz łapkii – spojrzał na niego nagle

- Zadałem pytanie – odparł twardo

- Ja też – poruszył rękoma zerkając na niego

- Ja tu dyktuje tobie warunki i decytuje o twoim losie – schylił się nieco do niego mówiąc ostrzegawczo groźnym tonem

- A tak w ogóle kto ty ? - spytał niewzruszony Lockdown patrząc po nim przekręcając nieco głowę. Na twarzy lorda pojawił się gniewny grymas i już miał coś warknąć, gdy drzwi więzienia znów się otworzyły.

- Lordzie Megatronie naukowiec właśnie przybył na Darkmount – poinformował stojący w wejściu Deceptikon

- Niech tutaj przyjdzie – odparł Megatron prostując się na powrót. Lockdown przeknął tymczasem obok niego kierując się do wyjścia jednak gdy tylko zbliżył się do drzwi one zamknęły się.

- Ej no ! - jęknął – Jak ty to robisz Meg, że one się przed tobą otwierają ? - spojrzał w stronę lorda.

- Nie przypominam sobie byśmy przeszli na ''ty''... - podszedł za nim po czym warknął ostrzegawczo – I dla ciebie Megatron

- A nie przejmuj się Meg ja tam wielu sobie rzeczy nie przypominam – machnął rękoma patrząc po nim nadal nie wzruszony – A co do drugiego Meg jest, krótsze i fajniejsze

Nagle gwałtownie odchylił się gdyż Megatron zamachnął się na niego ręką.

- Wow... uważaj bo jeszcze tą swoją wielką łapka kogoś skrzywdzisz – skomentował, ale zanim zdążył na nowo uzbroić się w czujność został brutalnie przygwożdżony do ściany w silnym uścisku ręki lorda.

- Zacznij przejmować się tym z kim masz do czynienia – warknął

- Wielki i zły Meg dowódca Deceptikonów ? - spojrzał po nim nie tracąc lekkiego uśmieszku z twarzy – Jakoś mnie ten fakt nie interere – dodał po czym zaśmiał się – Zabawnie boli to ramie.. - zerknął kątem optyki na ranę zadaną przy torturach

- Zabawnie boleć będzie cię zaraz nie tylko ramie.. - syknął, gdy..

- Przybyłem jak szybko było to możliwe lordzie Megatronie – usłyszeli głos jakiegoś mecha od strony drzwi. Megatron spojrzał po Lockdownie. Prychnął wściekle po czym puścił go tak, że ten wylądował twardo na ziemi. Nawet nie jęknął przy tym, ale obraz znów zaczął mu tak dziwnie wirować przed optyką.

- Włączyliście tu właśnie jakąś karuzele ? - spytał podnosząc się zataczając się przy tym. Nawet nie zauważył, że dzieki nagłej interwencji Megatrona nie ma już na rękach obreczy. Łapiąc równowagę spojrzał w strone, którą odszedł lord.

- Shockwave... - odezwał się dowódca do naukowca. Lockdown momentalnie otworzył szerzej optykę jednak nie mógł nic zobaczyć gdyż Meg zasłaniał mu postać mecha - Dobrze znów cię zobaczyć.. - jak na zawołanie odsunął się w tym momencie ukazując masywnego, średniego wzrostu, jednooptycznego Deceptikona.

- Zły doktorek...

Lockdown stał z utkwionym wzrokiem w naukowcu, aż w końcu ruszył w jego stronę. Megatron jednak złapał go w odpowiednim momencie, a że wszystkie bronie zostały mu zabrane nie miał jak się oswobodzić. Choć wątpić można było czy w tej chwili myślał jasno.

- To nielogiczne... - Shockwave spojrzał na niego – Powinien być dawno nie aktywny. - spojrzał na lorda - Jest to nieprzewidziany wynik eksperymentu

- Nie jestem wynikiem jakiegoś twojego pieprzonego eksperymentu!! - warknął próbując się wyrwać – Ale mam zamiar cię zabić ! - oświadczył patrząc na niego z czystym pragnieniem mordu. Chęcią widoku jego bezwładnego ciała leżącego w kałuży energonu. Megatron jednak trzymał go porządnie obiema rękoma

- Potrafisz go uspokoić ? - lord spojrzał na naukowca wyczująco

- Niestety nie – odparł ten

- W takim razie... - lord puścił Lockdowna po czym uderzył go w łeb. Ten warknął wściekle w stronę naukowca zataczając się, ale finalnie opadł powoli na ziemie i od dotkliwego uderzenia stracił przytomność.

niedziela, 24 lipca 2016

Nietypowy przebieg tortur

A to tortury były ? Myślałem, że taka przyjacielska pogadanka... Niech mnie następnym razem ostrzegom
Ciii mały spojler... Meg się w końcu raczył pojawić ^_^
Ocknął się po jakimś czasie.

- Ale mnie łeb boli ! - jęknął po czym natychmiastowo parsknął śmiechem. Właśnie w tym momencie skapnął się, że jest...przywiązany ? Otworzył szybko optykę i szarpnął rękoma. Faktycznie skrępowane. Nogi ? Identycznie. Spróbował się podnieść i to nic nie poskutkowało. Wszystko wskazywało na to, że jest do czegoś przytwierdzony. Rozglądnął się. Znajdował się w jakimś ponurym pomieszczeniu nic nowego w porównaniu do kolorków korytarzy cytadeli po których wcześniej chodził. Jednak to nie wystrój przyciągał uwagę Lockdowna. Jego optyce rzuciły się bardzo sympatycznie wyglądające narzędzia leżące na pobliskim stole. Od samego gapienia się na nie jego optyki błyskały ekscytacją, gdyż były to zabawki w jego guście. Tym gorzej dla niego.. ale oczywiście na co mu teraz przejmowanie się własnym losem. Nagle drzwi pomieszczenia otworzyły się wpuszczając strumień jasnego światła. Lockdown mimowolnie przymrużył optykę przyzwyczajony do ciemnośc. Zdożył jednak dostrzeć, że do pokoju wszedł jakiś mech o ciemnym lakierze i czerwonych optykach, no w skrócie typowy Decepticon.

- Widze, że nieznajomy włamywacz w końcu się obudził – powiedział na dzień dobry

- Widzę, że mnie wita jakiś również nieznajomy – odpowiedział mu Lockdown lustrując przybysza wzrokiem.

- Wygadany więzień proszę, proszę... - podszedł bliżej do stołu – Wielu się głowi nad tym kim jesteś, a ja przyszedłem to z ciebie wyciągnąć. Jeśli za chwile nadal będziesz tak wygadany pójdzie nam to szybko – usmiechnał się mrocznie przejeżdżając ręką po znajdujących się na nim narzędziach do tortur.

- Lockdown jestem – uśmiechnął się głupio

- Hm ? - con spojrzał na niego nieco zdezorientowany

- No na nazywam się Lockdown – powtórzył – Nie mam zielnonego pojęcia po co ci to, ale

- Pff... Jakim cudem nikt nie wiedział kim jesteś ? - uniusł brew – I jaką mam pewność, że mówisz prawdę ? A może... - wrócił wzrokiem do narzędzi – Może po prostu się boisz ?

- Tych zabawek ? - spojrzał za nim nadal niewzruszony – Fajneee są – stwierdził

- Mówisz ? - na twarzy cona znów zagościł mroczny uśmiech – Co ty na to by pokazać ci ich zastosowanie, hm ? - spojrzał na więźnia biorąc do ręki jakieś z przedmiotów – A przy okazji pogadamy sobie..

- To ja mam pierwsze pytanie ! - oświadczył nadal niewzruszony swoją sytuacją Lockdown – Ktoś ty ?

- Może odpowiem ci na nie jeśli ty odpowiesz na moje.. - stanął tuż przy stole do którego był przypięty – Po co wtargnąłeś na teren Darkmount ?

- A co to Darkmount ? - palnął głupio. W tym momencie Deceptikon zamachnął się na niego ostrym narzędziem robiąc długą, ale płytką rysę na jego klatce piersiowej. Lockdown zachichotał cicho.

- Tak ci do śmiechu ? - uniusł brew, a nastęnie zbliżył się do niego jeszcze bardziej po czym wbił ostrze narzędzia w jego ramie i przejechał nim kawałek bardzo powoli. Więzień tylko roześmiał się głośno. W całkowitej ciszy jaka panowała wokół śmiech ten był iście psychiczny.

- Łaskoczesz ! - zawołał, ale już po chwili opanował się spojrzał na swoje ranne ramię z którego zaczął już spływać energon po czym na poirytowanego Deceptikona, który patrzył na niego wrogo. - No co ? - spytał, a następnie dodał – Aaaaa.. Miałem ci odpowiadać na pytania. W takim razie tak jest mi do śmiechu – wyszczerzył się głupio. Nagle zgarnął pięścią po twarzy po czym walnął jeszcze tyłem łba o stół. - Aua... - powiedział, choć uśmiech nie znikał z jego twarzy – Tu się już bardziej postarałeś

- Kim jesteś i co robisz w Darkmount ? - warknął con – Odpowiadaj, bo...

- No właśnie ciekawy jestem bo co – wtrącił – Bo wiesz jak zauważyłeś strachu czy bólu we mnie nie wzbudzi, jedynie rozbawienie, a śmierci też się jakoś specjalnie nie boje – stwierdził – A poza tym nie jestem Autobotem

- Ehhh... - westchnął gniewnie – Nie masz żadnego embrionalu, ale masz czerwone optyki. Gdy byś był najemnikiem obronił byś się przyznaniem do tego. Bezfrakcyjny nie włamywał by się tak po prostu tutaj, więc pytam powtórnie KIM JESTEŚ ?

- Nikim ? - palnął. Deceptikon w akcie frustracji poraził go prąde. Tylko, że znów jedyne co uzyskał to głośny psychiczny śmiech. - Ale to było porażające doświadczenie ! - skomentował kładąc swobodnie głowę na zimną powierzchnie stołu. Deceptikonowi zaczęły już powoli puszczać nerwy. Warknął zaciskając pięści

- Fireshot... - nagle drzwi do pomieszczenia otwarły się i stanął w nich jakiś mech

- Jestem zaj..

- Megatron właśnie wrócił i wzywa cię do siebie – nie pozwolił mu dokończyć. Fireshot, którym jak się okazało był con torturujący Lockdowna spojrzał jeszcze raz gniewnie w stronę więźnia, który leżął spokojnie z uśmiechem na twarzy.

- Nie ruszaj się stąd.. - nakazał mu tonem połączenia wściekłości i złośliwości po czym skierował się w stronę wyjścia.

- Nie ma sprawy ! Jakoś nigdzie mi się nie spieszy.. - powoli odwrócił głowę w strone wyjścia – Tu jest tak zabawnieeee ! - parsknął śmiechem. Deceptikon wyklnął go pod nosem wychodząc na korytarz. Drzwi zamknęły się za nim, a Lockdown znów pozostał sam w ciemnościach.

Nasz kochany wariat siedzi i papla do siebie, więc my przeniesiemy się za dwójką Decepticonów. Z których jeden właśnie wszedł do pomieszczenia typu mostek oficerski , inaczej mówiąc centrum dowodzenia. Gdzie czekał już na niego wysoki i potężnie wyglądający srebrny mech. Lider Deceptikonów we własnej osobie. Fireshot wchodząc skłonił się w jego stronę.

- Lordzie Megatronie...

- Fireshot... - Megatron odwrócił się w jego stronę – Liczyłem, że z racji iż zostawiłem Darkmount pod twoją opieką będziesz pierwszym który mnie w nim powita, że nie będzie potrzeba cię wzywać.

- Wybacz, ale w chwili twojego powrotu z frontu zaszło drobne zamieszanie...

- Mianowicie ? - spojrzał na niego podejrzliwie unosząc brew

- Pojedynczy mech włamał się do Cytadeli - odparł. Lord obrzucił go groźnym spojrzeniem - Ale został natychmiast złapany

- Autoboty są na tyle naiwne, by wysyłać pojedynczego szpiega do głównej twierdzy pod moją nieobecność licząc, że nikt będzie jej strzec ?- spytał retorycznie powoli odwracając się by wrócić do swoich zajęć.

- Tylko, że to nie Autobot lordzie - dodał szybko. Megatron na powrót wróciło zainteresowanie sprawą i spojrzał na niego pytająco.

- Z kąt to przekonanie ?

- Nie nosi ebrionalu i ma czarwoną optykę co raczej u botów jest niespotykane - odparł

- Chyba, że to były Deceptikon... - pomyślał na głos - Nikt go nie rozpoznał ?

- Nie. Ja również go nie znam, a w pamięci na pewno utkwił by mi ktoś tak.. specyficzny - stwierdził

- Co masz na myśli Fireshot ? - uniusł brew lord

- Próbowałem osobiście wyciągnąć z niego informacje. Zachowuje się jak by nie miał najmniejszego problemu z tym, że jest unieruchomiony i torturowany... - rozłożył ręce - Ba ! Nawet go to bawi

Megatron spojrzał nim widocznie coraz bardziej zaciekawiony ta sytuacja. Po chwili dopytał jeszcze.

- Nie zdradził jak się nazywa ?

- Przedstawił się jako Lockdown - odpowiedział con - Ale nie mamy pewności, że mówi prawdę

Lord odwrócił się na chwilę w stronę stojącego niedaleko przy konsoli asa wywiadu. Soundwave jak na zawołanie zaczął coś wyświetlać na swoim wizjerze.

- Czy to czasem nie ten mech ? - Megatron wskazał na ekran gdy wyswietliła się na nim podobizna Lockdowna. Fireshot przyglądnął się dokładnie.

- Tak, choć ten tutaj.. - wskazał na pokazany obraz - Ma niebieską optykę i embrional Autobotów na ramieniu... - spojrzał znów na lorda - Jestem pewien panie, że teraz go nie ma

- Czyżby były Autobot ?- pomyślał na głos lord. W tym momencie Soundwave chcąc zwrócić jego uwagę tyknął go w ramię. Dowódca odwrócił wzrok wzrok w jego strone, as wywiadu na to miast podszedł do pobliskiej konsoli i włączając ją pokazał dowódcy jakieś długie zapiski. Megatron zlustrował szybko wzrokiem tekst.

- Możesz już iść Fireshot - odprawił Cona machnieciem ręki – Przetransportuj więźnia do dostępnej celi. Dalej sam się nim zajmę.

- Dobrze, lordzie - skłonił się lekko po czym wyszedł z pomieszczenia.

- Wszystko jasne... - powiedział na głos Megatron wpatrując się znów w tekst na ekranie konsoli. Następnie odwrócił się momentalnie do strażujących w pomieszczeniu Conów - Sprowadzić w moim imieniu Shockwav'a

czwartek, 21 lipca 2016

Nie ma to jak wycieczka do Darkmount



Kolejne godziny dnia zleciały Lockdownowi na kompletnej nudzie, bo co robić gdy siedzi się tylko w jednym miejcu i w stolicy Deceptikonów, której jak na razie nie odwarzyły się zaatakować Autoboty.

- W jedym miejscu... - powiedział do siebie Lockdown łażąc po korytarzach swojej kryjówki. - No właśnie ! - klasnął w dłonie zatrzymując się – Kłopoty nie chcą przyjść do mnie ? To trzeba wyjsć im naprzeciw ! - ruszył biegiem w stronę sali treningowej. Tam stanął przy stole z brońmi i zaczął każde ostrze dokładnie oglądać. Po paru minutach od stóp do głowy był obwieszony sztyletami, brzytwami, maczetami czy co tam jeszcze mial. Postanowił w tym wyposażeniu zrobić parę kroków w stronę wjścia. Nie minełą nawet chwila kiedy wszystko co posiadał w nadmiarze z hukiem spadło na podłogę. Echo rozniosło po całej kryjówce echo uderzających o ziemie i siebie nawzajem ostrz małych i dużych broni. Dżwięk był bardzo nieprzyjemny jednak po Lockdownie widać było, że praktycznie się nim ekscytuje. Dopiero gdy znów nastała cisza otrząsnął się i oglądnął swoje pozostałe wyposażenie. Z pochwy na plecach wyłożył długie i piekne ostrze. Była to nienaturalnych wielkości katana, przypominająca już bardziej miecz, choć nadal była tak lekka i poręczna, by Lockdown mógł walczyć nią jedną ręką. Jej rękojeść była własnoręcznie zrobiona i kolorystycznie idelanie pasowała do jej wlaściciela. Ostrze było zaostrzone maksymalnie tak, że zamachnąwszy się nią można było nie dosłyszeć najmniejszego oporu powietrza. Widać było jednak, że była używana i to nie raz. Na ostro zakończonych krawędziach gdzie nie gdzie widniały zaschnięte pojedyncze plamy energonu ofiar których najprawdopodobniej zakończyła żywot. Lockdown schował ją z powrotem, a nastęnie sprawdził drugie długie ostrze schowane na plecach, po czym skontrolował liczebność innych zabawek. Na koniec otrzepał ręcę zadowolony i przykucnął patrząc po pozostałej reszcie ostrzy leżących na ziemi.

- Biedne zabaweczki. Tatuś nie może wziąć was wszystkich.. - zrobił smutną minkę po czym wyprostował się przyjmując niewzruszoną postawę i dodał poważnie - Ale nie martwcie się. Wróce tu do was niedługo ! Papatki – pomachał ręką na pożegnanie do broni i już go nie było.

- Prawie bym zapomniał.. - wrócił się jeszcze po odłożoną gdzieś w kącie czarną pelerynę i założył ją na siebie. - Jestem bohaterem ! - stanał dumnie podbierając się w boki z poważną miną po czym roześmiał się głośno – No to znikam ! - okrył się całkowicie czarnym materiałem, ale nadal stał w miejscu. - No buuuuuu ! - opuścił ręcę zawiedziony – Myślałem, że to tak działa... - ruszył zgarbiony i nadąsany w stronę wyjścia na korytarz. Jego załamanie trwało jednak około minuty ? Bo już za chwile szedł radośnie sobie podskakując z nogi na nogę. Dopiero, gdy znalazł się na ulicy przeszedł w tryb ninja. Szedł bezgłośnie tuż przy ścianach budynków kryjąc się w ich cieniu. Ominęło go parę Deceptikońskich patroli, którymi i tak zbytnio się interesował. Jego uwagę dopiero przykół spory statek lecący nad miastem w stronę wielkiej cytadeli.

- Ja chce takim polecieć ! - rozmarzył się patrząc w jego stronę. - A czemu by nie spełnić tej zachcianki ? - spytał retorycznie po chwili. Następnie nasunął sobie na łeb dodatkowo kaptur od peleryny i ruszył w stronę cytadeli na której wylądował statek. Nie mając pojęcia, że zmierza do samego.. Darkmount. Wysoki, mroczny budynek, który widać było już z daleka. W jego sąsiedztwie parę mniejszych kwater wojskowych. Wszędzie pełno straży, a jednak naszego wariata mało to obchodziło bo on jego upragniony celem było co ? Przelecieć się statkiem, którym nosił miano Nemezis... nie lepszego nie mógł sobie wybrać. Niestety Lockdown bardzo szybko spotkał się z pierwszą przeszkodą. Okazało się bowiem, że jedyne dostępnym wejściem do środka jest mówiąc delikatnie... zabezpieczone. Dokładniej mówiąc stała przed nim para niesympatycznie wyglądających na pierwszy rzut oka conów uzbrojona po zęby. Lockdown zatarł rączki i jak gdy by nigdy nic pod osłoną peleryny podszedł do nich pewnym siebie krokiem. Strażnicy na dzień dobry wycelowali w niego z broni.

- Coś ty za jeden ? - spytał jeden z nich lustrując go wzrokiem.

- Jaa ??? - wskazał na siebie nie wzruszony sytuacja.

- Nikogo innego tu nie ma - zauważył drugi - Ściągaj ten łach - nakazał grożąc mu wymierzonym działem.

- A przepuscicie mnie do środka ?? - spytał ni z tego ni z owego patrząc po nich z przekreconą nieco głową ukrytą pod kapturem peleryny.

- Coś ty za jeden ? - powtórzył pytanie bardziej natarczywie.

- Wpuścicie mnie do środka ?? - odpowiedział pytaniem.

- Słuchaj mnie ty... - zniecierpliwił się jeden podchodząc do Lockdowna. Ten na to miast, gdy strażnik stanął przed nim wychylił się by spojrzeć w miejsce gdzie ten przed chwila stał i które teraz było puste. Idealne by się po prostu przemknąć. Con juz miał coś warknąć, kiedy..

- O ! Jak miło ! - ucieszył się patrząc na przyjmującą zdezorientowany wyraz twarz strażnika. - Mogę wejść ! To papatki ! - wyszczerzył się głupio i wymijając mecha skierował się szybkim krokiem w stronę wejścia.

- Łap go !!

Lockdown przekraczał juz próg kiedy poczuł opór narzuconej na siebie peleryny. Odwrócił się.

- Nigdzie nie pójdziesz.. - był ciągniety w przeciwną stronę przez drugiego z conów.

- A panom się oddaje płaszcze ? - uniósł brew uśmiechając się złośliwe - W takim razie proszę bardzo - zdjął peleryne tak ze mech ciągnący za nią upadł, a materiał zakrył mu twarz.

- Kurwa gdzie on jest ?! - podbiegł do niego wcześniej stojący na zewnątrz strażnik. Drugi podniósł się szybko zrzucając z twarzy peleryne i rozgladnal się. Po nieznajomym nie było śladu.

- Dałeś mu przejść ! - warknął jeden

- A ty mu tą opcję umożliwiłeś !

Chwile zabijali się wzrokiem, aż w końcu zorientowali się, że nie powinni tak beczynnie stać...

Lockdown tymczasem szedł spokojnie korytarzem jak gdy by nigdy nic. Mijane Deceptikony nie zwracały na niego większej uwagi. Latwo mu było wmieszać się w tłum z czerwoną optyką, która w tym miejscu nie była przecież czymś nadzwyczajny. Większość nawet nie zwróciła uwagi na brak emrionalu, lub to nawet zignorowali ? Nagle zawył alarm. Wszyscy w zasięgu wzroku Lockdowna poruszyli się nim natychmiastowo, a on? Szedł dalej jak gdy by nigdy nic przed siebie.

~ Na teren Darkmount wkradł się niezidentyfikowany frakcyjnie mech o czerwonych optykach i zielono-czarnym lakierze ! - głosił komunikat puszczony wraz z alarmem– Nie posiada embrionalu!... - przez chwile dało się słyszeć ciche zakłocenia po czym rozbrzmiał głos przekrzykujący ogół hałasu – Pojmać intruza !!

W tym momencie optyki najbliżej znajdujących się Lockdowna Deceptikonów zwrócił się w jego stronę. Ten po chwili zauważył to.

- Okey... - zwolnił nieco, a następnie odwrócił się idąc tyłem – Jakoś dziwnie wyglądam ? - palnął głupio po czym napotkawszy wrogie spojrzenia dodał – Chyba nie o to wam chodzi... Papatki ! - odwrócił się na pięcie równocześnie uderzając w coś. Zanim jednak zdążył się zorientować co to takiego zatoczył się do tyłu pod wpływem oberwania w łeb.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Z wizytą u doktorka!

Wizyta u doktorka jupiii !! ^_^

Dokładnie jak w tytule wpadamy do kochanego narcystycznego doktorka xd Tą część pomogła mi napisać Heyaroo, gdyż według mnie umie suuuper pisać tym pucyblaszakiem, więc tak dla uprzedzenia, gdy ten się pojawi to dzięki jej pomocy. Miłego czytania, więc



- Doktorku wiem, że się steskniłeś!

Czerwony, niski mech od razu odwrócił sie w jego stronę i wytrzeszczył optyki widząc jego ramie.

-Lockdown coś ty narobił?!

- Przyszedłem cie odwiedzić ! - oświadczył szczerzac się do niego - Po za tym nudzi mi się strasznie.. - dodał nagle udając załamanego.

-Skad to masz?!- szybko podbiegł do niego i delikatnie złapał za reke.

- Co ?? - spytał głupio po czym spojrzał na własne ramię - Aaaa o to ci chodzi.. wczoraj mi się świat kręcił przed optyka i bawiłem się farba o ! I jeszcze malowałem ! - oświadczył

-Primusie... Lockdown nie po to ratowałem ci życie abyś sam je sobie odbierał!- złapał się za głowę po czym pociągnął go na stół gdzie po zamoczeniu gąbki w wodzie zaczął mu przemywać ranę. -Nie ruszaj się.

- Wiedziałem, że to powiesz ! - zwrócił uwagę na to co robi i zaciekawił się - Co robisz doktorku ???

-Ratuje cię! Znowu!- prychnął wycierając energon i wyciskając go do wiadra.

- Ale mi nic nie jest.. - odparł - A to mi się po prostu nie podobało - pokazał na zakreslony emblemat - Po za tym koleszka któremu wyciołem taki dziwny inny potrzebował by bardziej pomocy

-Mamma mia...- jęknął K.O po czym wziął narzędzia i zaczął naprawiać mu ranę na ramieniu oraz całkowicie usuwając embrional. -Mówiłem ci ze jeśli chcesz się go pozbyć to przychodź do mnie a nie.

- Ale dzięki temu mogłem pomalować ! - spojrzał na niego niby to niewinnie - A właśnie daj to.. - wskazał drugą ręką na wiadro gdzie medyk wyciskał energon - Wiesz jak się tym fajnie maluuuuje ?

-Nie i wole nie wiedzieć.- odparł skupiony na naprawie.

- A te kreski były takie fajnie dziwne - spojrzał smutno na swoje ramie

-Lockdown, straciłeś mnóstwo energonu. Mogłeś umrzeć!!- wzniósł optyki do nieba podchodząc do stołu i nalewając energon do szklanki po czym dorzucił tam jeszcze jakiś proszek i podał mu szklankę. -Wypij to.

- A ja się zastanawiałem czemu mi obraz szwankowal, ale ty mi pomogłeś.. - przypatrzyl się substancji po czym mocząc w niej palec pomieszał chwile, a następnie wypił duszkiem. K.O uśmiechnal sie pod nosem kiedy wariat lekko sie zachwiał a optyki samowolnie mu sie zamknęły.

- Teraz widzę ciemność.... - wymamrotał jeszcze na wpół zrozumiałe po czym usnął

Knockout położył go wygodnie na stole po czym przyniósł mu poduszke i koc ktorym go nakrył.

-Eh... Wariacie wariacie...- pokrecil głowa po czym przysunął sobie krzesło i usiadł przy nim.

Lockdown obudził się dość wcześnie rano i od razu poderwał się na nogi. Z racji, że usnal na środkach nasennych nie było to w żadnym stopniu dobre posunięcie.

- Wow... wow.. - próbował złapać równowagę, chodząc jak pijany. Tymczasem K.O spal tuz przy nim mając uroczo rozchylone usta.

- Co doktorek mi dosypal ? - spytał sam siebie kołyszac się na nogach i patrząc na medyka.

- Może jakieś leki ? - wyszczerzył optykę po czym runął na plecy jak długi śmiejąc się panicznie jak by właśnie był łaskotany. Po jakieś chwili ucichł

- Nie ze mną wszystko w najnormalniejszum porządku ! - uśmiechnął się szeroko po czym jedynym ruchem wstał na nogi i dopiero wrócił uwagę na K.O. - Jak on słooooodko śpiiiiiiii.. - złapał się za głowę udając zauroczonego tym widokiem po czym jego wzrok powoli uciekł w stronę wczoraj wykorzystywanego wiadra. Następnie zaczął przeskokiwać spojrzeniem to na śpiącego K.O to na wiadro. W następnej minucie stał juz przy z nim nad medykiem. Juz miał wylać brudny energon kiedy zatrzymał się. Przekrecil głowę i odstawiłam na chwile wiadro.



- LOCKDOWN !!! Ja ci pomogłem a ty tak się odwdzieczasz ! - sparodiował głos wydzierającego się doktorka klapiąc ręką do słów. Zrobił z ust podkówkę patrząc na śpiącego przyjaciela. - E e Lockuś - pogrozil sam sobie palcem. Westchnął teatralnie całkowicie porzucajac złośliwy pomysł jednak do glowy wpadło mu coś zupełnie innego. Biorąc wiadro farby – swojego energon podszedl do ściany i palcem na niej napisał wiadomość o treści ” Lokuś dziekuje doktorkowi !” Odsunął się parę kroków i przyglądnął dziełu, a następnie dorysował uśmiech ”^_^” Nie mogło zabraknąc również ponadprogramowej wiadomości ”P.S Nie wiem co mi dosypałeś do tego picia ale świat się kręciiiii” dopisał leżąc do góry nogami. Następnie zerknął w stronę nadal śpiącego medyka i chwila moment już stał przy nim. Knockout leżał spokojnie nie świadom tego, że Lockdown wpatruje się w niego psychicznie. Finalnie ustał w miejscu parę sekund po czym skierował się do wyjścia, gdzie zatrzymał się i pomachał jeszcze doktorkowi. Następnie zniknął gdzieś na zewnatrz.

piątek, 15 lipca 2016

Niby to nudny dzionek

Hejo ! Wróciłem ! Tęskniliście ? Mam nadzieje, że tak, bo ja nie miałem się gdzie wypaplać ! Powróciłem więc z nową częścią, a i nie martwić się ten blog nie skończy się szybko, bo ja tu pilnuje !! Groże nożem ^_^



Nie minęło parę minut, a Lockdown otworzył leniwie optyki i przeciągnął się. Nastęnie z zadowoleniem spojrzał na swoje ramie. Energon wypływający z ran zasechł, więc teraz jego jedynym kłopotem była oklejona zaschniętą niebieską substancją ręka. Przekreślony emblemat Autobotów był przez to na tyle niewyraźny, że jedynie ktoś kto wiedział czym był wcześniej mógł go rozpoznać.

Pora wstawać szkoda dnia ! - stwierdził podnosząc się momentalnie na nogi. - Oł...- zatoczył się przy tym momentalnie, że aż musiał szukać oparcia w ścianie. Parsknął śmiechem równocześnie przymrużając optykę by wyostrzyć obraz. - No i nareszcie wszystko gra ! - stwierdził. Następnie spojrzał krytycznie na swoje niebieskie ramie i... wpadł na pomysł ! W try miga wybył z pomieszczenia i stanął na korytarzu oglądając się to w stronę korytarza którym tu wczoraj przyszedł, to w stronę przeciwną. Chwile wyglądało jak by nie mogł się do końca zdecydować, aż w końcu machnął ręką i ruszył po prostu tym nieznanym licząc po drodze mijane drzwi. Jego kryjówka na pozór nie była tak mała jak się wydawała. Nawet Lockdown nie miał pojęcia z kąt taka ukryta i zapomniana sieć korytarzy się wzieła, choć jego i tak mało obchodziło co kolwiek.

Na chybił trafił wparował do jednego z pokoi. Co tam znalazł ? Mnóstwo owalnych puszek. Pytanie tylko co się w nich znajdowało..

- Puk puk.. - Lockdown podszedł do jednej i postukał nasłuchując – Jest tam kto ? - spytał. Odpowiedziała mu cisza, bo co innego?

- Jak tu nudno i cicho ! - jęknął po chwili, a następnie wtoczył sobie mała puszkę na stopę po czym podrzucił ją do góry. Zaczął podbijać sobie ją delikatnie tak jak by grał właśnie piłką. Zadowolony z siebie śledził puszkę wzrokiem po kolei odbijając ją to kolanem, to stopą. Nie zdarzyło się by prowizoryczna piłka dotkneła ziemi. W końcu jednak zabawa musiała się skończyć. Lockodown przerzucając sobie ją nad głową w celu odbicia wierzchem nogi kopnął zbyt mocno. Tak, więc puszka finalnie wylądowała na jego głowie. Owarcie pękło, a ze środka wypłynęła... zielona farba ? Dokładnie jej stróżki zaczęły spływać mu po twarzy.

- Co to takiego ? - spytał sam siebie patrząc na swój palec którym dotknął substancji. Nie dostając odpowiedzi na pytanie włożył go do ust i natychmiast zaragował – BLE !!!!!! - krzyknął aż odskakując przez co więcej farby spłynęło mu w pobliże ust – Ohyyyydna farba ! - zrzucił sobie kubeł z głowy po czym zamilkł na chwile – Farba ! - zorientował się, że odgadł zagadkę – To farba ! - ucieszył się po czym w sekundę spochmurniał – Ochydnie smakująca farba bleeeeeee

Najbliższy czas Lockdown spędził na zmyciu z twarzy zielonej farby jednak robiąc to wpadł na kolejny pomysł. Czy lepszy niż poprzedni ? Zabrał pojemnik z farbą po czym wlał substancje do jakiegoś urządzenia które znalazł i równomiernie rozprowadził na swoim rannym ramieniu przykrywając warstwę zaschniętego energonu. Tak się akurat składało, że farba miała identyczny kolor do jego lakieru, więc po ranie z embrionalem nie było śladu. Zadowolony z siebie Lockdown wrócił do centrum swojej kryjówki.

- Nudyyyyy nuuuudy i jeszcze raz nuuuuuuudyyyyyy ! - jęknął kładąc się na materacu. W następnej sekundzie jednak pojawił się tuż przy manekinie ćwiczebnym którego pozbawił głowy błyskawicznie wyciągniętą kataną.

Wczoraj to było fajnie ! - stwierdził po chwili siadając przy ścianie – Mogłem zabić tamtą trójkę i było fajnieeee.. - westchnął teatralnie – A teraz co ja z sobą poczne ? - spojrzał w stronę odciętej głowy manekina – Poradzisz coś ??? - wziął ją w rękę

- To czemu w tej chwili nie mordujesz ? - odpowiedział sobie za sztuczna głowę

- To jest na prawdę dobre pytanie droga głowko... - stwierdził przekrecajac głowę - Otuz.. - zaczął - Nie za mądre słowo - machnął ręką po czym spojrzał znów na trzymana w ręce odcięta głowę mamekina. Następnie sięgnął wzrokiem dalej w strone stołu na którym leżała sterta broni. Na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech, gdy upatrzal sobie cel rzutu, którym była noga stołu z bronią. Po chwili wyrzucił głowę, a ta idealnie trafiając w zamierzone miejsce wprawila w drżenie stół. W taki oto sposób leżący na szczycie sterty sztylet spadł w dół i wbił się w odcięty łeb mamekina.



- Idealo ! - klasnal w dłonie rozkladajac się na podłodze. Nastała cisza.. jednak nie trwała ona dłużej niż pół minuty. - Ale tu nuuuuudno ! - oświadczył wszem i wobec. Nagle do głowy wpadł mu pewien pomysł. W try miga wyparowal z kryjówki i skierował się do chyba jedynego miejsca jakie kojarzył na planecie.

środa, 13 lipca 2016

Burzliwe wspomnienia przełożone na koszmar...

Dzisiaj bez komentarza Lokusia, który poszedł się w najlepsze bawić w mord xd Po za tym i tak by się wzbraniał przed przyznaniem do prawdziwości tego. Psychiczny sen walniętego wariata... a raczej koszmar


Czuł strach... samotność...czuł gniew i bezsilność. On czuł.. a była to czynność której unikał. Wystrzegał się emocji i uczuć. Jednak ta sytuacja w ktorej wlasnie sie znalazł wyzwalała je całkowicie. Lockdown siedział w pomieszczeniu którego wielkości nie można było się domyślić, gdyż wszystkie ściany w tym sufit pokryte były lustrami. Gdzie się nie obrucił widział swoje odbicie. Gdzie kolwiek by nie spojrzał nie mógł uciec przed własnym spojrzeniem. Przypatrujac sie najpierw otoczeniu dokładnie okrecal się we wszystkie strony. W jego optyce widać było czyste przerażenie.

~ Eksperyment numer 13... - rozbrzmiał jakiś głos dochodzący z nikąt jak i ze wsząd równocześnie.

- Nie jestem pieprzonym eksperymentem ! - krzyknął bezgłośnie, gdyż swojego głosu nie usłyszał i łapiąc się za głowę padł na kolana. Jednyne dźwięki jakich był pewien to bardzo cichy odgłos bicia własnej iskry, pracy biomechanizmow, przepływu energonu przez własne przewody. W tej chwili nie bał się.. on był przerażony do cna. Znajdował się z sytuacji bez wyjścia i jeszcze to uczucie obserwowania. W trybie miga podniósł się. Jego wyraz twarzy nic nie zdradzał. Był tak nieobecny jak by popadł w jakiś trans. Spojrzał na lustro znajdujące się idealnie na przeciw siebie. Jego odbicie było idealnie odwzorowane i patrzyło się na niego tym samym chłodnym, pustym, a zarazem nieobecnym spojrzeniem.

- Jesteś słaby... - przemówiło, a może Lockdown sam do siebie to powiedział ? - Ten honor, sumienie, morały.. - mech zbliżył się do tafli, a odbicie szlo za jego przykładem - To cie osłabia ! - Lockdown walnął wściekle w lustro które pękło i rozsypało się na małe kawałeczki. Zwisił głowę oddychające z ulgą, ale gdy z powrotem podniósł wzrok lustro było całe bez najmniejszej ryski. Jego odbicie znów się w niego wpatrywało.

- Lockdown jestem tobą. Twoim odbiciem. Nie pozbędziesz się mnie nigdy.. - powiedziało niby to łagodniej, a Lockdown dotknął spokojnie dłonią tafli opuszczając wzrok. Nadal jednak słyszał ten własny głos, ale jak jeśli pomieszczenie było całkowicie wytlumione - Właśnie tak.. jestem nieodłączną częścią ciebie. Możesz być właśnie taki... - podniósł powoli wzrok, a w lustrze zobaczył siebie uśmiechającego się szyderczo. Przestraszył się i szybko odepchnał od tafli ukrywając twarz w rękach nie chcąc widzieć żadnego ze swoich odbić. Jednak to uczucie.. ktoś go obserwuje. Przygląda mu się. Może się zbliżyć. Może zrobić coś kiedy on nie patrzy. Szybko odsłonił optykę rozglądając się w przerażeniu.

- Ciiii.. nie możesz bać się samego siebie.. - usłyszał znów jak niby odbicie do niego przemawia - Choć tu... - zachęcił go ruchem palca. Lockdown posłusznie zbliżył się - Możesz być silny..- słyszał własny szeptajacy głos - Pozbądź się tylko tego co cie ogranicza. Tej żałosnej przeszlosci..

w tym momencie cały obraz zniknął, a otoczenie zaczęło migać sklejanką wspomnień.

- DOŚĆ ! - otworzył optyki. Szary podobny do laboratorium pokój. On na wpół leżący na podłodze. Odetchnał jak by cicho z ulgą nie wstając nawet. Przymnknął na chwile optyki by doprowadzić się do swojego ładu. Nie był to bowiem dla niego jedynie zły sen. Było do wspomnienie. Świeże wspomnienie, które uwielbiało nawracać. Problem w tym, że Lockdown w tym koszmarze nie widział nic nadzwyczajnego, gdyż zapominał o jego treści gdy tylko zdążył się uspokoić. Nie chciał rozpamiętywać przeszłości, a jedynie żyć terażniejszością.. ale na to nic poradzić nie mógł

poniedziałek, 11 lipca 2016

To gdzie teraz ? A tak do domu

Natiiiii ! Czemu tak nazwałaś tą część ? Na pewno wszystkim by spodobały się moje tytuły !

Lockdown.. Twoje tytuły nie mają najmniejszego związku z tym co się dzieje. Po za tym to fajnie brzmi i idziesz do domu.

Do kryjówki !

Wiesz, że to jedno i to samo ?

 W cale nie ! Dom to dom, a kryjówka to kryjówka.

Ale ta kryjówka jest twoim domem

A gdy bym powiedział, że nie ?

To byś skłamał

To nie ! ^_^

Ehhh..ja cię kiedyś..

Zabije ? Ukatrupie ? Znieżywie ? Zatłuke ? Zamorduje ? Ubije ? Udusze ? Poćwiartuje ?

Wszystko na raz Lokuś.. Wszystko na raz, a nie zapominaj, że to ja cię wymyśliłam..

Ciiiiii wszyscy mnie uwielbiają, więc nie możesz mnie im odebrać ^_^






Teraz dzięki przywłaszczonej sobie pelerynie Lockdown przenikał w ciemnościach nie zauważany. Nie szukał kłopotów, a przeciwnie miał ochotę znaleźć swoją ostatnio założoną kryjówkę.

- Dobra Lockdown gdzie tu było wejście.. chodził tam i z powrotem po uliczce mamrocząc do siebie. Niestety dzięki swojej idealnej pamięci nie mógł sobie przypomnieć, gdzie owe wejście się znajdowało. Tak, wiec finalnie zaczął szukać nowego miejsca. W tym celu wszedł w szczelinę między budynkami. Znalazł się w ciasnej i wąskiej pobocznej alejce.

- Fajnie tu.. - stwierdził rozglądając się. Następnie zrobił parę kroków w tył i potknął się. Przez chwilę machał rękoma próbując złapać równowagę jednak finalnie runął do tyłu. Ku swojemu zdziwieniu nie na trafił na jakiś opór w postaci ściany. Wpadł do jakiegoś tunelu gdzie porządnie przywalił w ziemię na którą legł jak długi i.. wybuchnął śmiechem. Na suficie napisana energonem była krótka i treściwa wiadomość "Jak byś zapomniał... LOCKDOWN TO TWOJA KRYJÓWKA !" Napisana przez nikogo innego jak jego samego przy okazji ostatniej wizyty tutaj. Lockdown wstał nawet nie jęcząc z bólu przeciwnie z utrwalonym na twarzy jednym z swoich uśmieszków. Rozglądnął się udając jakiegoś krytyka wnętrz. Przed nim rozciągał się dość stary, ciemny i w niektórych miejscach zardzewiały korytarz, którego końca nie było widać. Nagle w parę sekund udawana powaga krytyka znikła, a Lockdown pognał jak na złamanie karku prosto przed siebie. Biegł tak nie oglądając się na nic. Wyhamował dopiero przymusowo o końcową ścianę korytarza. Dotkliwie przywalił w nią łbem tak, że zatoczył się do tyłu.

- Się kręci się kręci się kręci i wszystkoooooo się kręci ! - zaśpiewał łapiąc się za głowę i chichocząc. Swoją postawą przypominał w tym momencie pijanego mecha, choć kto tam wie czy nie pił. To Lockdown... z nim nigdy nic pewnego Chwiejnym krokiem skierował się do najbliższego pomieszczenia, którym była chwalebna sala treningowa. Tak na prawdę spełniająca funkcje jeszcze innych pokoi. Wszystko dlatego, że znajdował się tu najpotrzebniejsze Lockdownowi rzeczy. Stół na którym leżała cała sterta broni białej w kolejce do naostrzenia. Materace walające się pod ścianami, które często robiły za łóżko. No i oczywiście manekiny. Duuuuużo manekinów i ich części porozrzucanych po podłodze. Lockdown raczej nie był znany z utrzymywania porządku, wiec poruszanie się po jego kryjówce było niczym spacer po polu minowym. Dosłownie, gdyż on sam nie miał pojęcia co gdzie odłożył czy pochował. No oprócz broni, bo tego miał aż za dużo. Różnorodne noże, sztylet, maczety, szable, miecze, katany, szpady... te i więcej walały się dosłownie wszędzie na około.

- Nudy na pudy ! - uwalił się na materac znów nieszczęśliwie przywalając łbem o ścianę. Natychmiast poderwał się i usiadł. Po czym zamarł w bezruchu. - Nie pamiętam odpowiedzi na własną zagadkę.. - załamał ręce po czym podrapał się w głowę jednak to zabolało, wiec wybuchł śmiechem. - Nie wiem kim jestem ! - oświadczył padając i rozkładając się na całą długość i szerokość na materacu. - Ej ! -poderwał się tak szybko, że aż zakręciło mu się w obolałej głowie. - Jeśli ty nie wiesz kim jesteś i nikt inny. To czemu nie zacząć od początku ? - spytał retorycznie samego siebie, a następnie wyłączył wycięty fragment z emblematem Conów i zlustrował go wzrokiem. Po chwili zdjął z siebie pelerynę i zerknął na swoje ramię, a dokładniej na symbol Autobotów

- Od początku... - powiedział psychicznie nieobecnym tonem jak by był w jakimś trasie. Następnie podrzucił kawałek metalu trzymany w ręce w drugiej dłoni miał już cienki poręczny sztylet. Jednym płynnym ruchem cisnął ostrzem w stronę opadającego po podrzuceniu przedmiotu. Ostrze wbiło się w niego i lecąc dalej przygwoździło do ściany. Lockdown nawet nie spojrzał na efekt finalny. Jego wzrok nieobecny wzrok utkwiony był w embrionalu na własnym ramieniu. Wziął tym razem jakiś nóż ze swojej kolekcji i uniósł dłoń razem z nim do ręki.

- Od początku.. - powtórzył frazę po czym zaczął ostrzem dotkliwie kreślić symbol kalecząc przy tym samego siebie. Ten fakt jednak najwyraźniej w ogóle nie robił na niemu wrażenia. Na jego twarzy widać było tylko psychicznie mroczny wyraz twarzy i zadowolenie z tego co robi. Żadnego grymasu bólu. Nie wahał się przed żadnym kolejnym cięciem własnego ramienia. Szczerze powiedziawszy patrząc na niego z boku można był wybuchnąć śmiechem. Wyglądał nieco komicznie próbując doglądnąć każdego ruchu i wyciągając się w taki sposób by dokładnie widzieć swoje ramię. Nie prościej było by to zrobić przy lustrze ? Oj nie było by.. nie było by...

W końcu po upływie parunastu minut zadowolił się efektem. Emblemat przekreślony był głębokimi ranami z których strużkami już wypływał energon. Lockdown rzucił brudny nóż za siebie powodując, że ten wbił się w ścianę. Następnie przejechał sobie palcem po ranach by zetrzeć nieco niebieskiej substancji spływającej strużkami mu po ramieniu. Przysunął brudny palec bliżej optyki po czym potarł go innym. Nagle wpadł na jakiś pomysł i pomazał sobie calutkie ramię niebieska substancją. Na tym jednak nie skończył. Podszedł do ściany i ukucnąwszy przy niej napisał wielkimi literami. "LOCKDOWN TU BYL ! ".

- Był ? Ja tu jestem ! – stwierdził po czym dopisał coś. Następnie spojrzał na ogół krytycznie i jeszcze coś dodał. - No ! - otrzepał ręce wstając. Teraz napis głosił "LOCKDOWN TU BYŁ ! JEST ! I BĘDZIE !" i odcisnął na końcu swoją łapkę. Wyszczerzył się jak głupi do sera zadowolony z siebie. Nagle zachwiał się na nogach, a przed optyką zaczęły robić się mu jakieś mroczki

- Serwisanta ! Obraz mi szwankuje ! – walnął się pare razy przez łeb, ale zależnie od metody nic to nie pomogło. Lockdown zatoczył się do tyłu upadając na materac. Z jego twarzy nadal jednak nie znikał uśmiech, nawet gdy zerknąwszy na swoje ramie zdał sobie sprawę, że jego prawa ręka jest już cała w energonie, który nieustannie wypływał z rany na ramieniu.

- Upsik… - skomentował jedynie opierając głowe o ścianę za sobą. Powiódł przy okazji wzrokiem do miejsca w którym przed chwilą stał. Znajdowała się tam spora kałuża niebieskiej substancji. Innymi mówiąc wypłynęła z niego chyba już połowa potrzebnego do prawidłowego funkcjonowania paliwa. Lockdown jednak nie przejmował się nadal tym jego postrzeganie rzeczywistości było chyba już na zerowym poziomie, gdyż znów rozpoczął ze sobą złożony monolog.

- Ciekawe co mi jest… - wypowiadał dosłownie własne myśli - Może doktorek by wiedział ?

- Ale on pewnie jeszcze nie skończył się polerować – zaśmiał się nieco złośliwie - Po za tym do przewidzenia jest to co powie.. – podniósł ręcę robiąc z nich swoje pacynki do gadania

- Lockdown nie po to ratowałem ci życie byś balansował na jego krawędzi samo się okaleczając.. – sparodiował głos Knockouta. Po czym skapnął się dopiero teraz w czym tkwi problem

– Doktorek jest genialny ! – poderwał się natychmiast z materacu o mały włos nie lądując z powrotem na ziemi. Rozłożył ręce na boki jak by to miało mu pomóc w utrzymaniu równowagi, a następnie wychodząc na korytarz i opierając się o jego ściany doczłapał się do innego pokoju znajdującego się w sąsiedztwie Sali treningowej. Pomieszczenie przypominało nieco jakieś laboratorium czy centrum medyczne jednak nie to w nim było ważne. W rogu za jakąś niedziałającą konsolą znajdowało się pare kostek energonu. Na to miast zaraz przy nich w jakimś urządzeniu fragmenty niebieskiego surowca przetwarzane były na życiodajną ciecz. Lockdwn osunął się na ziemie docierając w jej pobliże.

- Aua! Hahahahahaha.. jak to zabawnie boli.. – zwinął się ze śmiechu. Czy jego bolała rana na ramieniu ? Jak cholera ! Ale powiedzmy, że on miał swój inwidualny sposób okazywania bólu. Aktualnie nie mógł przestać się śmiać, ale czuł jak powoli słabnie. Z utęsknieniem patrzył w strone skroplonej cieczy której było wystarczająco dużo. On jednak paradoksalnie nie mógł jej dosięgnąć nie ruszając się z miejsca. Wyciągał na miare swoich możliwości łapkę w kierunku szklanki.

- No chooooooć żeś tuuuuu! – prosił jak by serio wierząc, że szklanka się usłucha. – My się chyba nie dogadamy.. – stwierdził zniecierpliwiony i podpierając się na rannej ręce finalnie dosięgł celu. Jednak nie chwycił szklanki wystarczająco dobrze, bo wziął ją w ranną rękę. Gdy prenosił ją do siebie uchyt jego dłoni osłabł uspuszczając tym samym naczynie, które pionowym torem zaczęło spadać w dół. Na całe szczęście Lockdown złapał ją po chwili drugą ręką nadal hihoczac z odczuwanego bólu.

- Łapka be be ! - skarcił ranną rękę, a następnie wypił całą szklankę niebieskiej substancji na raz.

- Zmęczony jestem - stwierdził po chwili przymruzajac optykę. Następnie ziewnął i tak na wpół leżąc oparty o ściene powoli zaczął przysypiać.


Właśnie jeśli jest jakiś chętny do pomocy.. Poszukuje z parunastu czy parudziesięciu moich kryjówek i nie mam zielonego pojęcia gdzie one są. Jak by ktoś chciał pomóc. A doktorek mówił zapisz sobie je na mapie, ale ja nie wiem nawet gdzie one są na mapie nooo !
A właśnie patrzcie co na to ! Dowód, że energonem się ekstra maluje !


 Mój malunek specjalnie na ścianie korytarza Nemezis ! Meg się na pewno ucieszy !

sobota, 9 lipca 2016

Czasy współczesnego Wariata

No nareszcie jakiś porządny tytuł ! Podoba mi się !

Bo sam  TY go wymyśliłeś ?

Nie ! Współczesność.. teraźniejszość to czas jaki luuubie ! I będzie mord ! Sam pisałem !

Gdy byś ty to pisał to nie miało by ładu i składu żadnego

Dobra ciiii, ale to jest idealo !

W końcu rozpętała się wojna zgarniając już w swoje pierwsze dni całe rzesze ofiar. Swój nie swój ? Przyjaciel czy wróg ? Autobot czy Deceptikon ? Lepszy czy gorszy ? Winny czy niewinny... wszystkich dosięga śmierć... a jednak nas interesuje ktoś kto w jakiś sposób jej uniknął... Chory Deceptikoński eksperyment... Nikt nigdy nie przeżył, a jemu się udało... Tylko za jaką cenę ?
(Dobra wstęp wstępami ! Ja chce daleeeeeej !)

Środek nocy i jedna z najcenniejszych, najmroczniejszych, a zarazem najniebezpieczniejszych uliczek w całym Kaonie... Jednak można było dostrzec jedna osobę która beztrosko kroczyła jej środkiem mając gdzieś panującą złowroga atmosferę. Był to średniego wzrostu młodo wyglądający mech o lśniącej czerwonej optyce... Deceptikon ? Pozory często mylą. Jego lakier nie przyciągał większej uwagi. Podobnie jak szczupły wygląd. Przeważającym u niego kolorem był czarny, który teoretycznie symbolizował "skórę". Powyżej pasa zaczynały się zielone elementy . Była nim na przykład w zbroja na klatce piersiowej jak i również naramienniki oraz pas. Twarz miał srebrną więc nieco wyróżniającą się z pośród całości jednak nadal największą uwagę zwracał nasunięty na nią zielony kaptur z jednym czarnym pasem przechodzacym po środku. Jego przedłużeniem była tego samego koloru jak by peleryna opadająca mu na plecy jednak tak na prawdę były to zwrócone ku dołu skrzydła od jego drugiej formy. Między nimi na to miast znajdowały się pochewki od dwóch ostrzy których teraz wystawały jedynie rękojeści... Na pierwszy rzut oka wyglądał zwyczajnie. Najnormalniejszy Deceptikon ? Kierując się kolorem optyk. Jednak na jego ramieniu widniał emblemat... Autobotow. W tej sytuacji dopraszać się można o sens... ( Spojler! Sensu ni znajdziecie !)



Mech szedł spokojnym i niezachwianie pewnym krokiem. Czyżby arogancki Autobot w stolicy Deceptikonów? Na to wskazywał embrional, ale optyki ? Straciły swój niewinny błękitny kolor. W takim razie kim jest owy nieznajomy. Identyczne pytanie zadawał sobie między sobą trzy postacie od jakiegoś czasu śledzące mecha. Miały na sobie czarne peleryny dziki czemu idealnie zlewały się z mrokiem uliczek. Byli pewni, że nieznajomy nie zauważył ich obecności, ale byli w błędzie. Mech dokładnie wiedział od samego początku dobrze wiedział, że ktoś go obserwuje jednak zupełnie po sobie nie dawał nic poznać. Szedł nadal spokojnie, aż w którymś momencie na jego nieszczęście wszedł w ślepa uliczkę. Zatrzymał się tuż przed zamykającą go w pułapce ścianą. Postacie na to miast ściągając kaptury peleryn zaszły go od tyłu uniemożliwiając ucieczkę.

- Koniec drogi Autobocie... - na ramienia całej trójki widniał emblemat Deceptikonów. Mech odwrócił się w ich stronę lustrując trójkę czerwoną optyką, a następnie zerknął na swoje ramię.

- A ! Chodzi wam o to ? - pokazał na embrional - A to już nie aktualne.. - machnął ręką. Trójka conów spojrzała po sobie, a jeden odważył się wystąpić na przód lustrując nieznajomego wzrokiem.

- Czekaj ja cie znam...

- Taaak ? - przekręcił głowę śledząc wzrokiem cona. - Może nareszcie, ktoś odpowie prawidłowo na moją zagadkę.. - na jego bezemocjonalnym wyrazie twarzy pojawił się delikatna mroczna nuta. Rozłożył ręce - Wiec kim jestem ?

- Lockdown.. - con podchodził do niego tak długo, aż nie stanął tuż przed jego obliczem. - syn Drifta, jesteś Autobotem ! - krzyknął i natychmiast zamarł. Jego pierś przeszywało na wylot ostrze katany. Jego towarzysze poderwali się jednak nie odważyli się nic zrobić. Nieznajomy, którego prawidłowo nazywano Lockdownem trzymał za jej rękojeść. Trwało to dosłownie parę chwil, ale kończący swój żywot mech patrzył zszokowany w te czerwone optyki oprawcy. Zrozumiał, że z Autobotem na pewno nie ma do czynienia. Lockdown głęboko odwzajemniał spojrzenie chcąc widzieć w nich ten ostatni błysk, tą ostatnią iskra życia, która powoli wygasa by zniknąć na zawsze.

- A właśnie zła odpowiedz.. - uśmiechnął się psychopatycznie i jednym szybkim ruchem wyłożył katane z jego piersi. Ciało deceptikona bezwładnie osunęło się na ziemie. Lockdown utkwił wzrok w srebrnym ostrzu z którego spływała teraz niebieska substancja, która również wpływała z rany zadanej przez broń. Tą chwilę wykorzystała pozostała dwójka. Oboje stransformowali ręce w blastery i wycelowali w niego. Ten jednak nadal nie okazywał zainteresowania nimi. Stał z opuszczoną bronią i utkwionym wzrokiem w ciele. Deceptikony spojrzały po sobie, a następnie rozpoczęły ostrzał jednak każdy wystrzał został zręcznie odbity przez ostrze katany. Lockdown momentalnie spojrzał n nich przekręcając nieco głowę. W tem jeden con spojrzał mu optykę i przyjrzał się dokładniej. Niepozornie wyglądający mech z embrionalem Autobotow na ramieniu, czerwoną optyką i to spojrzenie. Kompletnie puste, choć z jakimiś istnieje szaleńczymi przebłyskami.

- Kurwa to on.. - con zaprzestał ostrzału i cofnął się o krok. Jego towarzysz spojrzał po nim pytająco. Otworzył już usta by coś powiedzieć.. jednak w tym momencie jego głowa została oddzielona od reszty ciała i przetoczyła się pod nogi ostatniego ocalałego Deceptikona. Ten odruchowo cofnął się idealnie znajdując oparcie w ścianie.

- Kim jestem ? - tuż przed nim stanął nagle Lockdown. W jednej chwili schował katane na plecy i spojrzał na niego wyczekująco.

- Eksperymentem Shockwave, który dostał nóg i zwiał.. - warknął z bezsilności przywierając do ściany.

- Hmmm.. - zastanowił się chwilę - Zła odpowiedz ! - oświadczył po czym błyskawicznie wyciągając katane obrócił ją i całą długość ostrza przyłożył Deceptikonowi pod gardło. Ostra broń powoli zaczęła kaleczyć szyję mecha, który na wszystkie sposoby próbował ulżyć sobie w bólu jednak ucisk Lockdowna tylko się zwiększał, a ten z psychicznym uśmiechem patrzył jak z jego szyi powoli zaczyna wypływać energon.

- Jesteś chory... - zdołał wydusić

- Już lepsza odpowiedz... - jego uśmiech jedynie się powiększył. Nagle zupełnie przeniósł na coś innego swój wzrok. Jak by w tej jednej sekundzie zdążył się rozproszyć. - Fajny znaczek.. - stuknął palcami w ramię cona, a dokładnie w jego emblemat. Na jego twarzy pojawił się dziwny wyraz dziecięcej ciekawości. Drugą rękę nadal jednak trzymał katanę, ale wyglądał jak by przełączył się w nim jakiś pstryczek i nagle psychiczny morderca wyglądał jak ciekawski dzieciak. - Pozwolisz, że sobie go wezmę ?? - spojrzał na niego wyczekująco. Deceptikon jedynie syknął z bólu próbując się znów wyrwać. - Oj niegrzeczny chłopiec. - Lockdown pogroził mu palcem, a następnie w jego optyce zabłysły iskierki szaleństwa, a w dłoni znikąd pojawił się poręczny mały, ale zaostrzony niczym brzytwa nóż. Jednak on sam nie patrzył na twarz cona co wskazywało by, że chce go zabić. Zerkał na nią to owszem, ale cała jego uwagę pochłaniał emblemat frakcyjny. Deceptikon wrzasnął z bólu gdy ostrze noża Lockdowna wbiło się w jego ramię, a on zaczął wycinać okrąg wokół symbolu. Echo ciemnych uliczek roznosiło krzyki agonii cona jednak nikt nie zjawił się by mu pomóc.

- Jeden z lepszych krzyków jakie słyszałem.. - stwierdził Lockdown podrzucając sobie w ręce wycięty kawałek zbroi z emblematem. Deceptikon na to miast leżał pod ścianą budynku jęcząc cicho już bez sił, gdyż energon obficie wypływał mu rany na ręce przez którą widać było wnętrze składające się z jakiś poprzerywanych już przewodów i kabli.

- Kim jestem ? - Lockdown błyskawicznie znalazł przykucając przy nim

- Jesteś pojebany.. - wycedził con

- Idziesz w dobrym kierunku ! - klasnął w dłonie wstając i odchodząc parę kroków. Spojrzał na rannego z dalszej perspektywy i przekręcił głowę.

- I co by tu teraz z tobą zrobić? - spytał sam siebie i zaczął chodzić w tam i z powrotem po prostej lini

- Może podać mu rozwiązanie zagadki by nauczył innych ? - odpowiedział na własne pytanie

- Ale w tedy nie będzie mordowania ! A ja się zanudzę ! - załamał ręce

- A od kiedy potrzebujesz powodu by mordować ? - zatrzymał się gwałtownie. - Hmmm... - udał zamyślonego chwytając się ręką za podbródek - A walić ! - machnął ręką po chwili - Nie potrafię myśleć.. - znów w trymiga znalazł się przy conie.

- A więc ! - zatarł ręce - Zdecydujemy teraz czy cię zamordujemy.. - zlustrował go wzrokiem - z szczególnym okrucieństwem - dodał z uśmiechem - Czy zostawimy cię tu na pastwę losu. Patrzaj.. - pokazał dłoń w której teraz trzymał sztylet - Jeśli na to wypadnie to mordowanie, a jeśli na ciebie.. - tyknął go palcem w klatkę piersiową - To los się tobą zajmie. Rozumiesz ? - spojrzał na niego wyczekująco. Niestety con raczej nie zamierzał nic odpowiedzieć, wiec Lockdown chwycił go za głowę i pokiwał nią na tak wręczając go.

- Jej ! - poderwał się radośnie - No to zaczynamy.. - uśmiechnął się psychicznie - Ene dułe rabe.. - zatrzymał się po czym najnormalniej w świecie wbił trzymany sztylet prosto w pierś Deceptikona - Nie znam dalej ! - załamał ręce - A to wszystko przez ciebie ! - skrzyżował ręce na piersi udając oburzonego - Mogłem żyć w błogiej nieświadomości ! - zerknął w stronę mecha, a dokładniej już na bezwładnie leżące martwe ciało z wygaszonymi optykami. - No pięknie ! Jeszcze przegapiłem swój ulubiony moment ! - jęknął. Po chwili jednak przysiadł się obok trupa na ziemi.

- Ejjjjj tyyyyyy ?? - powiedział do niego - Mówiłeś coś o szalonym doktorku wiesz gdzie on jest ?? - spojrzał na martwą twarz cona tak wyczekująco jak by na serio oczekiwał odpowiedzi.

- Jesteś takim debilem, że nie wiesz, że to trup ! - skomentował własne poczynania

- Tak ? - uniósł brew, a następnie wziął bezwładną rękę trupa i uścisnął ją - Miło mi poznać panie Trupie. No i co ?! Więcej dowiaduje się pośmiertnie ! - oświadczył. Nastała chwila ciszy, gdyż z jakiś powodów Lockdown juz sobie sam nie odpowiedział. Mech podniósł otrzepując i stanął na środku uliczki, w której teraz znajdowały się trzy trupy i pełno fluorescencyjnej niebieskiej substancji

- Dobry początek dnia Lockdown ! - skomplementował sam sobie stając dumnie z rękoma opartymi na biodrach i szczerze się jak głupi do sera - A to nie czasem już wieczór ? - zauważył z niemrawą miną jednak machnął na to tylko ręką. Następnie podszedł do jednego z martwych ciał i ściągnął z niego pelerynę. Po czym otrzymując ją z energonu założył na siebie i zniknął.


No i to mi się podoba ! A właśnie... jak by ktoś wiedział gdzie jest pan zły doktorek.. to gadać ! Ja chce sobie z nim kulturalnie pogadać i w cale nie zabiorę paru zabawek. Jestem tylko grzecznym mordercą, a on niegrzecznym naukowcem co ma dostać karę ! Po za tym muszę zniszczyć parę bezużytecznych do niczego nie potrzebnych przedmiotów

Przeszłość..

Przeszłośc... Po co ją wspominać noooooo ?? Jest nuuudna i na pewno czytelnicy też tak będą uważać. Lepszy jest mooooord !!

Lockdown weź się przymknij mówiłam ci, że swojego się doczekasz, a to w cale tak nudne nie jest. Opowiedz ten krótki moment, chociaż

E! E! Mam mniej nudniejsze rzeczy do robienia !

Lockdown... Musisz to opowiedzieć, bo... jeśli także będą uważać to za nudne to jeszcze bardziej spodobają im się ciekwsze momenty

Czyli mooooord ???

Tak, tak, a teraz prosze cię weź się za to opowiadanie.

Yyyy.. opowiadanie ? 

Ehh... Ty mi to opowiesz, a ja napisze.  Miejmy to już za sobą



Nieco ponury pokój. Parę stanowisk do ćwiczeń, "wieszaki" na broń, oraz pięć na krzyż manekinów, a po środku niej ja. Młody zielono-czarny mech z twarzowym "kapturkiem" na głowie. Wojna wisi na włosku. Każdy dzień może być ostatnim czasem pokoju do póki, nie wyjaśni się paru rzeczy na polu walki. Jako syn głównego Autobockiego sztuk mistrza mam postawioną poprzeczkę bardzo wysoko. Trenuje całymi dniami, by w odpowiednim czasie móc stanąć przy jego boku w nadchodzącej wojnie. Szermierka, fechtunek, umiejętności posługiwania się praktycznie każdą bronią białą wszystko to mam w małym palcu, a przynajmniej dąże by mieć. Niby ojciec szkoli mnie, a także chodzę na jakieś dodatkowe zajęcia, ale co zrobić z pozostałym wolnym czasem ? W tym co robię odnajduje pasje, wiec czemu by się nie doskonalić ?

Wolne popołudnie, a ja siedzę właśnie tu. W ręce katana, a prze de mną manekin ćwiczebny. Cisza spokój..

- Lockdown ? - usłyszałem nagle znajomy damski głos.

- Co tym razem Moonrace?- jęknąłem opuszczając rękę i spoglądając w stronę źródła dźwięku, którym była feme stojąca w wejściu. Była ona niższa o de mnie, a co za tym idzie w tym wypadku młodsza. Jej lakier był podobnie jak mój zielony z pojedynczymi czarnymi elementami. Swoją niebieską optyka mierzyła mnie łagodnym jak i opiekuńczym spojrzeniem... czekaj opiekuńczym ? To przecież ja tu jestem starszym bratem !

- Nic, przyszłam tylko by zobaczyć co ciekawego robisz... - odpowiedziała w końcu podchodząc do mnie bliżej - Nie możesz sobie znaleźć innego zajęcia niż ciągle siedzenie tutaj ?

- Młodsza siostra będzie mnie pouczać ? - pogroziłem jej katana zamiast palcem - Lubie tu siedzieć. Przynajmniej się nie nudzę

- Mógł byś się nie nudzić wychodząc do innych - złapała moją rękę zaciśniętą na rękojeści katany. - Lockdown rozmawiasz najwyżej ze mną i ojcem

- Ej ej - wyrwałem rękę. - Kontakty z innymi i tak dadzą mi mniej niż trening. Gdzie tu sens jeśli osoby odchodzą i przychodzą, a to co osiągniesz zostanie - skrzyżowałem ręce na piersi.

- Filozof się znalazł - wywróciła optyka po czym przeszła obok mnie. Śledziłem ją wzrokiem odwracając się w stronę która szla. Zatrzymała się przy stojaku na bronie, gdzie przejechała ręką po rękojeściach broni. Patrzyłem na ten gest podejrzliwie. "Coś kombinuje.." - A co powiesz na mały pojedynek drogi braciszku ? - zaproponowała nagle

- A gdzie haczyk ? - uniosłem podejrzliwie brew - Raczej nie pałasz zapałem do treningów czy tym bardziej przyjacielskich potyczek..

- Dobrze skoro nie chcesz.. - wzruszyła ramionami znów mnie mijając. Zdążyłem zauważyć jej tajemniczy uśmiech na twarzy. Wiedziała, że po mimo braku odpowiedzi na poprzednie swoje pytanie zgodzę się..

- Nie powiedziałem, że nie chce - odparłem znów odwracając się za nią. - Ale najpierw chce wiedzieć z jakiego to powodu naszła cie nagle ochota - skrzyżowałem uparcie ręce na piersi.

- Tak, jakoś - wzruszyła ramionami zwracając w moja stronę. Zdradzał ja nadal ledwo widoczny tajemniczy uśmiech. Coś kombinowała. Pytanie co ?

- Kombinujesz coś mam rację ? - zmierzyłem ją podejrzliwie wzrokiem, chcąc w jakiś sposób samodzielnie domyślić się odpowiedzi. Uśmiech na jej twarzy pogłębił się tylko.

- Ależ skądże.. - obrzuciła mnie niby to niewinnym spojrzeniem. Ja na to miast odpowiedziałem przewróceniem optyką i westchnieniem. - No dobra koniec tych pogaduszek braciszku ! - powiedziała po chwili biorąc do ręki pierwszą z brzegu katane i wymachując nią przy tym bez konkretnego schematu.

- Tylko nie skalecz się nią jeszcze zanim zaczniemy - wtrąciłem złośliwie zerkając na nią nieco krytycznie.

- Ej potrafię walczyć ! - prychnęła

- To proszę bardzo udowodnij - rozłożyłem ręce.

- Dobra ! - stanęła przodem do mnie unosząc w górę ostrze - Ale mam propozycję.. - no i haczyk się znalazł. Mogę się założyć, że właśnie z tą propozycją będzie związane coś co knuje.

- Słucham - powiedziałem na razie trzymając katane zwiększoną w dół.

- Jeśli wygram nie wracasz tutaj aż do wieczornego treningu - uśmiechnęła się tajemniczo.

- Ty pokonasz mnie ? - parsknąłem śmiechem.

Może i jestem zbyt pewny siebie, ale znam moją siostrę na tyle dobrze, żeby umieć przewidzieć wynik potyczki.

- Nie bądź siebie taki pewny braciszku. Nie wiesz co robię, gdy ty tu siedzisz - zamachnęła się kataną na próbę. Przyglądnąłem się temu ruchowi dokładnie i śmiało mogę stwierdzić, że był on bardziej profesjonalny ? Ale przecież Moonrace na pewno w wolnych chwilach nie ćwiczy. W ostatnim czasie przecież nawet na treningu nie była. Próbuję mnie jedynie podpuścić. Uniosłem, wiec swoją katane wyżej i przejrzałem się mojemu wizerunkowi odbijającym się w ostrzu broni. Ukazywała twarz odpowiedzialnego, rozważnego i poważnego bota o niebieskich optykach. Usmiechnąłem się mimowolnie do siebie samego. Czułem się dumny z tego kim jestem i przeciwnie do tego co sądziła siostra wystarczyły mi nieliczne kontakty do szczęścia. (Hahahahahahhahaahaha!... ja nie mogę to komedia ! I że to ja ????)

- Dostałeś jakieś z wiechy Lockdown ? - jej głos znów wyrwał mnie z zamyślenia

- Zamyśliłem się - stwierdziłem. Następnie wymachnąłem lekko kataną rozgrzewając rękę oraz nadgarstek. - Dobra zgadzam się, ale jeśli ty przegrasz.. - zastanowiłem się chwilę usmiechajc przy tym mrocznie. - Zostajesz tutaj ze mną, aż do wieczornego treningu

- Spoko ! - oświadczyła. Zlustrowałem ją wzrokiem. Tak pewna ? - Dobra nie wykrzywiaj już tak tej twarzy próbując się domyślić co kombinuje - zahihotała, a ja przewróciłem optyka. - To co? Kiedy zaczynamy ?

- Kiedy tylko będziesz gotowa - odparłem zwieszając ręce. Stałem już w wyjściowej pozycji do odparcia ataku czy jego zadania, wiec czekałem już jedynie na nią.

- Pff ! Mogłeś powiedzieć juz wcześniej ! Tracimy tylko czas ! - uniosła katane zaciskając na nie obydwie ręce. Pokręciłem niedowierzająco głową, śmiejąc się cicho pod nosem. Zauważyła to po chwili - No co ?! - prychnęła.

- Nic, nic.. - odparłem jednak po chwili dodałem - Po prostu wyglądasz jak byś miała się zamachnąć jakąś maczugą, a nie delikatnym ostrzem.

- Gadasz jak ojciec.. - przewróciła optyką.

- Bo on.. - nie dokończyłem, gdyż w tym momencie zauważyłem przygotowanie siostry do ataku. Juz po chwili ostrza uderzyły o siebie, a ja ku zaskoczeniu Moonrace idealnie wykorzystałem tą okazję by odepchnąć ją od siebie. Ta jednak nie poddała się tak łatwo. Stanęła gotowa do kontynuowania potyczki. Mierzyliśmy się wzrokiem... choć nie. To ja bardziej obserwowałem ją by wyczytać kolejny ruch, ale ona tak perfidnie i psychicznie patrzyła mi prosto w optykę. Mimowolnie po chwili zaatakowałem wyprowadzając jedno z dokładniejszych cięć i od razu zadowoliłem się nim. Nie zważyłem jednak na to, ze nie mam już kogo atakować. Fema zniknęła z miejsca w którym jeszcze przed chwilą stała.

- Tutaj braciszku.. - usłyszałem jej głos i poczułem jak coś dźga mnie w plecy. Na tych miast odwróciłem się, równocześnie szybkim ruchem odganiając ostrze siostry, którego koniec jak zauważyłem był przystawiony zbyt blisko mnie.

Teraz padały wymienne ataki. Moonrace nie była najgorsza, choć i tak nie walczyłem z nią na serio wszystkimi siłami. Blokowała moje cięcia lub unikała, ale przez cały czas patrzyła mi w optykę jak by to właśnie tam miała dokładnie wypisane moje dalsze ruchy. Kiedy jednak próbowałem uciec wzrokiem traciłem skupienie na walce oraz przewagę w niej.

- I co młodsza siostra jednak tak słabo nie walczy co ? - spytała z widoczną satysfakcją z mojego zaskoczenia. Aż tak to widać ? Spytałem sam siebie. No i po chwili poczułem silne uderzenia w nogi. Kolana się praktycznie automatycznie po de mną igieły i padłem w tył na podłogę. Moja siostra stała na de mną z trumfalnym uśmiechem. Czekaj.. jak ona mnie powaliła na ziemię jeśli..

- Hej ! Oszukiwałaś ! - zareagowałem oskarżycielsko powoli się podnosząc- To był pojedynek na KATANY, nie wolno podkaszać - Odpuść Lockdown.. - zwiesiła ręce Moonrace - Wygrałam, a to niepodważalne, wiec wyłazimy z tąd - oświadczyła. Ja jednak nie zamierzałem tak łatwo się dać

- Nigdzie nie idę ! - skrzyżowałem ręce na piersi uparcie. - Wygrałaś kantując! To się nie liczy

- Nie umiesz przegrywać braciszku ? - podeszła do mnie próbując znów złapać ten cholerny kontakt wzrokowy !

- O co ci chodzi z tym patrzeniem mi w optyki ? - warknąłem głucho. Nie byłem jakoś wkurzony.. ale poirytowanu również. Bo jak tu się czuć, gdy ty trenujesz na okrągło przychodzi ktoś kto raczej za tym nie przepada i nagle cie pokonuje.

- No nie gorączkuj się już tak drogi braciszku - położyła rękę na moich skrzyżowanych rękach. - Od ojca wyciągnęła twój jedyny słaby punkt - uśmiechnęła się niewinnie - W twoich paczadłach można zobaczyć wszystko jak na dłoni jeśli się wie czego szuka.

- Pfff.. - prychnałem odwracając wzrok.

- Obrażalski się znalazł..

- To nie fer ! -zaprotestowałem.

- Życie jest nie fer - poczułem jej dłoń na swoim ramieniu i zerknąłem na nią nadal oburzony. - No weź Lockdown odpuść. Wyluzuj i daj mi choć ten jeden raz uciechę z tego, że Cię pokonałam. Proooosze - zrobiła słodkie oczka. Przewróciłem optyką i spuściłem ręce ciężko wzdychając.

- Niech ci będzie..

- Jej ! - od razu złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą w stronę wyjścia tak nagle, że upusciłem jeszcze trzymaną w ręce katane.

- Co ty robisz ? - spytałem nieco zdezorientowany

- Korzystam z wygranej nagrody ! - oświadczyła ciągnąć mnie dalej w żelaznym ucisku ręki którą trzymała moja - Zamierzam zagospodarować ci czas aż do wieczornego treningu ! - dodała wyciągając mnie na korytarz. No i tyle widziałem sale treningową...


Takie pytanko ? Ten Lockdown i ja to ta sama osoba ?? Głupi jakiś byłem... Przeszłość pfi ! Głuuuuuupia. Mogę to pozmieniać na po swojemu ???

Najpierw coś mówisz, a potem się nie przyznajesz, że coś pamiętasz.. ehh..Nie ! Lockdown ciiiii ! W następnej części będziesz mieć swój mord z resztą wszystko co tak uwielbisz, a teraz nie przedłużaj jeszcze tego

Dobraaaaaa.. Ale te nudy niech nikogo nie zniechęcą! W następnej części będzie mooooord ! ^_^ 

piątek, 8 lipca 2016

Witajcie!

Mam przyjemność i zaszyt powitać cię czytelniku na moim nowym blogu o tematyce Transformers prime ! Powiedzmy, że wziełam się w garść i dzięki pomocy przyjaciółki postanowiłam dzisiaj założyć ten blog. Jego tytuł mało mówi ? W takim razie może dam dojść do głosu osobie która dzięki swojej niewyparzonej jadaczce wygada, chyba wszystko...

Hejoooo !! Na reszcie doszedłem do głosu ! Brawo ja !

Może się przedstawisz tutaj??

Ciiiiii Nati właśnie miałem to zrobić ! Hejo Lockdown jestem i wtryniam się w poboczne teksty na tym blogu. Bo czemu nie ? Blog jest w końcu o mnie !

Ktoś mi przypomni z jakiego powodu ja mu dałam gadać...

Bo po coś mnie wymyśliłaś ? I powinno się ci dziekować za to, bo be ze mnie nudno by było.. chociaż mnie teraz skazujesz teraz na nuuuuudę ! Daj mi gadać co mam gadać i znikam na mooooord !

Prosze ciebie bardzo masz pełne pole do popisu wariacie

Jej !! W takim razie... Yyyyy o czym ja paplać miałem ?

Lockdown...

Jak miło słyszeć swoje imie ! Dobra walić co miałem gadać, ale mam ochotę im tu spojlerować. Tak więc.. ykhm.. Nati z którą właśnie się tu kłócę co wprost uwielbiaaaam wziała się za spisanie mojej biografii ! A tak dokładniej po prostu przedstawienie jej światu bo dla mnie przeszłość jest tylko przeszłością. Czymś co było, się tego nie zmieni więc po co pamiętać ?

Wariacie oni nie chcą znać twojej opinii tylko zapowiedzi tego co tutaj się pojawi..ehhh Może ja to zapowiem dokładniej ?

Nieeeeeee!!!! Ciiiiiii. Dobra ! Krótko, zwięźle i na temat ? Tak , więc tu będzie duuuużo o mnie ! Teoretycznie tylko o mnie, choć może się doktorek pojawi ? Może nawet Meg ! Czy ktoś tam jeszcze... Ale będą trupy ! Bedzie lał się energooon... Tak po za tym wiecie jak fajnie się nim maluje na ścianach ? Świeci w ciemności!

Znów schodzisz z tematu. Dobra powiedziałeś ile powiedziałeś i tyle starczy, a teraz ty masz być ciiiii

Ja ciii ? Nieeee... Ale miałem iść mordować... Zostać czy mordować ?.. Papatki idę się pobawić zabawkami ! A może do zobaczenia ??

No na reszcie zniknął. Tak po krótka oto wstęp do opowiadania o kochanym psychopatycznym wariacie mordercy, więc jeśli ktoś tematów takich nie lubi to raczej nie znajdzie nic dla siebie. Żartuje oczywiście jakiś główny wątek musi być i wbrew przekonaniom Lockdowna o tym, że ciągłe mordowanie nigdy się nie znudzi, nie będzie tu jedynie o tym. Zapraszam, więc do czytania i próby odnalezienia jakiej kolwiek logiki w działaniach tego najemnika... ojć to ja tu więcej zaspojlerowałam..