niedziela, 30 października 2016

Jak to się dalej potoczy

Lockdown stał wpatrując się w optyki ojca. Jak by szukając czegoś. Czegoś co powstrzyma go od zabicia członka własnej rodziny. Nikt w sali nie drgnąl od czasu gdy jego ostrze zostało wymierzone w Drifta. No oprócz Prawla który nagle wyłożył swoją bron i dla zrównoważenia wymierzył ją w iskrę Lockdowna. Ten jednak nadal nie odrywał wzroku od optyk Drifta. Moonrace tym czasem spojrzała po nich wszystkich i także chwyciła za swoją katanę jednak grożąc nią...Prawl'owi.
- Moon ? - zaragowal ten na to widocznie zdziwiony
- To mój brat - powiedziała pewnie
- Ale chcę zabić twojego ojca !
- Tez swojego ojca.. - zauważyła i spojrzała na aktualnie nieobecne optyki brata. - On tego nie zrobi..
I miała rację. Lockdown wpatrywał się nadal w ojca. Nie dostrzegał powodu dla którego miał by go oszczędzić, ale nie mógł wykonać tego ruchu. Pragnął śmierci Drifta dla zabawy ? Nie dlatego, że go wkurzył bo nie wkurzył. Uderzeniem jedynie wyłączył mu hamulce, które właśnie nie doprowadzały do takiej sytuacji. Teraz chciał po prostu widzieć go leżącego bezwładnie w kałuży energonu.. tutaj na podłodze przed wszystkimi. By widzieć te nagłe emocje widzów jego śmierci. Jednak z jakiegoś powodu sekundy mijały, a Drift nadal żył, nadal stał przed nim, nadal swoimi niebieskimi optykami próbował doszukać się w szaleństwie Lockdowna jakieś sugestii do tego co ma się zaraz stać.
- Lockdown - usłyszał spokojny głos siostry, który wyrwał go z tego transu. Spojrzał w jej stronę. Dostrzegł jej jak i Prawla bronie i zdał sobie sprawę, że ma ją po swojej stronie. Ona go broni.
- Odsuń koleżko tą wykałaczkę o de mnie, bo zaraz to zakończymy.. - uśmiechnął się złowieszczo na tyle ile pozwalał mu trzymany w zębach sztylet, pykając końcem swojego broni piersi Drifta.
Prawl parsknął drwiąco śmiechem.
- Radzę tobie to zrobić. Zauważ, że w ciebie mierzy ponad 30 osób
Lockdown nawet nie rozglądnął się
- A może ja wiem czegoś, czego ty nie wiesz ? - uniósł brew
Autobot widocznie zastanowił się nad tym chwile jednak stwierdził wstępnie
- Zwodzisz !
- Czyżby ? - Lockdown wydawał się teraz chyba jak najbardziej poważny. O ile można było określić tak humorek w jaki wpadł. Owszem ten kompletny wariat nazywany idiotom potrafił być przebiegły..jeśli tylko zechce.
- Lockdown - wtrąciła się Moon
- Oj no ciiii siostrzyczko - pokazał jej palec na ustach biorąc do ręki sztylet - Chłopcy dyskutują.
Ta jednak nie chcąc odpuścić już chciała coś powiedzieć, ale spojrzała w optyki brata i zrezygnowała. Aż ciarki ją przeszły. W tym momencie były one puste..i przez to mroczne. Jak wcześniej można było zobaczyć w nich iskierki szaleństwa, które charakteryzowały pozytywnego wariata to teraz wszystko było ukryte. Zostało tylko to czego normalnie nie było widać.
- Odłóż na podłogę sztylet i katanę, a może zostaniesz przy życiu - warknął na niego Prawl
- A ty co tatuśku milczysz ? - Lockdown zignorował Prawla i przeniósł wzrok na Drifta uśmiechając się psychicznie
- Nie jesteś moim synem - powiedział twardo i sucho - Straciłem go kiedy zaginął. Do tego czasu nie wrócił
- Na taką odpowiedź właśnie czekałem - jego uśmiech się powiększył. Tym razem udało mu się poruszyć katana w przód by przebić ojca na wylot jednak coś mu przeszkodziło. Jego ostrze zostało zablokowane przez inne, które okazało się być bronią Drift'a.

- Teraz po tobie wariacie - odezwał się Prawl z triumfalnym uśmiechem.
- Nie był bym tego taki pewien - Lockdown nie dając po sobie poznać, że coś poszło właśnie nie po jego myśli.. o ile nie poszło, odskoczył od Drift'a - A i to nie będzie mi na razie potrzebne - wyrzucił obojętnie swój sztylet..niby to obojętnie, bo poleciał on w kierunku Prawl'a i zanim bot zdarzył go uniknąć, wbił się w jego optykę.
- KURWA ! - krzyknął na cały głos upuszczając katanę i łapiąc się za miejsce wbicia sztyletu z którego zaczął wypływać energon . - LOCKDOWN !! - wydarł się.
Ten na to miast parsknął mrocznym i złowieszczym śmiechem patrząc w stronę bota wymachując w ręce kataną. Tym czasem do rannego zdążyła podbiec juz Moonrace oraz parę strażników, nawet Drift się na niego obejrzał. Pozostała reszta Autobotow zbliżała się miarowo do Lockdowna.

- Zapraszam - rozłożył ręce zielony mech - Dla wszystkich znajdę te parę sekund by pozbawić iskry. - uśmiechał się cały czas mrocznie. Niektóre boty zawahały się, ale zrobiły kolejny krok jednak przed następnym powstrzymał ich Drift. Gestem ręki polecił im się zatrzymać.
- Ja się nim zajmę - oświadczył pewnie bot. Strażnicy spojrzeli po sobie jednak wycofali się.
- No no.. - odezwał się Lockdown wymachując swobodnie swoją bronią niczym laską. - Szykuje się niezła zabawa - wyszczerzył się złowieszczo.
Drift nie skomentował tego jedynie zaatakował Lockdowna kiedy ten wyglądał na w ogóle nie czujnego. Ten jednak wydawał sie tylko taki, gdyż tak na prawdę śledził katem optyki najmniejszy ruch przeciwnika. Bez problemu zablokował atak. Następnie spojrzał na twarz ojca. Widać było po nim jak bardzo jest skupiony.  Dobra pytanie czego brakowało w jego obliczu. Tego choć lekkiego poruszenia, że walczy ze swoim synem. Tak wbrew pozorom Lockdown tego w nim szukał.
- Nareszcie może jakiś godny przeciwnik - zadrwił sobie na próbę z niego. Chciał się przekonać czy Drift zareaguje jednak ten niewzruszony po prostu zaatakował kolejny raz. Lockdown tym czasem uniknął ataku równocześnie sam wprowadzając cięcie. Jego katana jednak uderzyła o zbroje przeciwnika robiąc na niej tylko rysy. Następny atak ze strony bota i kolejny blok zielonego mecha. Ich ich pojedynek był niemalże wyrównany. Niby uczeń walczył z mistrzem, ale ta granica tu się widocznie zacierała. Lockdown z uśmieszkiem na twarzy unikał i wyprowadzał ataki. Nie zniknął on również z jego ust kiedy oberwał. Drift zatopił swoje ostrze w jego boku jednak ten nie zwrócił na to większej uwagi. Przeciwnie wykorzystał sytuacje i zranił ojca w ramię. Ten syknął z bólu cofając swoje ostrze. Lockdown w tym momencie ponownie zaatakował. Uderzył bronią o jego katanę powodując, że ta wypadła mu z ręki. Na koniec przykucając szybkim ruchem podkosił mu nogi. Starszy mech upadł na podłogę, a zwycięzca stanął nad nim. Lockdown oparł katanę na jego piersi, a druga rękę położył na swoje biodro.
- Uczeń przerósł mistrza - uśmiechnął się szyderczo. Nagle jednak spojrzał na swoją rękę, która była cała w energonie. Następnie zlustrował się wzrokiem i dostrzegł ranę w swoim boku. - O co my tu mamy.. - pyknął się w nią i syknął z bólu. Choć chwile później roześmiał się głośno. Reszta Autobotow spojrzała po sobie i licząc na to, że wariat stracił czujność zrobili wspólnie krok do przodu. Krok którym przekroczyli niewidzialna granice. Lockdown zamilkł prostując się i spojrzał ze spokojem to w jedna to w druga stronę, a na jego twarz wpełzł uśmiech który mroził energon w żyłach. W szczególności z towarzyszącym mu spojrzeniem.. jak by czaił się..czaił się, choć był sam przeciw ponad trzydziestce botów mierzących do niego. No właśnie mierzących ! Czemu żaden do tego czasu nie strzelił ?!
W pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Gdzieś w rogi jedynie Prawl pojękiwał z bólu. Wszystkich wzrok skupiony był na... Lockdowna juz nie było. Zaraz jęk z prawego rogu sali, szczęk rozcinanego metalu potem głośny huk opadającego na ziemię ciała. Odruchowe wystrzały z blasterów w tamtym kierunku jedynie rozświetliły leżące w powiększającej się z każdą chwila kałuży energony.
Dezorientacja, a zaraz kolejna ta sama sekwencja słyszana z drugiego końca pomieszczenia i znów, i znów. Kolejne Autoboty padały jak muchy. Czyżby tu jedna osoba była przewagą ?
- Po nas... - wydukał jeden trzęsąc się już z przerażenia. Pozostali "głupio odważni" spojrzeli na niego ostro.
Nagle nastała ciemność. Ktoś zgasił światło, albo.. rozwalił lampy ? W mroku unosiło się paręnaście par niebieskich optyk..i jedna czerwona. Akcja, reakcja padają strzały w tamtym kierunku. Z drugiego końca słychać znów dzięki zwiastujące kolejna śmierć.
- A nie mówiłem... - szepnął cicho bot nadał drżąc. Chwilę później poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. Drgnął i stanął jak wryty.
- Ja ci przyznam racje... - usłyszał cichy mroczny szept - Wszyscy jesteście zgubieni- autor wyszeptał to bardzo powoli podkreślając każde słowo, a następnie dotyk ręki zniknął z ramienia strażnika tak szybko jak się pojawił.
Zewsząd rozbrzmiał głośny psychiczny śmiech.
- Wasz kolega zna moją tajemnice.. - para czerwonych optyk pojawiła się na środku pomieszczenia, a brudny świecący się w ciemności na niebiesko palec wymierzony był w strachliwego bota - Zna waszą przyszłość.. - zachichotał drwiąco, a zarazem mrocznie -   Ale ciiii.. - palec powędrował na usta.
Potem była tylko cisza... no z wyjątkiem niosącego przez echo psychicznego śmiechu słuchanego przez 5 trwających w ciemnościach  niebieskich optyk... Czerwone już się nie pojawiły, ale pozostawiły po sobie ślad..

poniedziałek, 17 października 2016

Jak potoczyła się rozmowa ojca z synem

Nasz kochany Lockuś właśnie prowadził bezsensowną rozmowe ze strażnikami zbrojowni, która polegała na tym, że co kolwiek ci mu odpowiedzieli on pytał o to samo

- Czemu nie mogę wejść ? - stał przed dwoma Autobotami patrząc na nich niewinnie głupim spojrzeniem dziecka, które najnormalniej czegoś nie rozumie.

- Ehh... - ci widocznie tracili już cierpliwość do niego

- Bo nie masz pozwolenia. - odpowiedział jeden - Mówimy ci to już setny raz...

- Czemu ?- przekręcił głowę

- Bo nikt ci nie pozwolił tu wejść

- Ale tam są moje zabawki - wskazał z tęsknotą na drzwi

- W takim razie poproś kogoś by ci pozwolił po nie pójść

- Czemu ?? - jeszcze bardziej przekręcił głowe

- Eh daj spokój z nim się nie dogadasz - odezwał się drugi strażnik - Jemu nic nie wytłumaczysz. - wskazał Lockdowna - Nie zrozumie, że nie zamierzamy go wpuścić i oddać mu broni - przewrócił optyką

- Było tak od razu mówić ! - ożywił się Lockdown. Strażnicy spojrzeli na niego ogłupieni. - Jeśi mnie nie wpuścicie.. wejdę sam ! - zatarł ręcę w uśmiechając się mrocznie

Eeee...- boty spojrzały po sobie. Lockdown wykorzystał tą chwile i szybko wyciągnął katane, a następnie szybkim ruchem pozbawił głów obydwu strażników. Ich ciała opadły bezwładnie na podłogę, a z przerwanych przewodów z szyi powoli zaczął wypływać energon. Zielony mech uśmiechnął się szeroko po czym schował ostrze i podszedł do głów. Nie brzydząc się po prostu wziął je w ręce i spojrzał po szarej wygaszonej już optyce.

- No i widzicie ? Gdy byście powiedzieli mi wcześniej to nie marnował bym czasu na paplaninę, a przeszedł do przyjemności – powiedział niby to poważnie – Wszyscy są szczęśliwi ! - zawołał radośnie – Prawda ? - spojrzał ostro po oby łbach wyczekując odpowiedzi, ale po chwili po prostu sam pokiwał nimi na tak. - Wspaniale ! - uśmiechnął się szeroko wyrzucając gdzieś je za siebie. Nawet się nie obejrzał i nie dostrzegł, że jedna z nich wpadła tuż pod nogi Hotshota idącego właśnie korytarzem. Mech widząc odciętą głowe krzyknął i natychmiast odskoczył jednak tam spotkał drugą.. no i skończyło się na utracie nerwów i omdleniu. Lockdown dosłyszał dopiero upadek bota i spojrzał za siebie i zachichotał psychicznie. Następnie już bez przeszkód wkroczył do zbrojowni.

Tam zapatrzył się zauroczony na wystawę broni białej na jednej ścianie, broń palna była dla niego nieważna przy takich zasobach jego ulubionej jednak ten stan trwał u niego parę chwil jak każdy najczęściej. Szybko na jego twarzy pojawił się mroczny uśmieszek, a on zatarł ręce. Zabrał się prędko za odnajdywanie swoich zabawek jednak przy każdej zwróconej zabieram parę podobających się mu w ramach powiedzmy rekompensaty.Chował je Primus wie gdzie, bo nie było nawet widać po nim, że coś ma schowane Po mimo audio receptorów puścił fakt, że od jakiegoś czasu z korytarza dało się słyszeć alarm.

-Lockdown!! - ten głos dopuścił do świadomości, gdyż był pewny, że woła go siostra. Mając aktualnie w ręce jeden ze swoich sztyletów odwrócił się jednak tam nie ujrzał siostry. Przed nim stał Prawl, a za nim chyba wszystkie boty stacjonujące w tej bazie które mierzyły do niego z blasterów.

- O ! Hejka – chciał pomachać do nich ręką jednak nie mógł jej oderwać od drugiej. Spojrzał na swoje ręce i zorientował się, że nadgarstki ma skrępowane przez niebieską obręcz – Kolejna branzoletka ? - podniósł wzrok na Prowla, który uśmiechał się widocznie zadowolony.

- I znów powrót do więzienia PRZYJACIELU – podkreślił słowo wyraźnie z nutą drwiny.

Lockdown spojrzał na niego przekręcając nieco główę.

- Nie przypominam sobie byśmy byli przyjaciółmi – powiedział wzruszając ramionami.

Prowl wyraźnie zirytował się i wyrwał mu z ręki trzymany sztylet.

- To już nie będzie ci potrzebne – następnie odszedł w kierunku wyjścia – Drift chce go widzieć – powiedział po czym zniknął w tłumie.

- To gdzie idziemy na ten spacerek ? - uśmiechnął się głupio

Minęło trochę czasu zanim boty zabijając się spojrzeniami zdecydowały który zbliży się do Lockdowna jednak, gdy zakończyły ten spór zaczął się wcześniej wspomniany "spacerek". Dokładniej dość spora grupa uzbrojonych botów przeprowadzała przez korytarze bazy zielonego mecha, który chyba jednemu nie przeszkadzała aktualna sytuacja. Jeden Lockdown, a pilnowało go z każdej strony parę mierzących w niego botów. Tyle zabezpieczeń, a więzień nawet miał na rękach kajdanki. Chyba to właśnie dlatego mech uśmiechał się szeroko w pełni zadowolony.

W końcu konwój dotarł pod drzwi jakiegoś pomieszczenia. Jakiś z idących na przodzie botów zgłosił coś do kumunikatora. Lockdown na to miast zaczął interesować się własną sytuacja. Spojrzał po twarzach otaczających go strażników i uśmiechnął się psychicznie pod nosem. Ze wszystkich twarzy mógł czytać jak z otwartych ksiąg. Każdy się jego bal... no może nie każdy okazywał to jak na przykład obserwujące jego ruchy czujne spojrzenia pilnujacych tyły, ale to dało się zobaczyć..nie mówiąc już o prawdopodobnie świeżakach którym już ręce drgały od ciągłego mierzenia w więźnia.

- Nudnoooo ! - jeknal w pewnym momencie zniecierpliwiony. Wszystkie spojrzenia w jednej chwili zwróciły się ku niemu - No co ? - przekrecil glowe - Nudno mi tak sterczeć w miejscu! - zaczął tupac noga zniecierpliwiony. Połowa botów straciła nim zainteresowanie, ale Lockuś dla znalezienia zajęcia zaczął straszyć mechów strachajła uśmiechając się do nich mroczne i świdrując spojrzeniem nieprzejety tym, że może oberwac z wymierzonego w niego blastera.- A tak w ogóle po co my tu sterczymy ? - odezwał się znów patrzac w sufit jak by zaciekawiony. Nikt jednak mu nie odpowiedział - No weeeeźcie ! - jeknął zwieszając przed siebie w dół ręce z nadgarstkami na które nadal krępowała niebieska obręcz. - Ktoooooś coooooś? - spojrzał po wszystkich botach jednak ci zgodnie milczeli. Lockdown przewrócił optyka, a następnie machnął rękoma w góre i w doł. Kiedy dłońmi uderzył o swoje nogi wpadł normalnie na zajefajny pomysł pochłaniający w całości jego uwage. Na chwile, więc nastała cisza w której boty mogły odpocząć jednak nie trwała ona długo, gdyż zaraz rozległ się huk padania czegoś, a tu jak się okazuje kogoś na ziemie. Wszystkie autoboty jak na znak obejrzały się, a im optyce ukazał się Lockdown z wykręconymi do tyłu rękoma, które najwidoczniej przeskoczył niczym przez skakankę.

- Co ty właściwie wyrabiasz ?! - prychnął jeden z nich.

- Nudze się – uśmiechnął się szeroko i głupio

Bot już chciał na niego coś warknąć kiedy drzwi pomieszczenia przed którym stali otworzyły się. Mech stojący nad Lockdownem wyprostował się i skinął na jakąś dwójkę, która podeszła do więźnia i chwytając go od tył za ręcę pomogła wstać. Następnie cały "pochód" ruszył do wnetrza pomieszczenia.

Dało się łatwo domyślić, że ten pokój robił za centrum dowodzenia tej jednostki. W centralnym punkcie stał stół na którym wyświetlane były jakieś hologramy, a na około przy ścianach znajdowało się sporo konsol. Pytanie czy wszystkie były czynne, bo jak nie trudno było zauważyć całe pomieszczenie było podniszczone, a na podłodze gdzie nie gdzie widać było zaschnięty energon co świadczyło pewnie, że została tu stoczona jakaś walka. Wskazywały na to także ściany na których widniały ślady strzałów. Podsumowując kwatera wojskowa która wiele przeżyła. Lockdown oczywiście choć znając ten pokój rozglądał się po nim ciekaw niczym małe dziecko. Nie zauważył nawet obecności swojej siostry, która stała aktualnie przy jednej z konsol patrząc na niego zmieszana. Tym bardziej nie obchodził go Prawl oparty o stół rozmawiający z jakimś widocznie od siebie starszym autobotem. Był nim o troche wyższy od Lockdowna mech.

- Przyprowadziliśmy więźnia – poinformował jeden ze strażników podchodząc do Prawla. Ten oglądnął się na Lockdowna

- Dlaczego ma ręce wykręcone do tyłu ? Wydostał się ? - spytał pół głosem

- Sam sobie je wykręcił – wzruszył ramionami bot.

- Eh.. - złapał się za głowe – Dobra podprowadźcie go tu bliżej – polecił, a następnie odszedł z powrotem do stołu. 

W końcu nadeszła ta chwila. Dwoje strażników chwyciło Lockdowna od tyłu za ręce i przyprowadziła bliżej środka pokoju. Reszta na to miast rozeszła się, choć wciąż śledziła wzrokiem więźnia. Na to miast stojący przy stole przy Prawl'ie Autobot w końcu odwrócił się. Nie wyglądał jakoś bardzo specyficznie. Zielono - biała w niektórych fragmentach niebieska zbroja. Dość szczupła postura wojownika walczącego mieczami które aktualnie miał schowane na plecach i niebieska optyka która teraz patrzył po Lockdownie. Ten jednak nie mógł odwzajwmnic tego spojrzenia gdyż aktualnie miał spuszczoną głowę.

- Lockdown? - odezwał się po chwili. Ten jednak nie podnosił głowy, a jedynie uśmiechał sie pod nosem złowieszczo. W tym czasie do Prawl'a podeszła Moon.

- Uprzedziłeś go o paru faktach ? - spytała pół głosem przyjaciela

- Jakich faktach ? - zerknął na nią - Myślałem, że ty z nim rozmawiałas

- Czyli ze on prawie nic nie.. - zaczeła, ale nie skończyła kiedy Lockdown podniósł wzrok na ojca i spojrzał po nim czerwona optyka.

- Hejoo - uśmiechał się szeroko, choć spojrzał najpierw po trzymających go botach - A oni to nadal tak bardzo konieczni ?
 
- Tak - wtrącił Prawl. Na to miast Drift zbliżył się do więźnia
 
- Kim jesteś ? - spytał patrząc po nim zimnym spojrzeniem

 - Raczej normalnie to ja zadaje to pytanie...ale z racji ze jesteś moim tatuśkiem to ci pozwolę - uśmiechnął się jakoś dziwnie niby to miło..choć z przeblyskiem szaleństwa w optykach. - A ty juz dobrze znasz moje imię
Dowódca odsunął się nieco od niego

- Jesteś pewny Prawl, że to Lockdown ? - spytał pół głosem stojącego obok mech'a.

- Niestety tak... - przyznał niby to ze smutkiem

- Moonrace ? - spojrzal na córkę

- Tak. On po prostu zachowuje sie inaczej, ale to on. Nie bierz tato wszystkiego co mówi na poważnie.. - poprosiła femme zerkając na przysługującego się tej rozmowie Lockdowna.

- Jak nie brać na poważnie tego, że zabił dwoje naszych ! - wtrącił się Prawl. Moonrace zabiła go wzrokiem.

- Dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował wcześniej ? - Drift spojrzał po nich obojgu ostro po czym wystąpił znów do Lockdowna - Jakim prawem zabiłeś swoich ?

- Prawem dla przyjemności..o ile takie jest, ale mnie to chyba mało obchodzi - wzruszył ramionami - Po za tym jakich swoich ? Ja tu nie mam swoich - uśmiechnął się złowieszczo

- Przecież.. - ojciec spojrzał na ramię syna jednak nie dostrzegł tam embrionalu - Zdradziłeś - stwierdził suchym i twardym tonem jak by właśnie wydawał osąd

- Ja nie wiem co to za zdrada w tym ze nie podobało mi się coś na rece- powiedział czysto obojętnie

- Lockdown.. - zaczął ostro

- Taaaaaak ? - ten przekręcil główkę niewzruszony i w tedy oberwał z liścia. Nastała cisza, a strażnicy trzymający Lockdowna póścili go. Ten upadł na kolana i zaczął się psychicznie śmiać. Najpierw cicho, a z każdą chwilą coraz głośniej. Wszystkie boty znajdujące się w tym pomieszczeniu patrzyły na niego znieszane. Sam Drift cofnął się o krok kiedy Lockdown spojrzał na niego swoimi w tym momencie pełnymi szaleństwa optkami.

- Cicho świrze ! - Prawl najszypredzej się zbulwersowal i rzucił w niego pierwszą rzeczą jaką miał przy sobie. Mianowicie sztyletem wcześniej odebranym Lockdownowi. To był błąd.. Zielony mech od razu umilkl i spojrzał w stronę lecącego sztyletu jak by ten wysyłał mu jakieś sygnały, że właśnie się zbliża. Na jego twarzy pojawił się mroczny uśmiech. Podniósł się szybko i skończył. Wszystko trwało przeszło parę sekund, a po nich Lockdown wyladowal zwinnie na ziemi rozmasowujac UWOLNIONE nadgarstki trzymając w zębach swój sztylet. Wszyscy zebrani patrzyli na to z nidowierzeniem.
- No to ?! Wiecie jak niewygodnie jest w tych kadankach ? - powiedział niewyraźnie bo w końcu z ostrzem w zębach, który po chwili wypadł u z ust jednak ten zręcznie złapał go stopą. W jednej chwili otrzasniete Autoboty wymierzyly w niego z blasterow. Lockdown spojrzal po wszystkich praktycznie nie wzruszony - Skoro tak się mają sprawy.. - podrzucil sztylet noga, a wszyscy zebrani śledził to czujnie wzrokiem. Na to właśnie liczył. Zamiast złapać ostrze sięgnął szybko po katane i w parę sekund znalazł się o parę kroków bliżej ojca przykładając mu koniec katany do środka klatki piersiowej. Uśmiechnął się psychicznie znów z sztyletem w zębach.