sobota, 3 grudnia 2016

Załatwić Lockdowna ?


- Czekaj bo nie wiem czy kapuje - przerwał wyjaśnienia Deadshot - Ten tu to Lockdown? TEN Lockdown, którego miałaś załatwić ? - pokazał na bezczynnie stojącego zielono czarnego mecha.

- Po raz setny mówię TAK - Neonwave była z każdą chwilą bardziej poirytowana całą tą sytuacją. Nie dość, że przez ostatnie minuty w kółko musiała przyznawać się jak to dała się zaszantażować własnemu celowi, to jeszcze Lockdown sterczał w miejscu i od swojego zabójczego "Hejka " nie odezwał się ani słowem. Ograniczał się jedynie do jakiś uśmieszków od czasu do czasu.

- To jakim cudem on stoi cały i ty ? Z takich sytuacji najczęściej jeden wychodzi żywy - odezwał się ponownie.

-Przyjemniej wybrnęliśmy z błędnego koła jednego pytania. Jest postęp - mruknęła pod nosem

- Co ? - mech spojrzał na nią widocznie sądząc, że przed chwila nie dosłyszał odpowiedzi

- Eh.. - westchnęła ciężko i już miała coś powiedzieć kiedy

- Spodziewaj się niespodziewanego - wtrynił się Lockdown. - Od każdej zasady znajdą się wyjątki

Neon mało brakowało do wyjścia z siebie. Nie dość, że milczy cały czas to wtrąca się z bezsensowna gadka !

- On tak w kółko ? - wskazał na Lockdowna Deadshot - Bo teraz jak by zapodał jakaś sentencje

Wariat parsknął śmiechem. Na co najemnik z niewyraźna mina typu "Czy tylko ja tu czegoś nie rozumiem ?" spojrzał na Neon.

- Mówiłeś coś o wychodzeniu żywym z sytuacji. - femme stanęła bliżej swojego chłopaka  - Chyba tych co stracili procesor to nie dotyczy - stuknęła go w głowę

- Czemu go jeszcze nie załatwiłaś? - spytał po chwili ten półgłosem tak by aktualnie śmiejący się Lockdown nie usłyszał. - Przecież on jest kompletnie fiu fiu - pokręcił palcem przy swojej głowie - Nie może być z nim zaraz, aż tak trudno

- Mówisz ? - prychnęła oburzona - W takim razie proszę bardzo ! Droga wolna ! Spróbuj...- w tym momencie mech zasłonił jej usta - Mphm !

- Ciii - uciszył ją - Zniknął - wskazał przed siebie gdzie po Lockdownie nie było śladu.
Neonwave przewróciła optyką po czym oderwała jego rękę od swoich ust.

- Prawo geniuszu i mistrzu obserwacji - prychnęła - On tak regularnie znika

- I wraca ?

- Nie zdarzyło się jeszcze by nie wrócił

- I mając ta wiedzę jeszcze nie spróbowałaś nic zrobić by go zabić ? - spojrzał na nią nie rozumiejąc.
Neon złapała się za głowę kręcąc nią niedowierzająco.

- Ile razy mam ci jeszcze powiedzieć, że to nie takie proste jak się wydaje ? - warknęła już poirytowana

- Oj no dobra nie wkurzaj się już tak, skarbie.. - zbliżył się do niej - I może spróbujemy załatwić go razem ? - zaproponował szeptem wprost do jej audio receptora. Neon patrząc przed siebie dostrzegła w tym momencie znajoma postać siedząca na dachu budynku. Lockdown w najlepsze bawił się swoimi dłońmi niczym pacynkami, chyba mówiąc coś przy tym do siebie.

- Niech ci będzie... - odszepnęła. W tym momencie Lockdown spojrzał w prost na nią. On nie mógł tego słyszeć...

****************************

Utrzymywanie kontaktu wzrokowego nie było dla Lockdowna niczym specjalnie trudnym, a szczególnie w takim momencie.  Dlatego więc to Neonwave zmuszona była odwrócić wzrok.

- Coś ta dwójka kombinuje... - stwierdził wymachując sobie spuszczonymi za krawędzią dachu nagami. - I dotyczy to mnie.. Jupi ! Kolejne kłopoty ! - podniósł się energicznie na nogi i przyglądnął się dwójce stojącej pod budynkiem jeszcze raz dokładniej - A myślałem, że będzie nudniej...

*******************************

Kolejne godziny spędził z dala od Deadshota i Neon. Czekając na jakiś ruch z ich strony jednak wydawało się, że po prostu idą dalej. Co prawda nie wiadomo czy nadal prowadzili go tam gdzie chciał, ale co poradzić. Lockdown zaobserwował jedynie to, że przekazali sobie uzbrojenie dzięki czemu teraz no oboje stanowili zagrożenie. W końcu bądź, co bądź, ale to są płatni zabójcy ! Jednak jak z reszta już wszem i wobec wiadomo ocenianie zagrożenia nie było dobrą strona naszego wariata.

- Dobra koniec tych podchodów ! - jęknął Lockdown i zeskoczył z mniejszego budynku na drogę tuż przed dwójką - Nudzi mi się, wiec skończmy te podchody ! - zawołał rozkładając ręce.
Neon jak i Shot przez chwile wyglądali na zdezorientowanych. Jednak mech ogarnął się zadziwiająco szybko.

- Mi również zaczynało się to dłużyć - uśmiechnął się tajemniczo - To zaczynamy grę ?

- Grę !? Jaka ?! - Lockdownowi najwyraźniej znów włączył się tryb "ciekawskiego dziecka"
Deadshot zerknął na Neon posyłając jej triumfalny uśmiech, który przez chwile zagościł na jego twarzy.

- Hmmm.. niech pomyślmy. - zaczął się rozglądać. Nagle jego uwagę zwróciła ślepa poboczna uliczka,a jego pewność swojego ewidentnie wzrosła - Chowanego ! Ale tylko w tej uliczce - wskazał miejsce któremu się przyglądał.

- Chowanego ! To ja znikam ! Ty szukasz! - klasnął w ręce. Faktycznie widać było jak biegnie w kierunku uliczki i znika.

- Myślisz, że to dobry pomysł ? - odezwała się Neon

- Sama mówiłaś, że jest walnięty i nietypowy. Na takiego trzeba nietypowych sposobów - stwierdził, a uśmiech nie schodził mu z twarzy kiedy wyciągał zza pleców broń.

-Tylko jaka masz gwarancję, że on się schowa faktycznie w tej uliczce ?

- Chyba żadnej - wzruszył ramionami i oglądnął się na nią - Jednak jeśli chce zagrać w grę musi zastosować się do zasad. Po za tym najwyżej znów gdzieś zniknie, a to byłoby normalne bez propozycji o grze

- Dobra jeszcze jedno. Pamiętasz jak ci mówiłam, że nie dasz rady załatwić go tak szybko i łatwo ? - założyła na siebie ręce

- Dopiero teraz widzę jaka z ciebie pesymistka

- Raczej realistka - przewróciła optyka

- Halo nas jest dwoje, a on tylko jeden. - ruszył w kierunku uliczki pewny krokiem

- Halo mówiłam ci jak łatwo mnie załatwił !?

- Ale żyjesz. - zauważył z nieco sztucznym uśmiechem - Może nie zabija ?

- Ta, a boty poszukują go za ładny uśmiech - prychnęła ironicznie

- A kto wie ? - stanął przed wejściem do uliczki - Może ma w iście zabójczy uśmiech ? - parsknął śmiechem 

- Ha.ha. Bardzo zabawne - dołączyła jednak do niego. - Tooo jakiś plan ? - spytała już szeptem

- Tak. Najpierw ją próbuje sam - uśmiechnął się złośliwie - Nie obraź się, skarbie. No i zawołam cię jeśli zacznę sobie nie radzić - pocałował ja w policzek, a następnie zniknął w uliczce. 

Neonwave pokręciła niedowierzająco głową, ale ku swojemu zdziwieniu z łatwością powstrzymała się przed pójściem za nim. Może to z powodu tego jak ją irytował przez ostatnie minuty ? No albo chciała daj mu nauczkę.. solidna ! Za tą arogancje, bo z jakiegoś powodu przeczuwała, że Lockdown szybko pozbawi go pewności siebie.. i to jej nawet pasowało...

********************************

Tym czasem Lockdown wszystkiemu przypatrywał się, a jakże inaczej ! Z góry, a po jego mrocznym uśmiechu łatwo wywnioskować, że etap dziecinady zniknął tak szybko jak się pojawił. Deadshot na dole przeszukiwał zakamarki niedużej uliczki szukając go, ale na próżno. Lockdown poczekał aż mech zajdzie do ślepego zaułku, a następnie zeskoczył w dół  hamując na ścinach. Wszystkie jego ruchy były jednak na tyle zwinne i zręczne, że jedynie co dało się usłyszeć był cichy dźwięki lądowania nóg Lockdowna na podłożu. Dla najemnika to jednak nie wystarczyło aby się odwrócić. Ominął go więc obraz podnoszącego się z przykuca Lockdowna, który następnie lekko opuścił głowę. Uzyskał tym cień rzucany przez swój kaptur na twarz. Tylko na co mu to było ? Już sam jej wyraz sprawiał, że energon zamarzał w przewodach. Ten psychiczny uśmieszek i błyszczące szaleństwem czerwone optyki, które czujnie obserwowały potencjalna ofiarę.

- Gdzie jesteś Lockdown?
Deadshot nadal beztrosko szukał go, nie mając najmniejszego pojęcia o swoim niekorzystnym położeniu.

- Mój feler.. lubię oszukiwać - odezwał się Lockdown. Najemnik powoli odwrócił się w jego stronę, ale momentalnie jego ręce mocniej zacisnęły się na trzymanej broni jednak nie strzelił, ani sam mimiką nie okazywał strachu.
- Teraz zagramy według moich zasad - zaśmiał się psychicznie.

- A w co niby ? - zapytał Shot. Wydawał się nie wzruszony, ale czy na pewno ?
Lockdown wbił w niego swój wzrok i zamilkł, a z nim zamilkło wszystko. Nawet wiatr nie gwizdał już jak wcześniej cicho wlatując w zakamarki ruin budynków. Deadshot chcąc uciec od jego spojrzenia zaczął patrzeć to na prawo, to na lewo nie ruszając głową, a następnie zamrugał parę razy. I właśnie między tymi mrugnięciami Lockdown znikł, a chwilę później Shot poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Odwrócił się. Nikogo nie było. Odetchnął już z ulgą, kiedy okazało się, że wariat sterczy tuż przed nim wgapiony psychicznie. Deadshot nie wydał z siebie żadnego dźwięku, ale odskoczył jak poparzony w tył, tym samym upuszczając broń.

- Jeśli chcesz mnie wystraszyć... to.. nie tedy droga ! - spróbował zabrzmieć jak najwiarygodniej jednak ta wypowiedź tylko pogłębiła uśmiech na twarzy oprawcy, który właśnie.

- Upss.. - zdeptał jego broń. - Bardzo szkoda zabawki

- Kurwa - wyklną, ale w tym momencie na jego ustach znalazł się palec Lockdowna

- Ciiiiiii - uciszył go. - Słyszysz już bicie własnej iskry ? Bo ja tak.. - uśmiechnął się szerzej, a cofający się mech właśnie natrafił na ścianę - Ślepa uliczka.. koniec gry, a może grasz dalej ? - przekrzywił nieco głowę

-...Zostaw mnie ! - Deadshot odepchnął go z całej siły od siebie. Jednak dało mu to tylko parę sekund po których pod jego brodą pojawił się nóż.

- Grasz dalej ? - wyszeptał Lockdown akcentując każde słowo.

- Gram gram, ale zabierz to o de mnie ! - odparł nie mając pojęcia na co się skazuje.

- Jak chcesz... - sztylet zniknął. Nagle jednak coś błysnęło w ciemności, a po chwili Shota przeszył ból. Zamknął odruchowo optyki, a gdy je otworzył. Tkwił przytwierdzony do ściany przez średniej długości ostrze, które.. przechodziło mu przez bark na wylot. Na ten widok jeszcze większa fala bólu ogarnęła jego ciało. To jednak nie koniec. Znów wyraźna sylwetka Lockdowna pojawiła się przed nim.

- Wielbię, kocham, uwielbiam, ubóstwiam.. - wymieniał szeptem zbliżając się do niego - strach, przerażenie, ból, cierpienie - ruszył ostrzem tak by te poruszyły się w ranie. Deadshot syknął z bólu.

- Dokładnie.. - uśmiechnął się zadowolony - Ale.. - złapał za jego podbródek - Wiesz co lubię jeszcze bardziej ?

Najemnik nawet nie dał odpowiedzi, ani nie poruszył głową.

- Śmierć... moment agonii w której gaśnie iskra, w której gasną optyki, w której energon zaprzestaje krążenia, kiedy jakaś osoba staje się kupa żelastwa - ostatnie słowa dodał z drwiącym uśmieszkiem cofając rękę.

- Zamierzasz mnie... zabić ? - spytał, a te słowa ledwo co przechodziły mu przez przetwornik mowy

- Nie, nie, nie.. - pokręcił głową, a przy tym także wymachnął dłonią - Nie lubię kopiować od kogoś planów.. - zainteresował się wyciekającym z rany energonem. Powoli nabrał go na palec po czym narysował nim kółko na środku klatki piersiowej Shota. Oraz podpisał "Tu nie tykać. Tykniecie = koniec zabawy " - Zagramy w grę na moich zasadach.. które już z reszta poznałeś. - spojrzał mu w optyki  - Ból..cierpienie..strach.., a może i agonia ? - pyknął w napis na jego klatce - Odwrócona psychologia...

poniedziałek, 21 listopada 2016

Spodziewaj sięniepodziewanego

Wiec szła uliczkami miasta nasza zakochana para... tia chcieliby niektórzy. Wacając do rzeczywistości to można powiedzieć, że drogą szła jedynie Neonwave, bo jej tymczasowego towarzysza nigdzie widać nie było.
Femme przez ostatnie parę godzin od kiedy to zaczęła "współpracę " z własnym celem, nadal nie mogła przyzwyczaić się do jego zachowania. Lockdown jedynie przez pierwsze minuty marszu w kierunku baru szedł obok niej, a potem ? Nagle wyprował. Neon rozgladneła się w tedy za nim przystając. Szukała go w poblizu, a ten idiota co ? Pojawił się o parę ulic dalej i z tym swoim wkurzającym drwiącym uśmieszkiem opierał się o ścianę obserwując ją. Jeszcze spytał się głupio czego tak szuka !
Femme przewróciła oczami na to wspomnienie. W tej chwili co prawda również szła sama, ale starała się ignorować myśli podpowiadające by zaczęła rozglądać się za wariatem. Jak się zgubi to z własnej winy usprawiedliwiała się w myślach. Miała jednak dziwne wrażenie, że Lockdown zna to miasto. Co prawda w takiej sytuacji bezsensowne było zmuszanie jej do wskazania drogi, ale po czasie spędzonym w jego towarzystwie zaczęła wątpić czy on odróżnia coś co ma  sens od jego brak braku. Kompletny świr i wariat określała go coraz to nowszymi mianami, choć akurat te dwa powtarzały się jak formułka. Po za tym musiała przyznać przed samą sobą, że były osoby, które ostrzegały ją przed decyzją o próbie "zapolowania" na Lockdowna. Tym bardziej po zajściach, dzięki którym nagrodą za niego momentalnie wzrosła. Wśród najemników krążyło wiele plotek. Te, które wydawały się Neon za najbardziej sensowne i prawdopodobne mówiły prawdę to te, że owy mech został najpierw złapany przez Deceptikony, a następnie uwolniony przez Boty nieświadome tego kim więzień był. W innych pogłoskach jakie obiły się jej o audio receptor Lockdown, był Autobotem, który w jakiś niewyjaśniony sposób zwariował, ale te raczej pozostawały odsunięte w fikcje.

- O czym tak rozmyślasz? - usłyszała nagle obok siebie i odkoczyła nieco w bok. Jej procesor podejrzewał, że jak nic wrócił Lockdown, ale co zrobić kiedy idziesz zamyślona i nagle ni z tego ni z owego ktoś się odzywa, i to z tak bliska !

- Nie twoja sprawa - prychneła by spróbować zamaskować swoje zaskoczenie. Jednak cień triumfalnego uśmiechu na twarzy mecha mówił, że to się nie udało. - A z resztą odwal się - przyśpieszyła momentalnie zostawiając go w tyle.
On stanął czy idzie za mną ? pomyślała jednak po chwili. Kusiło ją by obejrzeć się w celu uzyskania odpowiedzi na pytanie, ale co jeśli znów o to właśnie będzie chodzić temu palantowi?! Nie chciała ktoryś raz z kolei przegrać z nim (co prawda w nie do końca istaniejącej) walce. Kurwa ! Czemu on nie może głośniej tupać tymi nogami ! Wsłuchiwała się w ciszę..ale na próżno ! Słyszała jedynie odgłos własnych kroków. Wskazywało to, że Lockdown znów musiał po prostu zniknąć. Jednak Neon czuła na sobie jego wzrok. Spojrzenie przenikliwe, ale tak puste jak by wszystkie odczuwane przez właściciela emocje widziane, w postaci na przykład uśmiechu, były jedynie udawane, grane. Obserwował ją niczym  drapieżca czychający na ofiarę.. niczym.. Co ja kurwa robie ?!  Ocknęła się z zamyślenia. Zaczynała panikować..Czy aż tak bardzo się go boi ? Jej własnego celu ?

- Bu ! - usłyszała nagle przed sobą.

- KURWA ! - odskoczyła jak poparzona w tył przewracając się. Przepływ energonu w jej przewodach przyśpieszył chyba parukrotnie i przez chwilę Neon czuła się całkowicie sparaliżowana dezorientacją - to po pierwsze. Po drugie zaskoczeniem..ale czekaj kto ją wystarszył ? Femme skapnęła się, że ta informacja w ogóle nie utkwila w jej procesora. Dopiero po chwili obraz widziany przez optykę zaczął docierać do świadomości. Jeśli to ty Lockdown, szykuj grób...Do audio receptorów Neon doszedł śmiech, ale nie, nie był to jeden z tych czysto złośliwych Lockdowna. Wydawał się... szczery. Zaraz dołączył do tego obraz sylwetki stojącego przed nią mecha. Juz na pierwszy rzut optyki widać było, że nie jest to jej znajomy wariat...

******************************

Lockdown aktualnie kucał sobie na krawędzi dachu budynku przy ulicy którą szła Neonwave. Czemu nie szedł obok niej ?Odpowiedź prosta. Co ciekawego jest w chodzeniu prostą drogą przed siebie? Nic ! Więc znacie już odpowiedź. Po za tym miał niezła zabawę w działaniu na nerwach nowo poznanej femme. Podjął się także ambitnego planu ! Mianowicie postanowił stwierdzić ile da rady dowiedzieć się o Neon jedynie z obserwacji. Okazało się być to dziecinnie proste. W tym momencie wiedział już naprawdę sporo. Przeciętnie tyle osoba dała by rade dowiedzieć się w ciągu... godzinnej rozmowy ?Choć może informacje te nie były potwierdzone w jakiś sposób, dla niego stały się już faktami. Lockdown miał wielką ochotę pochwalić się oczywiście zdobyta wiedzą przed Neonwave jednak ktoś mu przeszkodził. Kiedy pojawił się przed chwila pytając nad czym myśli zamierzał ją jeszcze trochę podręczyć, ale dostrzegł ruch w uliczce przed nimi. Nie, żeby się bał, ale ciekawiło go kto to taki, wiec zniknął na tyle szybko by owy ktosiek nie dowiedział się o jego obecności.. no przynajmniej na to właśnie liczył. Teraz przyglądał się wszystkiemu z góry. Przed femme stał mech o prawie całkowicie czarnej zbroi, przez co cudem było odrużnienie go z tak daleka od ściemniającego sie juz z każdą chwilą otoczenia. Punktami zaczepienia w syletce byly  bordowe dodatki, które pomagały go zlokalizować.



Z tej odległości spokojnie mógł ocenić, że nieznajomy jest uzbrojony w broń palną schowaną na plecach, ale jednak nie to interesowało go najbardziej. Zżerała go ciekawość znajomości swojej nowej koleżaneczki z tym typiem. Wydawało się, że chyba się znają. Po tym jak Neon upadła, nieznajomy wyciągnął do niej rękę by pomóc wstać. Femme jednak podniosła się żywo samodzielnie, a następnie... dała mu z liścia.
- Ma za swoje ! - skomentował Lockdown, ale po chwili wydawał się sam nie rozumieć własnej wypowiedzi - Ale za co to on dostał ? - spytał siebie retorycznie, po czym jednak wzruszając ramionami dodał - Chyba przegapiłem ważny odcinek tej komedi, ale co mi tam - usiadł na krawędzi dachu opierając się łokciami o swoje kolana - Jakoś się połapie - wsparł głowę na rękach i z zaciekawieniem zaczął swoją obserwacje.

*******************************

- Wystraszyłeś mnie na śmierć Shot ! - warkneła Moon zabijając wzrokiem znajomego mecha.. bardzo znajomego.

- Hej! To tak się traktuje chłopaka co z troski o dziewczynę przeszukuje połowe planety ?! - zawołał mech łapiąc się za policzek. Femme prychnęła coś pod nosem krzyżujac ręce na piersi.

- Po co mnie szukałeś ?
To pytanie dało najwyraźniej mech'owi do wiadomości, że dostał szanse złagodzenia sytuacji, bo natychmiast z jego twarzy zniknęło oburzenie, które ustąpiło miejsce flirciarskiemu uśmieszkowi, a on sam zbliżył się do niej

- Martwiłem się o ciebie skarbie.. - dotknął jej policzka - Od kiedy usłyszałem jakiego zadania się podjęłaś

- Deadshot... - odpowiedziała mu wrogim spojrzeniem

- No co ? Nie mogłem się martwić o...- w tym momencie dało się słyszeć dźwięk uderzenia o siebie metali. Precyzyjniej uderzenia lufy broni trzymanej przez Neon o podbródek Deadshota. Mech zerknął zdezorientowany na własny blaster trzymany teraz przez femme. - No weź, skarbie - jęknął

- Prawda Shot - zażądała twardo

- No mówię, że martw.. -  odbezpieczyła broń - Chciałem odwieźć cię od tego pomysłu, albo przyłączyć się i zarobić? - dokończył szybko mając nadzieję, że femme nie wyłapie słów.

- Cały ty.. - prychnęła przewracając optyką. Następnie odsunąła broń od mecha. Ten widocznie odetchnął z ulgą po czym siegnął na plecy.

- Oddasz mi mój blaster, skarbie ?
Neon odrzuciła mu go niedbale po czym skrzyżowała ręce na piersi wzdychając. Odwróciła wzrok od Deathshota. Jakim cudem z nim jest ? To długa historia, po za tym musiała przyznać. Bądź co bądź jakimś uczuciem go daży, bo kiedy ten nie jest tak wkurzający potrafi być na prawdę czarujący. Neon miała szczęście do zasady od nienawiści do miłości, jest osobą którą łatwo wyprowadzić z równowagi. Denerwujące ją, ktoś zwraca jej uwagę no i potem wszystko zależy.
Nagle Neonwave oświeciło. Zupełnie zapomniała o Lockdownie. Rozglądnęła się po otoczeniu i o dziwo dostrzegła go. Siedział na dachu pobliskiego budynku i kłaskał? Bisów nie będzie prychneła w myślach. Nagle poczuła, że ktoś przytula ją od tyłu.

- To jak ? Udało mi się cię powtarzać od samobójczej misji ? - zapytał Deathshot. Neon spojrzała jeszcze raz w kierunku, gdzie przed chwilą siedział Lockdown jednak tego tam już nie było. Neon oczekiwała jakieś wskazówki typu "Nic mu nie mów, bo zgniesz" czy machniecie ręki na "Mnie to nie obchodzi". Spodziewała się raczej prędzej tego pierwszego, ale jeśli chodzi o Lockdowna.. to należy spodziewać się niespodziewanego.

- Niee ? - odpowiedziała w końcu odsuwając się od mecha. Stając do Deadshota przodem o mały włos znów by nie odskoczyła w tył. Bezpośrednio za najemnikiem stał Lockdown. Femme wyszczerzyła jedynie optyki i już chciała coś powiedzieć, jednak czarny mech widząc jej reakcje obejrzał się.

- Hejka - Lockdown przywitał się machając reką

I znów 13 dni czekania na kolejny rozdział ? Mam nadzieje, że nie xd Wiem, że rozdział ten miał się pojawić wcześniej. No, ale cóż..
Moja chęć do pisania ma humorki niczym Lockdown, wiec z regularnym pisaniem mam problemy jednak staram się bo moja przyjaciółka mnie zabije xD  więc... do zobaczenia eeeeeee kiedy Lockdown lub przyjaciółka mnie zmusza xDD z reszta można spodziewać się niepodziewanego...

czwartek, 10 listopada 2016

Spotkanie z najemnikiem

Niedoszły zamachowiec czekał jeszcze trochę czasu zanim w ogóle poruszył się swojej kryjówce. Skutkiem tego była kompletna cisza jaka nastała. Wydawała się wręcz nienaturalna jak by całe otoczenie chciało podkreślić dramaturgie i napięcie tej sytuacji pochłaniając wszystkie dźwięki. W końcu jednak postać skryta w cieniu jednej z odchodzących z placu uliczek drgneła na próbę. Nic się nie stało. "Chyba na prawdę się udało.." przemknelo przez myśl oprawcy. Dokładniej oprawczyni.. która zaraz wstała powoli z przykucku nadal mierząc w nieruchome ciało Lockdowna. Tak pozostając czujną wyszła z cienia. Okazała się być to femme sredniego wzrostu o ciemno fioletowym lakierze i czarnych poszczególnych elementach. W rękach trzymała broń palną, która to strzelał do swojego celu. Nietrudno było zauważyć u niej jedna charakterystyczna rzecz jaką była duża, czerwona i okrągła prawa optyka, kiedy lewa tego samego koloru pozostawała naturalnie mała, zwyczajna i niewyróżniająca się. Znajdowała się ona na łacie odcieniu lakieru zbroi zakrywajacej jej większą prawą cześć twarzy. Gdy by się dopatrzyć dokładnie w jednym miejscu wychodziły z pod niej pęknięcia. Dawały one do zrozumienia, że femme z jakiegoś konkretnego powodu nosiła ten gadżet. Dlaczego gadżet ? Bo ta specyfczna optyka nie robiła tylko tak sobie za charakterystyczną. Wychodziła od niej nieco blada wiązka laserowa za pomocą której potrafiła precyzyjnie celować. Nie zdarzyło się jej jeszcze chybić. Dlatego pewna swego uśmiechnęła się zwycięsko pod nosem opierając broń lufą w górę o swoje ramię. Następnie zaczęła się zbliżać do swojej ofiary.


Lockdown tym czasem leżał nadal nieruchomo udawając trupa. To był chyba pierwszy raz od.. mega dawna kiedy leżał w bezruchu. Twarz miał zwrócona w przeciwna stronę do tej z której nadchodził jego niedoszły zabójca. No właśnie co na razie udało mu się dowiedzieć o nim, bądź niej ? Po pierwsze, że nie jest to profesjonalista. Każdy taki w końcu skapnął by się, że jest oszukiwany. Przecież po strzele powstaje rana, rana czyli wypływający energon powien był łatwo widoczny. Lockdownowi zwyczajnie nie chciało się być tak dokładnym, więc ryzykował. Jednak nie bał się klęski juz po tym jak strzelec zaczął się zbliżać słyszalnie pewnym krokiem. Wątpił czy prawdziwy profesjonalista nie zauważył by tego, że chybił. Po drugie, nie jest to osoba bezwzględna czy zbytnio argonacka. Gdy by była już dawno słychać było by jakieś tiumfalne komentarze czy Lockdown został by "dobity" z bliska. Można było więc podsumować, że był to ktoś taki pół na pół. "Może zgarne znaczek kolejny do kolekcji ?"  nakręcił się pozytywnie przerywając ciszę w swoich myślach "Nie ! Ni zabijać ! Musisz dowiedzieć się gdzie ten bar, bo znów będzie nudo " skarcił się "Ale...żadnych ale !" W tym momencie zorientował się, że kroki ucichły. Sprawca stał juz nad nim i zaraz mógł się zorientować..
- Hej, ale.. - odezwał się damski głos. Lockdown w tym momencie pobudził przypływ analizy. "Femme... to nie powinno być trudne " stwierdził i obrócił się nagle twarzą do niej
- Niepodzianka - uśmiechnął się mroczne otwierając optyki by równocześnie szybko i powierzchownie zlustrować ją optyką. Femme odskocznią zaskoczona, bo kto by nie był ? Lockdown tym czasem wykorzystał okazję i podniósł się błyskawicznie z ziemi. Idealnie kiedy to oprawczyni otrząsając się sięgnęła po broń. Jednak zanim zdążył zareagować należycie ta zaczęła strzelać. " Dlatego ne lubie broni palnej ! " szybko odsunął się z linii strzału. "Za dużo z tym hałasu i zamieszania ". Femme nie dając za wygraną widocznie nadal w lekkim szoku strzelała gdzie kolwiek zauważyła ruch.
- Ej ! - stanął w miejscu przed ruina budynku unosząc ręce w górę - Może ja chce tylko pogadać ? - uśmiechnął się niewinnie. Kolejne huki strzałów wymierzonych w niego odpowiedziały, że femme raczej mu nie wierzy. Lockdown zdążył się jednak schować za ścianą w którą uderzyły pociski. Po chwili wygladnal zza niej patrząc na widoczne ślady po strzałach. - Gdy bym to ja oberwał sitko byś ze mnie zrobiła ! - zawołał - Nie chce skończyć jak sitko - jeknął załamując ręce. I znów wznowiony atak potwierdził, że niedoszła zabojczyni nie podziela jego humoru. " W takim razie pogadamy inaczej... " na jego twarzy zagościł mroczny uśmiech. Wyjął jeden ze swoich sztyletów i oglądnął go orientacyjnie szczerząc się przy tym przebiegle. Kątem optyki obserwał obszar po prawej stronie, gdzie kończyła się ściana, ktora aktualnie byla jego schronieniem tak by w razie czego zaragować, gdy by pojawiła się przeciwniczka. To jednak nie nastąpiło, wiec wziął się za wdrażanie swojego planu...pfff planu. Co najwyżej spontanicznego pomysłu. Zauważając na przeciw siebie z pozoru solidna pozostała ścianę jakiegoś budynku, ruszył w jej stronę biegiem, a następnie skoczył by odbić się od niej mniej więcej w połowie. Uzyskał tym parę sekund sprzyjającego położenia ponad wysokością obu ścian. No i na widoku femme.
- Łapaj! - zawołał Lockdown po czym cisnął w jej stronę sztyletem. Po paru sekundach ostrze wbiło się  idealnie w środek lufy broni z której właścicielka właśnie chciała wystrzelić. Prawdopodobnie próbowała jeszcze w pozostałych chwilach oddać strzał jednak spóźniła się. Jej broń w tym momencie stała się kompletnie bezużyteczna.
Właśnie na taki rozwój akcji liczył Lockdown. Nie był oczywiście pewien, że trafi idealnie w broń, ale ryzyko podjął bez zastanowienia, bo jak nie broń to femme, więc każde zakończenie miało by swój szczęśliwy koniec. O tym, że faktycznie się mu udało usłyszał...bądź raczej nie usłyszał kolejnych strzałów no i doszło jeszcze prawie nie słyszalne przeklniecie niezadowolonej przeciwniczki.
- Teraz już będziesz musiała się przekonać czy chce porozmawiać.. - odezwał się mówiąc głośno i wyraźnie - Ale czy mi już nie zbrzydło paplanie ? - uśmiechnął się mrocznie po czym wyglądnął zza ściany.
Femme nadal stała tam gdzie wcześniej i usiłowała pozbyć się sztyletu z broni w nadzieji, że ta jeszcze zadziała. Jednak nic z tego, bo ostrze zbyt mocno się wbiło, a ona ? No cóż może była z tych silnych psychicznie, ale fizycznie... niezbyt. Nagle przy kolejnej próbie rzdzielenia broni sztylet wysunął się..
- Tak ! - zaragowała. Wysilając się jednak przy tej czynności zamknęła optyki i dopiero teraz gdy je otworzyła spostrzegła powód końcowego zwycięstwa nad upratymi przedmiotami. Zielony mech stał tuż przed nią co gorsze z uzbrojony z sztyletem w ręce, a ona ? Spojrzała na swoją rozwaloną broń. Nie zaciekawie...
Lockdown na to miast wyszczerzył się w psychicznym uśmiechu, a następnie szybko i płynnie przeszedł z aktualnej pozycji za femme łapiąc ją i przkkładając jej nóż do szyi.
- A niby chciałeś gadać.. - syknela na niego
- Bo nadal chce, ale widzisz wole tak sobie pogadać. - wzruszył ramionami. Ta spróbowała się szarpnąć jednak nic z tego. Lockdown trzymał ja w żelaznym.
- Puszczaj mnie ! - warkneła - Nie myśl, że co kolwiek ci powiem
- Źle mnie zrozumiałaś.. - uśmiechnął się do niej mrocznie - Ja nie potrzebuje myśleć, ja to wiem...bo jeśli nie odpowiesz na moje pytania.. - docisnął sztylet bliżej - Pozbawie cie główki - dodał wprost
- Ciekawe jak w tedy dostaniesz odpowiedzi. Trup tym bardziej nic ci nie powie - zauważyła.
Lockdown pokręcił rozbawiony głową
- Jedynie tego co jestem ciekaw od ciebie to jak się nazywasz - odparł - A o resztę zawsze mogę spytać się innych najemników, którzy się pojawia - wzruszył ramionami
- Taki jesteś pewien ? - prychnela nadal jakoś próbując się wydostać
- Jak juz sprowadzam na siebie kłopoty to robie to profesjonalnie - wyszczerzył się szeroko.  - Wiec jak będzie ? - ruszył sztylet robiąc małą szrame
- Po no ci kurwa moja imię ?! - sykneła juz z nutą wyczywalnej paniki w głosie.
- To nie jest odpowiedź...- wydawało się, że bardziej posunął rękę
-...Jestem Neonwave - wyrzuciła z siebie
- No i o to właśnie chodzi, ale jeśli mnie okłamałaś... to się prędzej czy później dowiem - odsunąć powoli od nie sztylet i schował. Neon słyszalnie odetchneła z ulgą. Nagle jednak Lockdown przybił ją za nadgarstki do ruiny ściany budynku.
- Psychol!- warkeła
- Wolała byś nóż pod szyją?  - uniósł brew uśmiechając się złośliwie
- Od patrzenia na tą gębę? Tak - prychnela, chcąc pokazać, że posiada jeszcze resztki odwagi, którą straciła przy szantażu nożem
- Ta gęba o ile mnie nie myli jest trochę warta - wyszczerzyl się szeroko
- Wal się ! - szarpneła się
- Na nic lepszego cie nie stać ? - jeknął zawiedziony - A wracając do przepytanka... gdzie tu w pobliżu jest bar ? Wiesz siedlisko najemników i tym podobnych..
- Zamierzasz pojawić się w barze dla najemników ? - spytała z drwiąco - Tak spieszy ci się na Cybertronski cmentarz ?
- Możliwe - nie tracił uśmiechu z twarzy - Wiec ? - uniósł brew
- A co ja będę miała z tego, że ci powiem ?
- Jeszcze się nie nauczyłaś - pokręcił głową - Zachowasz swoje życie - powiedział powoli podkreślając każde słowo i patrząc w jej optyki, a dezorientujacy uśmiech zanikał by ustąpić miejsca mrocznemu wyrazowi.
- A jaka mam gwarancję, że jak ci juz wszystko powiem nie zabijesz mnie ? - spytała
- Absolutnie żadnej - powiedział szczerze - Ale czy masz inny wybór ? - uśmiechnął się z udawania niewinnością
-...niech ci będzie. Mogę cię nawet tam zaprowadzić - odparła patrząc mu śmiało w optyki. Jak na pozornie słabo wyglądającą femme widać odwagę do tego miała jak żadko kto.
- Hmmm... - zastanowił się Lockdown. "Czy ja chce mieć towarzystwa...halo ! Gadasz właśnie sam z tobą w myślach. Po za tym co szkodzi " - Dobra aaa, ale dochodzimy tam dzisiaj - zaznaczył - Jeśli nie. Tracisz główkę i znaduje sobie nowego przewodnika
- Dobra dobra. Zrozumiałam - przewróciła optyką - To.. puścisz mnie ?
- Dobra - wzruszył ramionami i jak gdy by nigdy nic puścił jej nadgarstki.
- Dziękuję - powiedziała z nuta sarkazmu biorąc się za rozmasowywanie rąk po silnym ucisku w jakim były trzymane. Lockdown na to miast zlustrował ją wzrokiem. Czerwone optyki i żadnego ebrionalu - najemniczka. On też mógł przypisać sobie te same cechy wyglądu. " Najemnik.." uśmiechnął się tajemniczo pod nosem.
- Podsumując. Ja zaprowadzi cie do baru. Ty dajesz mi spokój ? - odezwała się Neonwave stojąc z skrzyzowanymi rękoma na piersi.
- Dokładnie - klasnął w dłonie - A i jeszcze odpowiadasz na moje pytania - dodał
- Hej o tym nie było mowy !
- To teraz już jest - powiedział jak bybto było oczywiste  - W takim razie. Umowa stoi ? - wyciągnął do niej rękę
Ona spojrzała na niego po czym westchnęła i uscisnela jego dłoń
- Stoi
- Lekcja pierwsza współpracy ze mną.. - na twarz mecha wpełzł mroczny uśmiech. Neon zdąrzyła się w te parę minut nauczyć ze to nie wróży nic dobrego i w duchu juz zaczęła rozkminiać co tym się stanie  - Mi się nie podaje ręki - zakończył z finalnie głupawym usmieszkiem, a Neonwave ? No cóż wylądowała właśnie na ziemi..
Ach ten zaiste wspaniały początek współpracy..

poniedziałek, 7 listopada 2016

Co teraz ? Co dalej ?


Minęło już dobre parę dni od dnia w którym Lockdown efektownie uwolnił się z bazy Autobotów. Tamten wieczór pamiętał jak zza mgły. Bez większego problemu wrócił w tedy do swojej kryjówki, gdzie na ścianie obok ebrionalu decepticonów zawisł wycinek zbroi z eblematem przeciwnej frakcji. Tak, chyba można było przyznać, że ten fakt dokumentował, że wszystko to nie było jakimś porąbanym snem, których Lockdownowi nie brakowało. Co jeszcze działo się takiego przez te dni...a tak. Były kolejne odwiedziny u doktorka, który na widok rany w boku zielonego mecha złapał się za głowę po czym zaczął swoje paplanie od jak to dobrze znanego zdania w tej sytuacji "Nie po to ratowałem ci życie.." i dalej jakieś bla bla bla, którego praktycznie Lockdown nie słuchał. Od otrząśneicia się z transu w który wpadł u Autobotów był dziwnie rozchwiany. Nawet bardziej nienaturalnie jak na niego jednak trudno było się tego domyślic. W końcu nie na darmo wiele osób uważało go za nieprzewidywalnego.. no dobra uważał tak jedynie Knockout, ale inni gdy by go poznali tez mieli by podobne zdanie! No, wiec to chyba wszystko z ciekawych rzeczy, bo resztę czasu Lockdown spędził w swojej kryjówce. Ostrzył broń i oglądał nowe nabytki, a i wykorzystał znaleziona zieloną farbę. Mianowicie wymalował nią chyba całą podłogę. Wszystko zaczęło się od wylania całej zawartości jednej z puszek na podłogę korytarza co Lockdownowi sprawiło tyle zabawy, że nie zaprzestał póki nie wykorzystał całej dostępnej farby. Chwila dziecinnej zabawy, a potem znów nagle przestawienie na zupełnie inny humor. Czyli ostatnio? Norma.
Aktualnie Lockdown ćwiczył. Stał przed manekinem w swojej sali treningowej i dźgał prowizorycznego przeciwnika gdzie popadnie. Co dziwne nie skończył on jeszcze bez głowy czy przeszyty na wylot. Dobra widzimy powierzchowną scenę to teraz zajrzyjmy wariatowi pod kopułę, a tam ? Milion myśli na minutę. O tak różnych torach, że dobrym pytaniem jest w jaki sposób on jeszcze skupiał się na walce. Jego optyki utkwione były w jeden punkt jak zahipnotyzowane. Nagle jak za sprawą jakiegoś impulsu błysnela w nich iskierka szaleństwa, a Lockdown nagłym ruchem pozbawił manekina głowy.
- Nie trać głowy koleszko - zrobił smutną minke patrząc na szyję manekina i cześć powinną się na niej znajdować leżąca na ziemi. Nastała chwila ciszy jak w oczekiwaniu na jakiś odzew jednak nic się nie wydarzyło. Lockdown przewrócił optyka i schował swoją katane na plecy. Od powrotu z parudniowej wycieczki nie czuł się sobą. Tak jakoś  nic go nie bawiło, nie wyłaził nawet na zewnątrz.
- Nuuuuudy ! - jeknął na całą kryjówkę. - Czymś trzeba się zająć.. - stwierdził
- Ale czym ? - zapytał sam siebie
- Czymś ?
- Zajebisty pomysł - podsumował i opadł na znajdująca się w pokoju matę przymykając optyki.
Nagle tuż przed nimi pojawiły się wydarzenia z pobytu w bazie Autobotów, a w szczególności.. jego masowy mord strażników. Lockdown uśmiechnął się pod nosem. Jeśli sumienie w ten sposób chciało w nim obudzić trochę skruchy, czy wyrzutów to nic nie zdziałało. Choć...
- Juz wiem ! - podniósł się energicznie unosząc w górę rękę z wyciągniętym palcem. - Wyjdę na zewnątrz i wpakuje się w kłopoty ! - oświadczył ambitnie. Pomińmy fakt, że na tak oczywisty pomysł nie wpadł przez ostatnie dni. W końcu to.. Lockdown.
Tak, wiec nie minęło nawet parę minut kiedy nasz wariat był już na zewnątrz. Mroczne uliczki Kaonu powitały go swoim urokiem jednak nie tu dzisiaj Lockdown postanowił szukać kłopotów. Rozgladnął się, a następnie wypatrując idealny pod swoimi kryteriami budynek wspiął się na niego. Gdy znalazł się na szczycie zadowolony uśmiechnął się do siebie patrząc na rozciągające się przed nim przepaści dzielące go od kolejnych dachów.
- Czas zacząć zabawę - zatarł ręce, a następnie ruszył biegiem w stronę przepaści i znajdującego się no w sporej odległości kolejnego dachu. Innymi mówiąc nie ma to jak samobójczy skok przez nudę. Lockdown wybił się jak najlepiej potrafił z krawędzi dachu, ale... nie wyglądało na to by dał radę doskoczyć do kolejnego budynku. Chwile leciał przed siebie, ale po przeszło paru sekundach zaczęło go coraz bardziej ciągnąć w dół, aż w końcu... zaczął spadać. Jednak nie ta sytuacja znowu nie robiła na nim większego wrażenia. To znaczy robiła, ale nie tak jak powinna. Nie był on bowiem przerażony, a przeciwnie. Zwrócił swe ciało w dół i przybierając jak najbardziej się dało opływowy kształt pozwalał sobie spadać. Prosto w dół, prosto w niczym niezabezpieczoną na tę okazje uliczkę, prosto w stronę niechybnej śmierci. Nawet przymknął optyki oddając się tej chwili, bo jak nie czerpać radości, kiedy tak się uwielbia ryzyko. Niestety końcem, końców było to, że przyjemność ta miała się zaraz skończyć bliskim spotkaniem z ziemią. W normalnym wypadku ta sytuacja mogła zakończyć się jedynie śmiercią, ale czy swobodne spadanie Lockdowna można określić mianem normalnej sytuacji ? Nieee xD Krótki opis jak się wywinął ? Parę metrów nad ziemią otworzył optyki, uśmiechnął się sam do siebie po czym stransformował. Nie było to może spektakularne uniknięcie śmierci, ale najnormalniej zmieniając się w jakiś z Cybertrońskich wersji jakiegoś latajstwa wypruł w górę.
Latając szybciej dostał się na zamierzone miejsce. Którym było na wpół zniszczone, aktualnie neutralne miasto. Cały czas jeszcze odbywały się w nim starcia frakcji o tereny. Tak, więc można było tam spotkać niektóre Deceptikony, Autoboty, a także jakiś neutralnych co odważą się wyjść na ulice. Lockdown wylądował na jednej z pobocznych uliczek z ślepym zaułkiem. Po mimo, że miasto było podniszczone, a w bardziej aktywnych wojennie zaułkach walały się rdzewiejące zwłoki poległych czy jakiś nieszczęśników konających pod zawalonymi szczątkami budynków nie dorównywało ono nastrojem okolicą z których przyleciał. W porównaniu z mrocznym ulicami Kaonu ten obszar był normalnie skąpany w świetle, choć aktualnie powoli się nadchodziła noc.
Lockdown ruszając przed siebie kątem optyki obserwował otoczenie. Znajdował się na nie swoim terenie, a w takich sytuacjach nigdy nie przestawał być czujny, choc po jego swobodnym i nonszaladzkim kroku można pomyśleć, że jedynie podziwia widoczki. Tia widoczki. Mega dużo było ich do oglądania po wyjściu na większą przestrzeń. Lockdown szedł przed siebie na razie w ciszy, która jednak za długo nie trwała.
- Po prawej podziwiać można malownicze ruiny - zaczął zabawę w przewodnika - Po lewej wita nas zachęcająco odcięty łepek. Swoją drogą robiący też za idealna.. - zrobił palcami ramkę wymierzajac w leżąca niopodał głowę, a następnie z rozpędu kopnął ją jak mocno potrafił. Następnie  patrzył za nią z zrobionym daszkiem z ręki - Piłką - dokończył. W końcu rozległ się ledwo słyszalny odgłos uderzania czegoś o ziemię.
- Nowy rekord ! - zawołał -Pomijając, że żadnego nie miałem- dodał pół głosem do siebie - To kto przybije piątkę ? - rozgladnął się. - O jeden chętny ! - dostrzegł jakąś wyciagnieta z pod gruzów łapkę. Pobiegł, wiec do niej i przybije piątkę. Jednak ta niespodziewanie chwyciła go.
- Ej ! - szarpnął. W tedy dobiegł do niego cichy jęk i dotrzeć jakiegoś mecha w opłakanym stanie leżącego pod gruzami. Jego optyki ledwo co świeciły, a reszta jego twarzy zajmowały same otwarte rany przez które wystawały iskrzące przewody. Lockdown powędrował wzrokiem od trzymanej go ręki do nieszczęśnika identyfikując, że należy ona właśnie do niego.
- Eeeee.. to ja nie będę przeszkadzać - wywinął się z ucisku. Swoim postępowaniem spowodował, że na gruzy osuneła się kolejna warstwa walącego się obok budynku. - Upsik ? - skomentował - Ale właśnie na czym to ja.. a tak ! - podszedł do gruzów i przykucnał - Ej ktosiek od piątki kojarzysz gdzie tu jest takie jeden bar ? - spytał na serio wyczekujac odpowiedzi. Nie jego nie obchodziło, że wystająca ręką juz widocznie zwisała bezładnie na ramieniu które trzymało się prosto pewnie tylko dlatego, że było jakoś nienaturalnie wygięte. Czekał..aż w końcu podniósł się niezadowolony.
- No to wracamy do poszukiwań - stwierdził - Gdy bym to ja pamiętał gdzie to było.. - podrapał się w głowę jednak nic nie uzyskawszy, wzruszył ramionami i ruszył dalej przed siebie.
Przechodził uliczkę za uliczką i jakoś na żadną żywa duszę nie trafił. Po za tym zawsze ten sam schemat widoczków. Ruiny, ruiny, parę trupów i znów ruiny, a no i jakiś plakat, który właśnie minął... Czej czej ! Zatrzymał się gwałtownie i zawrócił do ciekawego znaleziska. Przyjrzał się dokładnie z miną niczym jakiś krytyk sztuki.
- O ! Są znaczki ! - jego uwagę przyciągnęły embrionale frakcyjne znajdujące się w górych rogach. Między nimi widniał nieco mniej interesujący go napis Poszukiwany, a zaraz pod nim dopis żywy lub martwy. Wielka żadkością było w wojnie, że obie frakcje poszukują tej samej osoby. W końcu jeśli ktoś jednej zalazł za skórę łatwo wkupował się w łaski drugiej. Pojawienie się dwóch ebrionali na takim liście gończym informowało, że osoba nie ma życia już w żadnej z nich, a kiedy spojrzeć na nagrodę... na pewno szybko pożegna się ze światem. W takim razie teraz pytanie za sto punktów kogo wizerunek na nim widniał ?
- Hej mój klon ! - zawołał dopiero teraz dostrzegając własną podoblizne.
- Ale przecież ja nie mam klona.. - zauważył chytając się za brode i zamyslając się. - Przecież to ty idioto - skarcił samego siebie przewracając optyka. I faktycznie na liście gończym widniał właśnie jego wizerunek. Oczywiście wariat nie dostrzegł wielkiego no dość zauważalnego podpisu pod nim. Mianowicie swojego imienia. Podsumowując Lockdown był poszukiwany przez obie frakcje, które gwarantowały na prawdę niezła sumę za jego schwytanie. Na plakacie wystarczyło by jeszcze opisać miejsce jego kryjówki i wszystkie najważniejsze informacje podane były by jak na dłoni. Mieli jego wizerunek, mieli imię. W teorii wszystko czego potrzebuje dobrej klasy najemnik, a ich nie brakowało teraz w czasach wojny. Reakcja Lockdowna na to wszystko? Nadal stał sobie spokojnie wystawiony do odstrzału.
- Doktorek będzie załamany jak to zobaczy - zahihotał w pewnym momencie - Ej, ale ja nie chce by był ! - stwierdził zdzierajac plakat ze ściany. Zadowolony zgniutł go i wyrzucił jak najdalej mógł.
- No i juz - otrzepał ręce zadowolony. Za chwilę jednak wyszedł na jakiś z większych placów w mieście - Eeee... chyba nie załatwione - rozgladnął się. Na większych jeszcze nie zawalony budynkach mieściły się cudem działające telebimy wyświetlające coś od czasu do czasu. Jednak teraz przekazywały wspólnie jedna wiadomość, a była nią ? Informacja o pilnie poszukiwanej osobie.
- Jestem w telewizji ! - zawołał jako niezbędny komentarz. Stojąc na otwartej przestrzeni.. ile okazji do pojmania, zgaszenia. Jeden celny strzał.. i taki jak na zawołanie  padł. Lockdown usłyszał huk wystrzału, a później padł na ziemię...
Jeśli myśleliście, że kolejny raz straci przytomność czy co gorsza własnie ktoś zdołał go przechytrzyć to szybko wyprowadzam z błędu. Lockdown juz od jakiegoś czasu czuł, że jest obserwowany. Wiedział jednak, że na nic jest powstrzymywanie możliwego zamachowca. Postanowil, wiec dać się owemu wykazać. Ustawił się w idealnym miejscu by ten oddał szybki strzał z kryjówki. Wychodząc na plac słyszał jak tajemnicza postać jeszcze przez chwilę idzie za nim, a następnie zostaje skyta w cieniu by przygotować się do strzału. Na całe szczęście zamachowiec musiał spróbować zranić go od tyłu czyli jesli chciał go szybko załatwić, co jest raczej pewne potrzebował trafić go w głowę czy w plecy, które w większości zakryte miał przez swoje dwie duże bronie białe. Tak, wiec wystarczyło delikatnie się poruszyć by pocisk zamiast trafić w zbroje trafił czy to w rękojeść czy w katanę i miecz na plecach. Lockdown wykorzystał przewagę wiedzy o byciu celem. Drgnął prawie niezauważalnie w parę sekund przed wystrzałem powodując chybienie. Jednak upadł jak by dostał. Dlaczego ? To już łatwe. By pewna zwycięstwa postać ujawniła się. "A w tedy sobie pogadamy..." 
Cel na dzień spełniony. Kłopoty ? Są i same mnie znalazły...

niedziela, 30 października 2016

Jak to się dalej potoczy

Lockdown stał wpatrując się w optyki ojca. Jak by szukając czegoś. Czegoś co powstrzyma go od zabicia członka własnej rodziny. Nikt w sali nie drgnąl od czasu gdy jego ostrze zostało wymierzone w Drifta. No oprócz Prawla który nagle wyłożył swoją bron i dla zrównoważenia wymierzył ją w iskrę Lockdowna. Ten jednak nadal nie odrywał wzroku od optyk Drifta. Moonrace tym czasem spojrzała po nich wszystkich i także chwyciła za swoją katanę jednak grożąc nią...Prawl'owi.
- Moon ? - zaragowal ten na to widocznie zdziwiony
- To mój brat - powiedziała pewnie
- Ale chcę zabić twojego ojca !
- Tez swojego ojca.. - zauważyła i spojrzała na aktualnie nieobecne optyki brata. - On tego nie zrobi..
I miała rację. Lockdown wpatrywał się nadal w ojca. Nie dostrzegał powodu dla którego miał by go oszczędzić, ale nie mógł wykonać tego ruchu. Pragnął śmierci Drifta dla zabawy ? Nie dlatego, że go wkurzył bo nie wkurzył. Uderzeniem jedynie wyłączył mu hamulce, które właśnie nie doprowadzały do takiej sytuacji. Teraz chciał po prostu widzieć go leżącego bezwładnie w kałuży energonu.. tutaj na podłodze przed wszystkimi. By widzieć te nagłe emocje widzów jego śmierci. Jednak z jakiegoś powodu sekundy mijały, a Drift nadal żył, nadal stał przed nim, nadal swoimi niebieskimi optykami próbował doszukać się w szaleństwie Lockdowna jakieś sugestii do tego co ma się zaraz stać.
- Lockdown - usłyszał spokojny głos siostry, który wyrwał go z tego transu. Spojrzał w jej stronę. Dostrzegł jej jak i Prawla bronie i zdał sobie sprawę, że ma ją po swojej stronie. Ona go broni.
- Odsuń koleżko tą wykałaczkę o de mnie, bo zaraz to zakończymy.. - uśmiechnął się złowieszczo na tyle ile pozwalał mu trzymany w zębach sztylet, pykając końcem swojego broni piersi Drifta.
Prawl parsknął drwiąco śmiechem.
- Radzę tobie to zrobić. Zauważ, że w ciebie mierzy ponad 30 osób
Lockdown nawet nie rozglądnął się
- A może ja wiem czegoś, czego ty nie wiesz ? - uniósł brew
Autobot widocznie zastanowił się nad tym chwile jednak stwierdził wstępnie
- Zwodzisz !
- Czyżby ? - Lockdown wydawał się teraz chyba jak najbardziej poważny. O ile można było określić tak humorek w jaki wpadł. Owszem ten kompletny wariat nazywany idiotom potrafił być przebiegły..jeśli tylko zechce.
- Lockdown - wtrąciła się Moon
- Oj no ciiii siostrzyczko - pokazał jej palec na ustach biorąc do ręki sztylet - Chłopcy dyskutują.
Ta jednak nie chcąc odpuścić już chciała coś powiedzieć, ale spojrzała w optyki brata i zrezygnowała. Aż ciarki ją przeszły. W tym momencie były one puste..i przez to mroczne. Jak wcześniej można było zobaczyć w nich iskierki szaleństwa, które charakteryzowały pozytywnego wariata to teraz wszystko było ukryte. Zostało tylko to czego normalnie nie było widać.
- Odłóż na podłogę sztylet i katanę, a może zostaniesz przy życiu - warknął na niego Prawl
- A ty co tatuśku milczysz ? - Lockdown zignorował Prawla i przeniósł wzrok na Drifta uśmiechając się psychicznie
- Nie jesteś moim synem - powiedział twardo i sucho - Straciłem go kiedy zaginął. Do tego czasu nie wrócił
- Na taką odpowiedź właśnie czekałem - jego uśmiech się powiększył. Tym razem udało mu się poruszyć katana w przód by przebić ojca na wylot jednak coś mu przeszkodziło. Jego ostrze zostało zablokowane przez inne, które okazało się być bronią Drift'a.

- Teraz po tobie wariacie - odezwał się Prawl z triumfalnym uśmiechem.
- Nie był bym tego taki pewien - Lockdown nie dając po sobie poznać, że coś poszło właśnie nie po jego myśli.. o ile nie poszło, odskoczył od Drift'a - A i to nie będzie mi na razie potrzebne - wyrzucił obojętnie swój sztylet..niby to obojętnie, bo poleciał on w kierunku Prawl'a i zanim bot zdarzył go uniknąć, wbił się w jego optykę.
- KURWA ! - krzyknął na cały głos upuszczając katanę i łapiąc się za miejsce wbicia sztyletu z którego zaczął wypływać energon . - LOCKDOWN !! - wydarł się.
Ten na to miast parsknął mrocznym i złowieszczym śmiechem patrząc w stronę bota wymachując w ręce kataną. Tym czasem do rannego zdążyła podbiec juz Moonrace oraz parę strażników, nawet Drift się na niego obejrzał. Pozostała reszta Autobotow zbliżała się miarowo do Lockdowna.

- Zapraszam - rozłożył ręce zielony mech - Dla wszystkich znajdę te parę sekund by pozbawić iskry. - uśmiechał się cały czas mrocznie. Niektóre boty zawahały się, ale zrobiły kolejny krok jednak przed następnym powstrzymał ich Drift. Gestem ręki polecił im się zatrzymać.
- Ja się nim zajmę - oświadczył pewnie bot. Strażnicy spojrzeli po sobie jednak wycofali się.
- No no.. - odezwał się Lockdown wymachując swobodnie swoją bronią niczym laską. - Szykuje się niezła zabawa - wyszczerzył się złowieszczo.
Drift nie skomentował tego jedynie zaatakował Lockdowna kiedy ten wyglądał na w ogóle nie czujnego. Ten jednak wydawał sie tylko taki, gdyż tak na prawdę śledził katem optyki najmniejszy ruch przeciwnika. Bez problemu zablokował atak. Następnie spojrzał na twarz ojca. Widać było po nim jak bardzo jest skupiony.  Dobra pytanie czego brakowało w jego obliczu. Tego choć lekkiego poruszenia, że walczy ze swoim synem. Tak wbrew pozorom Lockdown tego w nim szukał.
- Nareszcie może jakiś godny przeciwnik - zadrwił sobie na próbę z niego. Chciał się przekonać czy Drift zareaguje jednak ten niewzruszony po prostu zaatakował kolejny raz. Lockdown tym czasem uniknął ataku równocześnie sam wprowadzając cięcie. Jego katana jednak uderzyła o zbroje przeciwnika robiąc na niej tylko rysy. Następny atak ze strony bota i kolejny blok zielonego mecha. Ich ich pojedynek był niemalże wyrównany. Niby uczeń walczył z mistrzem, ale ta granica tu się widocznie zacierała. Lockdown z uśmieszkiem na twarzy unikał i wyprowadzał ataki. Nie zniknął on również z jego ust kiedy oberwał. Drift zatopił swoje ostrze w jego boku jednak ten nie zwrócił na to większej uwagi. Przeciwnie wykorzystał sytuacje i zranił ojca w ramię. Ten syknął z bólu cofając swoje ostrze. Lockdown w tym momencie ponownie zaatakował. Uderzył bronią o jego katanę powodując, że ta wypadła mu z ręki. Na koniec przykucając szybkim ruchem podkosił mu nogi. Starszy mech upadł na podłogę, a zwycięzca stanął nad nim. Lockdown oparł katanę na jego piersi, a druga rękę położył na swoje biodro.
- Uczeń przerósł mistrza - uśmiechnął się szyderczo. Nagle jednak spojrzał na swoją rękę, która była cała w energonie. Następnie zlustrował się wzrokiem i dostrzegł ranę w swoim boku. - O co my tu mamy.. - pyknął się w nią i syknął z bólu. Choć chwile później roześmiał się głośno. Reszta Autobotow spojrzała po sobie i licząc na to, że wariat stracił czujność zrobili wspólnie krok do przodu. Krok którym przekroczyli niewidzialna granice. Lockdown zamilkł prostując się i spojrzał ze spokojem to w jedna to w druga stronę, a na jego twarz wpełzł uśmiech który mroził energon w żyłach. W szczególności z towarzyszącym mu spojrzeniem.. jak by czaił się..czaił się, choć był sam przeciw ponad trzydziestce botów mierzących do niego. No właśnie mierzących ! Czemu żaden do tego czasu nie strzelił ?!
W pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Gdzieś w rogi jedynie Prawl pojękiwał z bólu. Wszystkich wzrok skupiony był na... Lockdowna juz nie było. Zaraz jęk z prawego rogu sali, szczęk rozcinanego metalu potem głośny huk opadającego na ziemię ciała. Odruchowe wystrzały z blasterów w tamtym kierunku jedynie rozświetliły leżące w powiększającej się z każdą chwila kałuży energony.
Dezorientacja, a zaraz kolejna ta sama sekwencja słyszana z drugiego końca pomieszczenia i znów, i znów. Kolejne Autoboty padały jak muchy. Czyżby tu jedna osoba była przewagą ?
- Po nas... - wydukał jeden trzęsąc się już z przerażenia. Pozostali "głupio odważni" spojrzeli na niego ostro.
Nagle nastała ciemność. Ktoś zgasił światło, albo.. rozwalił lampy ? W mroku unosiło się paręnaście par niebieskich optyk..i jedna czerwona. Akcja, reakcja padają strzały w tamtym kierunku. Z drugiego końca słychać znów dzięki zwiastujące kolejna śmierć.
- A nie mówiłem... - szepnął cicho bot nadał drżąc. Chwilę później poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. Drgnął i stanął jak wryty.
- Ja ci przyznam racje... - usłyszał cichy mroczny szept - Wszyscy jesteście zgubieni- autor wyszeptał to bardzo powoli podkreślając każde słowo, a następnie dotyk ręki zniknął z ramienia strażnika tak szybko jak się pojawił.
Zewsząd rozbrzmiał głośny psychiczny śmiech.
- Wasz kolega zna moją tajemnice.. - para czerwonych optyk pojawiła się na środku pomieszczenia, a brudny świecący się w ciemności na niebiesko palec wymierzony był w strachliwego bota - Zna waszą przyszłość.. - zachichotał drwiąco, a zarazem mrocznie -   Ale ciiii.. - palec powędrował na usta.
Potem była tylko cisza... no z wyjątkiem niosącego przez echo psychicznego śmiechu słuchanego przez 5 trwających w ciemnościach  niebieskich optyk... Czerwone już się nie pojawiły, ale pozostawiły po sobie ślad..

poniedziałek, 17 października 2016

Jak potoczyła się rozmowa ojca z synem

Nasz kochany Lockuś właśnie prowadził bezsensowną rozmowe ze strażnikami zbrojowni, która polegała na tym, że co kolwiek ci mu odpowiedzieli on pytał o to samo

- Czemu nie mogę wejść ? - stał przed dwoma Autobotami patrząc na nich niewinnie głupim spojrzeniem dziecka, które najnormalniej czegoś nie rozumie.

- Ehh... - ci widocznie tracili już cierpliwość do niego

- Bo nie masz pozwolenia. - odpowiedział jeden - Mówimy ci to już setny raz...

- Czemu ?- przekręcił głowę

- Bo nikt ci nie pozwolił tu wejść

- Ale tam są moje zabawki - wskazał z tęsknotą na drzwi

- W takim razie poproś kogoś by ci pozwolił po nie pójść

- Czemu ?? - jeszcze bardziej przekręcił głowe

- Eh daj spokój z nim się nie dogadasz - odezwał się drugi strażnik - Jemu nic nie wytłumaczysz. - wskazał Lockdowna - Nie zrozumie, że nie zamierzamy go wpuścić i oddać mu broni - przewrócił optyką

- Było tak od razu mówić ! - ożywił się Lockdown. Strażnicy spojrzeli na niego ogłupieni. - Jeśi mnie nie wpuścicie.. wejdę sam ! - zatarł ręcę w uśmiechając się mrocznie

Eeee...- boty spojrzały po sobie. Lockdown wykorzystał tą chwile i szybko wyciągnął katane, a następnie szybkim ruchem pozbawił głów obydwu strażników. Ich ciała opadły bezwładnie na podłogę, a z przerwanych przewodów z szyi powoli zaczął wypływać energon. Zielony mech uśmiechnął się szeroko po czym schował ostrze i podszedł do głów. Nie brzydząc się po prostu wziął je w ręce i spojrzał po szarej wygaszonej już optyce.

- No i widzicie ? Gdy byście powiedzieli mi wcześniej to nie marnował bym czasu na paplaninę, a przeszedł do przyjemności – powiedział niby to poważnie – Wszyscy są szczęśliwi ! - zawołał radośnie – Prawda ? - spojrzał ostro po oby łbach wyczekując odpowiedzi, ale po chwili po prostu sam pokiwał nimi na tak. - Wspaniale ! - uśmiechnął się szeroko wyrzucając gdzieś je za siebie. Nawet się nie obejrzał i nie dostrzegł, że jedna z nich wpadła tuż pod nogi Hotshota idącego właśnie korytarzem. Mech widząc odciętą głowe krzyknął i natychmiast odskoczył jednak tam spotkał drugą.. no i skończyło się na utracie nerwów i omdleniu. Lockdown dosłyszał dopiero upadek bota i spojrzał za siebie i zachichotał psychicznie. Następnie już bez przeszkód wkroczył do zbrojowni.

Tam zapatrzył się zauroczony na wystawę broni białej na jednej ścianie, broń palna była dla niego nieważna przy takich zasobach jego ulubionej jednak ten stan trwał u niego parę chwil jak każdy najczęściej. Szybko na jego twarzy pojawił się mroczny uśmieszek, a on zatarł ręce. Zabrał się prędko za odnajdywanie swoich zabawek jednak przy każdej zwróconej zabieram parę podobających się mu w ramach powiedzmy rekompensaty.Chował je Primus wie gdzie, bo nie było nawet widać po nim, że coś ma schowane Po mimo audio receptorów puścił fakt, że od jakiegoś czasu z korytarza dało się słyszeć alarm.

-Lockdown!! - ten głos dopuścił do świadomości, gdyż był pewny, że woła go siostra. Mając aktualnie w ręce jeden ze swoich sztyletów odwrócił się jednak tam nie ujrzał siostry. Przed nim stał Prawl, a za nim chyba wszystkie boty stacjonujące w tej bazie które mierzyły do niego z blasterów.

- O ! Hejka – chciał pomachać do nich ręką jednak nie mógł jej oderwać od drugiej. Spojrzał na swoje ręce i zorientował się, że nadgarstki ma skrępowane przez niebieską obręcz – Kolejna branzoletka ? - podniósł wzrok na Prowla, który uśmiechał się widocznie zadowolony.

- I znów powrót do więzienia PRZYJACIELU – podkreślił słowo wyraźnie z nutą drwiny.

Lockdown spojrzał na niego przekręcając nieco główę.

- Nie przypominam sobie byśmy byli przyjaciółmi – powiedział wzruszając ramionami.

Prowl wyraźnie zirytował się i wyrwał mu z ręki trzymany sztylet.

- To już nie będzie ci potrzebne – następnie odszedł w kierunku wyjścia – Drift chce go widzieć – powiedział po czym zniknął w tłumie.

- To gdzie idziemy na ten spacerek ? - uśmiechnął się głupio

Minęło trochę czasu zanim boty zabijając się spojrzeniami zdecydowały który zbliży się do Lockdowna jednak, gdy zakończyły ten spór zaczął się wcześniej wspomniany "spacerek". Dokładniej dość spora grupa uzbrojonych botów przeprowadzała przez korytarze bazy zielonego mecha, który chyba jednemu nie przeszkadzała aktualna sytuacja. Jeden Lockdown, a pilnowało go z każdej strony parę mierzących w niego botów. Tyle zabezpieczeń, a więzień nawet miał na rękach kajdanki. Chyba to właśnie dlatego mech uśmiechał się szeroko w pełni zadowolony.

W końcu konwój dotarł pod drzwi jakiegoś pomieszczenia. Jakiś z idących na przodzie botów zgłosił coś do kumunikatora. Lockdown na to miast zaczął interesować się własną sytuacja. Spojrzał po twarzach otaczających go strażników i uśmiechnął się psychicznie pod nosem. Ze wszystkich twarzy mógł czytać jak z otwartych ksiąg. Każdy się jego bal... no może nie każdy okazywał to jak na przykład obserwujące jego ruchy czujne spojrzenia pilnujacych tyły, ale to dało się zobaczyć..nie mówiąc już o prawdopodobnie świeżakach którym już ręce drgały od ciągłego mierzenia w więźnia.

- Nudnoooo ! - jeknal w pewnym momencie zniecierpliwiony. Wszystkie spojrzenia w jednej chwili zwróciły się ku niemu - No co ? - przekrecil glowe - Nudno mi tak sterczeć w miejscu! - zaczął tupac noga zniecierpliwiony. Połowa botów straciła nim zainteresowanie, ale Lockuś dla znalezienia zajęcia zaczął straszyć mechów strachajła uśmiechając się do nich mroczne i świdrując spojrzeniem nieprzejety tym, że może oberwac z wymierzonego w niego blastera.- A tak w ogóle po co my tu sterczymy ? - odezwał się znów patrzac w sufit jak by zaciekawiony. Nikt jednak mu nie odpowiedział - No weeeeźcie ! - jeknął zwieszając przed siebie w dół ręce z nadgarstkami na które nadal krępowała niebieska obręcz. - Ktoooooś coooooś? - spojrzał po wszystkich botach jednak ci zgodnie milczeli. Lockdown przewrócił optyka, a następnie machnął rękoma w góre i w doł. Kiedy dłońmi uderzył o swoje nogi wpadł normalnie na zajefajny pomysł pochłaniający w całości jego uwage. Na chwile, więc nastała cisza w której boty mogły odpocząć jednak nie trwała ona długo, gdyż zaraz rozległ się huk padania czegoś, a tu jak się okazuje kogoś na ziemie. Wszystkie autoboty jak na znak obejrzały się, a im optyce ukazał się Lockdown z wykręconymi do tyłu rękoma, które najwidoczniej przeskoczył niczym przez skakankę.

- Co ty właściwie wyrabiasz ?! - prychnął jeden z nich.

- Nudze się – uśmiechnął się szeroko i głupio

Bot już chciał na niego coś warknąć kiedy drzwi pomieszczenia przed którym stali otworzyły się. Mech stojący nad Lockdownem wyprostował się i skinął na jakąś dwójkę, która podeszła do więźnia i chwytając go od tył za ręcę pomogła wstać. Następnie cały "pochód" ruszył do wnetrza pomieszczenia.

Dało się łatwo domyślić, że ten pokój robił za centrum dowodzenia tej jednostki. W centralnym punkcie stał stół na którym wyświetlane były jakieś hologramy, a na około przy ścianach znajdowało się sporo konsol. Pytanie czy wszystkie były czynne, bo jak nie trudno było zauważyć całe pomieszczenie było podniszczone, a na podłodze gdzie nie gdzie widać było zaschnięty energon co świadczyło pewnie, że została tu stoczona jakaś walka. Wskazywały na to także ściany na których widniały ślady strzałów. Podsumowując kwatera wojskowa która wiele przeżyła. Lockdown oczywiście choć znając ten pokój rozglądał się po nim ciekaw niczym małe dziecko. Nie zauważył nawet obecności swojej siostry, która stała aktualnie przy jednej z konsol patrząc na niego zmieszana. Tym bardziej nie obchodził go Prawl oparty o stół rozmawiający z jakimś widocznie od siebie starszym autobotem. Był nim o troche wyższy od Lockdowna mech.

- Przyprowadziliśmy więźnia – poinformował jeden ze strażników podchodząc do Prawla. Ten oglądnął się na Lockdowna

- Dlaczego ma ręce wykręcone do tyłu ? Wydostał się ? - spytał pół głosem

- Sam sobie je wykręcił – wzruszył ramionami bot.

- Eh.. - złapał się za głowe – Dobra podprowadźcie go tu bliżej – polecił, a następnie odszedł z powrotem do stołu. 

W końcu nadeszła ta chwila. Dwoje strażników chwyciło Lockdowna od tyłu za ręce i przyprowadziła bliżej środka pokoju. Reszta na to miast rozeszła się, choć wciąż śledziła wzrokiem więźnia. Na to miast stojący przy stole przy Prawl'ie Autobot w końcu odwrócił się. Nie wyglądał jakoś bardzo specyficznie. Zielono - biała w niektórych fragmentach niebieska zbroja. Dość szczupła postura wojownika walczącego mieczami które aktualnie miał schowane na plecach i niebieska optyka która teraz patrzył po Lockdownie. Ten jednak nie mógł odwzajwmnic tego spojrzenia gdyż aktualnie miał spuszczoną głowę.

- Lockdown? - odezwał się po chwili. Ten jednak nie podnosił głowy, a jedynie uśmiechał sie pod nosem złowieszczo. W tym czasie do Prawl'a podeszła Moon.

- Uprzedziłeś go o paru faktach ? - spytała pół głosem przyjaciela

- Jakich faktach ? - zerknął na nią - Myślałem, że ty z nim rozmawiałas

- Czyli ze on prawie nic nie.. - zaczeła, ale nie skończyła kiedy Lockdown podniósł wzrok na ojca i spojrzał po nim czerwona optyka.

- Hejoo - uśmiechał się szeroko, choć spojrzał najpierw po trzymających go botach - A oni to nadal tak bardzo konieczni ?
 
- Tak - wtrącił Prawl. Na to miast Drift zbliżył się do więźnia
 
- Kim jesteś ? - spytał patrząc po nim zimnym spojrzeniem

 - Raczej normalnie to ja zadaje to pytanie...ale z racji ze jesteś moim tatuśkiem to ci pozwolę - uśmiechnął się jakoś dziwnie niby to miło..choć z przeblyskiem szaleństwa w optykach. - A ty juz dobrze znasz moje imię
Dowódca odsunął się nieco od niego

- Jesteś pewny Prawl, że to Lockdown ? - spytał pół głosem stojącego obok mech'a.

- Niestety tak... - przyznał niby to ze smutkiem

- Moonrace ? - spojrzal na córkę

- Tak. On po prostu zachowuje sie inaczej, ale to on. Nie bierz tato wszystkiego co mówi na poważnie.. - poprosiła femme zerkając na przysługującego się tej rozmowie Lockdowna.

- Jak nie brać na poważnie tego, że zabił dwoje naszych ! - wtrącił się Prawl. Moonrace zabiła go wzrokiem.

- Dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował wcześniej ? - Drift spojrzał po nich obojgu ostro po czym wystąpił znów do Lockdowna - Jakim prawem zabiłeś swoich ?

- Prawem dla przyjemności..o ile takie jest, ale mnie to chyba mało obchodzi - wzruszył ramionami - Po za tym jakich swoich ? Ja tu nie mam swoich - uśmiechnął się złowieszczo

- Przecież.. - ojciec spojrzał na ramię syna jednak nie dostrzegł tam embrionalu - Zdradziłeś - stwierdził suchym i twardym tonem jak by właśnie wydawał osąd

- Ja nie wiem co to za zdrada w tym ze nie podobało mi się coś na rece- powiedział czysto obojętnie

- Lockdown.. - zaczął ostro

- Taaaaaak ? - ten przekręcil główkę niewzruszony i w tedy oberwał z liścia. Nastała cisza, a strażnicy trzymający Lockdowna póścili go. Ten upadł na kolana i zaczął się psychicznie śmiać. Najpierw cicho, a z każdą chwilą coraz głośniej. Wszystkie boty znajdujące się w tym pomieszczeniu patrzyły na niego znieszane. Sam Drift cofnął się o krok kiedy Lockdown spojrzał na niego swoimi w tym momencie pełnymi szaleństwa optkami.

- Cicho świrze ! - Prawl najszypredzej się zbulwersowal i rzucił w niego pierwszą rzeczą jaką miał przy sobie. Mianowicie sztyletem wcześniej odebranym Lockdownowi. To był błąd.. Zielony mech od razu umilkl i spojrzał w stronę lecącego sztyletu jak by ten wysyłał mu jakieś sygnały, że właśnie się zbliża. Na jego twarzy pojawił się mroczny uśmiech. Podniósł się szybko i skończył. Wszystko trwało przeszło parę sekund, a po nich Lockdown wyladowal zwinnie na ziemi rozmasowujac UWOLNIONE nadgarstki trzymając w zębach swój sztylet. Wszyscy zebrani patrzyli na to z nidowierzeniem.
- No to ?! Wiecie jak niewygodnie jest w tych kadankach ? - powiedział niewyraźnie bo w końcu z ostrzem w zębach, który po chwili wypadł u z ust jednak ten zręcznie złapał go stopą. W jednej chwili otrzasniete Autoboty wymierzyly w niego z blasterow. Lockdown spojrzal po wszystkich praktycznie nie wzruszony - Skoro tak się mają sprawy.. - podrzucil sztylet noga, a wszyscy zebrani śledził to czujnie wzrokiem. Na to właśnie liczył. Zamiast złapać ostrze sięgnął szybko po katane i w parę sekund znalazł się o parę kroków bliżej ojca przykładając mu koniec katany do środka klatki piersiowej. Uśmiechnął się psychicznie znów z sztyletem w zębach.

sobota, 10 września 2016

Reakcja na wyznania



Lockdown opowiedział całą historie eksperymentu siostrze, a ona ? Słuchała uważnie patrżac na niego. Czasem zrobiła niewyraźną minę która mówiła sama za siebie, że najnormalniej chciała stwierdzić " Jaką on mi tu bajkę wciska ?!", ale nie przerywała mu. 
Zostawiała pytania na koniec. W końcu brat zakończył


- Więc to po krótce robiłem przez ten czas ? - rozłożył ręcę uśmiechając się niewinnie


- To na prawdę sama prawda ? - Moon spojrzała po nim podejrzliwie


- Raz mówie 100% i nikt nie docenia - załamał ręce i legł na lóżko


- Um...- zamilkła na chwile - Mogę ci w takim razie zadać pytania ? - spytała nagle


- Jeśli muuusisz - jęknął i momentalnie podniósł się - Taaaaak ?


- Jak się tam znalazłeś ?


- Eeee... Pustka ? - puknął się w łeb uśmiechając głupio


- Pustka ?


- Nie pamiętam - rozłożył ręce - Puuusto? Czarna dziura ?


- Ale dlaczego ? - dopytywała


- A bo ja wiem - machnął ręką - To przeszłość więc nie widze powodu by sie martwić, że czegoś nie pamiętam


- Ehh.. - westchnęła - A powiesz mi też z kąt znasz Megatrona ?


- Dooobra, ale to krótkie - stwierdził - Tak, więc zobaczyłem fajny statek to chciałem się przelecieć no i sobie weszłem do wieży, a tam mi zgasili światło. Potem jakiś koleszka ze mną gadał, a jeszcze potem dali mi zabawne branzoletki i przyszedł Meg, który się powydzierał, a na koniec walnął mi w łeb - uśmiechnął się szeroko zakańczając.


- Ahaaa.. - powiedziała z niemrawą miną - Powiedzmy, że zrozumiałam, a chyba nie przeszedłeś do Deceptikonów ?


- Eeee.. - zastanowił się, choć to trwało tylko pare sekund - Niee, chyba o ile nic mnie nie omineło..


- Ufff - odetchnela z ulgą - Może dogadacie się z tatą


- Tatą ? - uniusł brew


- Drift nasz ojciec, dowódca tego oddziału ? - spojrzała po nim - Byłeś z nim dość blisko


- Blisko ? - wstał z łóżka po czym zaśmiał się - Temu ktośkowi tylko zależało bym był taki jak on, a za nic mnie nie doceniał ! Tylko karcił, więc jeśli to nazywasz byciem blisko to byliś zajebiście blisko - założył na siebie ręce.


Moon westchnęła ciężko siadając na brzegu łózka


- Lockdown zrób coś dla mnie i nie mów tego przy ojcu i nie zachowuj się tak... dziwnie. Zrób to tylko po to by stwierdził, że to faktycznie ty i pozwolił zostać, a potem się najwyżej rozmówicie..


- Czej czej - przerwał jej - Ja tu nie zostaje


- Co ?! - spytała zaskoczona Moon - Ale ja myślałam... Musisz zostać ! to twój dom przeież, tu jest twoja rodzina..


- I przeszłość - zauważył - Zaczynam wszystko od początku... Po za tym wole sam


- Ale Lockdown.. - podeszła do niego bliżej - Co dopiero odzyskałam brata to mam go znów stracić ?


- Mnie nie stracisz ! - stwierdził optymistycznie - Ale myśle, że z moim talentem do wpadania w kłopoty nikt powiązany ze mną nie będzie bezpieczny, a zdradze ci coś... zależy mi na dobru swojej siostry - szepnął do jej audioreceptora


- Wiesz co braciszku... - spojrzała po nim - Jesteś inny, tego się nie da nie zauważyć, ale fajny z jednej strony i nieco zabawny - zahihotała kiedy zauważyłam, że ten stracił zainteresowanie tym co mówi i już oglądał ciekawsko jej pokój. Femme pokręciła niedowierzająco głową i podeszła do niego. Lockdown akurat przypatrywał się pewnemu zdjęciu oprawionemu w ładną ramkę.Przedstawiało ono dwójkę dzieci bawiących się w obecnej sali treningowej. Widocznie starszy mech za wszelką cenę próbował podnieść długą katane, a młodsza femme siedząc niedaleko przypatrywała mu się z ciekawością.

- Oooo.. zważyłeś nasze zdjęcie z dzieciństwa - uśmiechnęła się Moon

- Nie pamiętam tego - przekręcił głowę nieco

- Głupolu byłeś mały - parsknęła śmiechem - Masz prawo nie pamiętać. Wiesz to zdjęcie położyłam tutaj by przypominało mi ciebie.. - zerknęła na brata

- O właśnie coś mi się przypomniało ! - oświadczył. Siostra spojrzała na niego wyczekująco. - Gdzie moje zabawki ? - zatarł rączki

- Gdzieś je skonfiskowali, miałeś ich na prawdę sporo.. - stwierdziła przewracając optyką - Ale czemu nazywasz bronie zabawkami ?

- Bo sprawiają radość ? - rozłożył ręce

Moonrace odeszła od niego siadając z powrotem na krawędzi łózka

- Radość ?

- Radość ! - zawołał z uśmiechem

- Co ci sprawia w nich radość ?

- Eeee.. Wszystko ? - powiedział jak była to rzecz oczywista, ale widząc mine siostry zaczął wymieniać - Kaleczenie nimi kogoś, zabawa, straszenie, zabijanie

-...Zabijanie ? - powtórzyła

- Dokładnie ! - klasnął w ręcę pojawiając się tuż przed nią - Uwielbiam to ! Kiedy życie kogoś zależy o de mnie, kiedy patrze w optykę ofierze kiedy ta powoli gaśnie, kiedy znika z jej blask życia - uśmiechnął się pschopatycznie.

Moon aż się wzdrygnęła, a on w tedy zaśmiał się.

-...Psychiczny jesteś - stwierdziła patrząc za nim

- A owszem, ale co poradzić gdy się ma takie upodobania ? - uśmiechnął się niewinnie

- Proszę cię nie wspominaj tylko o tych upodobaniach przy ojcu - oparła głowę na rękach wzdychając

- Ale przecież ja tu nie chce zostać - zauważył

- Wiem, ale jeszcze coś sobie ubzdura i zamknie cię.. albo gorzej

- Gorzej ?? - zainteresował się - Bardziej wprost ?

- Każe cię zabić ? - spojrzała na niego

- Ej ej my ze śmiercią to mamy prosty układ, ona nie wchodzi mi w paradę, a ja odwdzięczam się. No i tak właśnie omijamy się z daleko i coś nie prędko nam do spotkania - stwierdził obojętnie

- Lockdown to poważna sprawa - skarciła go wzrokiem

- A ja nie jestem poważny ? - oburzył się na pokaz jednak po chwili wybuchł śmiechem - Nie no ja nie bywam poważny

- Ehh..To co zrobisz jeśli cię zamkną ? Ja cię nie uratuje..

- Najpierw będą musieli mnie złapać - zauważył

- No dobra, ale co zrobisz dalej ? Jak uciekniesz? - pytała dalej

- Nie myśle dalej w przyszłość niż pojęcie teraz - wzruszył ramionami - Nadal mi nie powiedziałaś gdzie są moje zabawki - prychnął niczym małe dziecko zakładając na siebie ręce

- Pochowane gdzieś w zbrojoni...

- Spoko ! Zaraz wracam ! - przerywając jej zawołał i zniknął

-...ale ta jest bardzo strzeżona - zakończyła, ale tego już nie było. Moon wzdychając legła na łóżko - I co ja z tobą poczne bracie..

- Moonrace?! - w tym momencie w wejsciu do jej pokoju stanął Prawl

- Coś się stało ? - zerknęła na niego

- Uciekł mi Lockdown. Był u ciebie ? - rozglądnął się widocznie podenerwowany

- Był...ale wybył - podniosła się - Wyglądasz na podenerwowanego - zauwazyła

Ten spojrzał na nią

- Twój ojciec właśnie wrócił. Trzeba znaleźć tego wariata zanim Drift zauważy, że nie panujemy nad stuacją - chciał już wyjść z pokoju, ale Moon go zatrzymała

- Pomogę ci, bo chyba wiem gdzie jest...

niedziela, 4 września 2016

Historia eksperymentu



Czarno - zielony nieprzytomny mech został brutalnie wrzucony przez pare Vechiconów do jakiegoś pomieszczenia, a następnie wyszło zostawiając go samego.

Lockdown, bo tak miał na imię owy Autobot co można było wywnioskować z emblematu widniejącego na jego ramieniu leżał nieprzytomny obudził się po jakieś godzinie.

- Moja głowa - jęknął cicho podnosząc się z podłogi do pozycji siedzącej.
 Spróbował się rozglądnąc jednak jedyne co dostrzegał to rozmazany obraz i uderzającą biel. Pomrugał by wyostrzyć obraz, ale to poskutkowało tym, że musiał przymrużyć optykę. Od ścian pomieszczenia w którym się znajdował biła czysta biel.

- Gdzie ja jestem? - trzymajac się za głowę wstał powoli na nogi rozglądajać się teraz dokładniej. Jednak za dużo to, to nie dało. Cały pokój dosłownie był skąpany w bieli. Żadnego punktu orientacyjnego, nie można było nawet określić przez to jaki jest duży. Sam Lockdown przez to był kompletnie zdezorientowany.

- Halo !? Ktoś mi powie gdzie jestem ?! - zawołał, a jego głos odbił się echem. Bot nastawiał jeszcze chwile audio recptory w wyczekiwaniu na odpowiedź, jednak ta nie nadeszła. Mech westchnął i postanowił sprawdzić czy na pewno nie ma z tąd żadnego wyjścia.

Kolejne godziny właśnie na tym mu przeleciały jednak nic z tego.

- Jeśli z tąd nie wyjdę to chyba możecie powiedzieć mi co kolwiek ! -zawołał osuwając się na podłogę pod ścianą. Jednak i tym razem odpowiedzi brak. - Super... - prychnął pod nosem, a następnie westchnął. I co teraz ? - myślał. Nie mogę tu zostać. Musze się jakoś wydostać, bo jeśli to Deceptikony ? Ojciec mnie zabije za wpakowanie się w takie tarapaty - oparł głowe na rękach. A co z Moon ? Ona też będzie się martwić. - znów westchnął.

- To ktoś w końcu raczy się odezwać !? - ponownie zawołał, ale znów nic.
Siedział tak przez kolejne godziny. Wołając coś co jakiś czas. Niestety nie doczekał się żadnej odpowiedzi, więc znużony po jakimś czasie zanudzony zasnął.

Obudził się po prostu kiedy się wyspał. W końcu cisza nie mogła go obudzić. Nie wiedział ile spa, nie mógł nawet określić czy to noc, czy dzień. Teoretycznie w zakres możliwości wchodziło mu jedynie chodzenie bez celu po pomieszczeniu i gadanie na głos do siebie, no lub myślenia. Jednak otwierając właśnie optyki skapnął się, że coś się zmieniło w pomieszczeniu. Śmiało można powiedzieć, że zaszło bardzo widoczne przemeblowanie. Mianowicie biały kolor ściany i sufitu znikł, a w zastępstwie pojawiły się lustra... Mnóstwo luster ! Średniej wielkości szklane przedmioty, a dokładnie jedynie prostokątne tafle były ustawione rzędami od góry do dołu wszystkich ścian, jak i sufitu. Lockdown rozglądając się napotkał gdyba pare dziesiąt swoich odbić o ile nie więcej. Bo staliście kiedykolwiek przed lustrem, kiedy lustro również było za wami ? Jeśli tak, wiecie ile razy wasze odbić się może w nim znaleźć.

- Lustra ? - podszedł do jednego z niewyraźną miną - Co takiego mogą mi zrobić lustra ?

- Jeszcze się dowiesz - usłyszał nagle nieznany głos mecha dobiegający zewsząd jak i z nikąd.

- Kim jesteś ?! Powiesz mi w końcu gdzie ja jestem ?! - krzyknął już zniecierpliwiony rozglądając się za źródłem głosu.


- Rozpoczynam eksperyment numer 13 - ponownie ten sam głos, a później cisza. Lockdown poczuł się dziwnie.

- Co za eksperyment ?!- zawołał...ale nie usłyszał własnego głosu. Jego usta owszem poruszały się, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Na twarzy Lockdowna wymalowało się w tym momencie zdezorientowanie. O co tu kurwa chodzi ?! - wyklną w myślach. Następnie ruszył się z miejsca podchodząc do luster. Kolejna dziwna rzecz - nie słyszał własnych kroków. Czyli kolejny defekt tego miejsca. Pomieszczenie zostało kompletnie wyciszone. Tak, że Lockdown mógł nawet usłyszeć cichy odgłos przepływu enrgonu w jego przewodach, a po paru minutach przebywania w tej ciszy zaczął mieć dziwne przysłyszenia. Miał nieodparte wrażenie, że ktoś go obserwuje. Obracał się na wszystkie strony jednak jedyne co napotykal to spojrzenie swoich odbić.

W końcu po paru godzinach był wycienczony psychicznie. Ponownie osunął się na podłogę przy ścianie. Oparł się o tafle lustra. Przynajmniej dzięki temu jednej ze scian nie bedzie musiał ogladac. Podkurczyl nogi pod brodę i oparł o nie głowę przymykając optykę. Był kompletnie zmęczony wiec znów przysnął.

Rano znów wstał o nie wiadomo jakiej porze dnia czy godzinie. Głos nie raczył się odezwać. Lockdown znów na dzień dobry ujrzał lustra i swoje odbicia.
Tak mijały mu dnie, tygodnie a też miesiące. On co prawda liczył ile razy się obudził, wiec nie znał dokładnej liczby. Jednak minęły już 3 miesiące odkąd został zamknięty i kompletnie odcięty od świata, dźwięku i skazany na lustra. Lockdown zdarzył znaleźć sobie zajęcie, choć chyba po prostu próbował, bo nie wychodziło mu to dobrze. Postanowił ćwiczyć dla zabicia czasu jednak cały czas rozpraszały go lustra, a dokładnie jego odbicia. Wszędzie widział siebie. A gdy tylko spojrzał na szklaną tafle, odbicie odwzajemniało jego spojrzenie. I to nieodparte wrażenie bycia obserwowanym dodawało psychicznego przekonania, że to one są "obserwatorami". Zaczynały najzwyczajniej wkurzał Lockdowna. Irytować. Wyprowadzać z równowagi przez co czasem chodził po pokoju wydzierając się jak najgłośniej potrafił jednak i tak słychać na prawdę nic nie bylo. Oczywiście próbował juz stłuc lustro niestety one tylko cofało się, a na jego miejsce pojawiało się nowe. Na Lockdowna to wszystko miało wielki wpływ.. a dokładniej na jego psychikę którą wymęczoną miał na koniec dnia kompletnie. Dobijał się poczuciem winy ze wpakował się w takie coś. Choć... pamięć go też powoli zawodziła. Nie mógł spamietac niektórych dawnych wspomnień. Poza dobijaniem nawet przyszedł pomysł by skończyć to durne męczeństwo i najnormalniej pokaleczyc się odłamkiem rozbitego lustra jednak nie chciał się poddać. Była w nim jeszcze jakaś nadzieja, że wyjdzie z tąd cały.

Kolejne miesiące mijały, bez perspektyw dla Lockdowna na wydostanie się. Autobot świrował już dosłownie. Całymi dniami mamrotał do siebie chodząc ze spuszczoną głową, albo starając się trzymać nerwy na wodzy, jednak mało to dawało.


- Lockdown ! - usłyszał głos siostry, kiedy siedział z spuszczoną głową. Natychmiast podniósł wzrok, ale nigdzie jej nie zobaczył. Napotkał jedynie wzrok swojego odbicia w lustrze znajdującym się na przeciw niego. Co się gapisz ?! - prychnął w myslach

- Wiesz, że się z tąd nigdy nie wydostaniesz ? - usłyszał tym razem własny głos, choć było to niemożliwe bo pomieszczenie pozostawało przez cały czas wyciszone. Na dodatek wydawało mu się, że mówi to jego odbicie. Jednak zignorował to.

- Mówię do ciebie Lockdown - usłyszał znów

- Czego ? - prychnął w końcu na głos.. i o dziwo usłyszał swój głos, a może tylko mu się wydawało ?

- Ignorujesz mnie

- A dlaczego mam tego nie robić ? Nie istniejesz - prychnął - Tylko ja już świruje od siedzenia tu sam.. - westchnął

- A wiesz, że mogę ci pomóc ?

Lockdown podniósł wzrok na swoje odbicie. Na prawdę ? Gadać z własnym odbiciem ? Tak już z nim źle

- Moje własne odbicie ma mi pomóc ? - się drwiąco

- Nie sądzisz, że lepiej było spytać jak mogę pomóc, a nie zastanawiać się kto do ciebie mówi ?

- Nie jestem głupi... - prychnął

- Głupi ? No właśnie zastanówmy się jaki jesteś - nie odpuszczało odbicie - Honorowy, prawy, poważny, a no i posłuszny bezgranicznie ojcu.

- Komplementujesz mnie ? - uniósł brew

- Jeśli to są komplementy.. wytykam ci twoje słabości!

- Oczywiście gadaj zdrów i tak nie istniejesz - machnął ręką

- Za dużo myślisz. Masz umiejętności dzięki tyloma lat treningów... Wykorzystaj je w końcu - głos przerodził się w szept

- A wal się.. w niczym mi one nie pomogą

- Pomogą. Tylko przestań trzymać się swoich słabości !

Lockdown nie wytrzymując wstał w try miga i znajdując się w pare sekund przed lustrem na przeciw uderzył w nie z całej siły. Tafla roztrzaskała się na tysiące kawałków, a niektóre odłamki upadły na podłogę.

- Widzisz jaki potrafisz być szybki ! - usłyszał znów swój głos.

- Mam cię już serdecznie dość! I tego wszystkiego ! - krzyknął patrząc na swoje dłonie ktore na szczęście nie były zranione. Odetchnął z ulgą.

Na szczęście dziwny głos więcej sie tego dnia nie odezwał jednak Lockdowna zaczęły nachodzić najróżniejsze myśli. Siedział już ponad pół roku tutaj... w przypływie przygnębienia zabrał do reki odłamek lustra. Spojrzał w swoje odbicie.

- Jesteś słaby ! - usłyszał znów i zacisnął dłoń na szkle. Z jego dłoni powoli zaczął wypływać energon

- Mam dość.. - przeciął się ostrą powierzchnia odłamka po ręce po czym rzucił nim wściekle w jedno z luster tak, że ono popękało. Sam położył się opierając o ścianę i powoli patrzył jak z jego ran wycieka energon. Nie dawał już tutaj rady. Tyle czasu odcięty od wszystkiego, tyle czasu sam skazany na różne przywidzenia, przesłyszenia. Był wykończony psychicznie i fizycznie. I na reszcie chciał to zakończyć...




Jednak rano o dziwo znów się obudził, a kiedy otworzył optyki okazało się, że nawet nie ma śladu po jakiś ranach.

- O co tu chodzi ?! - odreagował i co ciekawsze zorientował się, że znów słyszy jakieś dźwięki. Lockdown poczuł napływ złości i wstając zaczął rozbijać po kolei wszystkie lustra - Mam dość ! - krzyknął rozbijając ostatnie i opadając przed nim na kolana wycieńczony. Po jakieś chwili podniósł wzrok na lustro które oczywiście było już bez szwanku. I kogo ujrzał ? Znów swoje odbiecie którego miał już serdecznie dość.

- To może teraz posłuchasz ? - odbicie uśmiechnęło się złośliwie.

- Co się szczerzysz ? - warknął

- Ja ? Ja jestem jedynie odbiciem...

Lockdown dopiero teraz zdał sobie sprawę że sam się tak uśmiecha mimowolnie

- Mam cię dość ! - walnął w lusro, ale miał już za mało sił by je rozwalić

- Zmęczony już jesteś

- Mówisz ? - warknął - Kim ty jesteś tak w ogóle ?

- Już ci mówiłem.Twoim odbiciem - odaprł klon i prawda robił dokładnie to co Lockdown

- To dlaczego działasz mi na nerwy ? I jesteś inny niż ja ?

- Jestem prawdziwym tobą. Nie słyszałeś czasem, że w lustrze można ujrzeć kimś się na prawdę jest ? Taka przenośnia z ziarnkiem prawdy.. - znów uśmiechnął się złośliwie. Lockdown tym razem zorientował się szybciej i skorygował ten uśmiech

- Przestań ! - warknął

- Przecież ja nic nie robie - odparło odbicie - Nie wpływam na ciebie. Próbuje ci tylko pomóc.

- To pomóż znikając ! - prychnął

- Znikne jak zaczniesz być sobą

- Wole się z tąd wydostać - skrzyżował ręce na piersi

- Ja wiem to co ty, więc sam dobrze wiesz jak możesz się z tąd wyrwać - uśmiechnął się chytrze. Tym razem Lockdown nie zwrócił na to uwagi, a jedynie się zamyślił

- Skoro jeszcze żyje.. - zaczął

- To ktoś tu kiedy śpisz musi przychodzić - dokończyło odbicie

- W takim razie tak mogę się uwolnić.. - stwierdził

Pozostałe godziny do póki nie poczuł się znużony minęły Lockdownowi na rozmyśleniach. Tym razem kladąc się spać nie pozwolił sobie odpłynąć. Pozostał czujny. Wsłuchał się w cisze i czekał.. czekał. W końcu po jakimś czasie usłyszał ciche kroki zbliżające się do niego. Ciche i zarazem niepewne kroki, kogoś kto raczej nie chciał tu być. Lockdown czekał nadal. Dopiero gdy ten ktoś stanął przy nim otworzył optyki. Stał nad nim jakiś mech, po emlemacie na piersi widać było że con. Na widok przytomnego Autobota spróbował uderzyć go w głowe. Jednak Lockdown był szybszy i uciekł mu.

- Zabij go - usłyszał swój głos. Deceptikon nie zareagował jakoś, więc teraz przynajmniej było wiadomo, że słyszy to jedynie Lockdown. Ten jednak pokiwał przecząco głową. Mech tym czasem odłożył na ziemie dozownik z energonem, chyba przeznaczonym dla Lockdowna i rzucił się na niego. On uciekł, ale kompletnie nie wiedział co ma zrobić. Nie miał żadnej broni, a ten con możliwe, że przeciwnie. Instynktownie w którymś momencie sięgnął po spory odłamek lustra i gdy mech zaatakował. Wbił mu go prosto w komore iskry. Deceptikon padł na podłogę, a Lockdown przybijając go do niej również. Nie zdawał sonie dokładnie sprawy z tego co robi i mimowolnie patrzył umierającemu w przygasające czerwone optyki. Przez te pare sekund w ogóle nie myślał o niczym, a na jego twarzy zagościł mroczny uśmiech. Kiedy optyki Cona na dobre zgasły otrząsnął się i jak poparzony odskoczył, następnie spojrzał na swoje ręce

- Co ja zrobiłem... - przeraził się.

- Brawo małymi kroczkami stajesz się sobą - usłyszał swój głos, a następnie osunął się na podłogę pod ścianą patrząc na swoje brudne od energonu ręce.

Tak zacząły się dni ciężkie dla Lockdowna. Codziennie budził się w pomieszczeniu patrząc na trupa, którego zabicie.. sprawiło mu przyjemność ? Ta myśl go przerażała jak teraz wiele rzeczy. Jednak przez to wszystko w nocy nie mógł całkowicie zasnąć. Czekał.. na kolejną ofiare, a gdy się jej doczekał. Nie chciał.. ale instynktownie chciał by ten ktoś zauważył, że nie śpi, rzucił się na niego i by nie miał wyjścia.. musiał go zabić.

Tak upływały kolejne dni,tygodnie i miesiące. Psychika Lokdowna już powoli nie wyrabiała na dwa fronty. Odczuwał skrajnie przeciwne emocje. Zabijał z przyjemnością, choć tak tego nie chciał. Tak spędził tam.. 13 miesięcy. A pod koniec miesiąca przestał przyjmować energon. Zabijał każdego kto miał mu go przynieść, a sam go nie brał. W końcu kompletnie stracił siły nawet na podnoszenie się z ziemi. Patrzył w swoje odbicie w lustrze

- Wszystko się zmieni.. - usłyszał, bądź sam powiedział, a potem ogarnęła go ciemność.




Kiedy się obudził uratowany przez Knockouta faktycznie wszystko się zmieniło...